A my po porannej wizycie u weta. Naprzód był długi wywiad, a potem zabrali mi Pasia na badania
, bo teraz do gabinetu to niechętnie wpuszczają
.Ale pani doktor zna Pasia, wiedziała, że lubi uciekać nagle do pionu kominowego i była bardzo ostrożna, a do pomocy miała dodatkowo dwie asystentki, to oddałam, co miałam zrobić
.
Pasio był podobno anielsko grzeczny, wszystko sobie pozwolił, a gdy czyszczono uszka z jakiegoś paskudztwa, ale nie świerzbu, to sam nadstawiał.
Więc wstępnie jest tak: palpacyjnie wszystko na miejscu i nic nie budzi zastrzeżeń. Pobrano krew absolutnie na wszystko, taki rozszerzony profil geriatryczny plus tarczyca plus fruktozamina plus lipaza plus elektrolity, tyle zapamiętałam. Niestety cztery ząbki (ostatnie
) do usunięcia, trzymają się tylko kamieniem i do tego stan zapalny wokół. Zapewne bolą. Uszka do leczenia, dostałam do domu specjalny lek do zakraplania. Pasio ma około 10-ciu lat, a może więcej
. Czyli czekamy na wyniki jutro i robimy na cito pysio, może tu była przyczyna utraty wagi. A przed rwaniem być może jeszcze kardiolog.
W domu po powrocie nie mogłam opanować Bratu, który był przerażony
. Zapach przychodni i Pasia spowodował u Bratu taki popłoch, że nie mogłam go w żaden sposób uspokoić. Chodził na ugiętych łapach, wąchał, uciekał, bał się Pasia
...
Po jakimś czasie mu przeszło, a pełna zgoda nastąpiła przy popołudniowym zakraplaniu uszek Pasia.
Nie wytrzymał, przybiegł, że on też, on też, że dlaczego robię coś Pasiowi, a jemu nie?!
Bo Bratu jest bardzo zazdrosny o każdy mój gest w stronę Pasia. No to cztery uszka czyściłam. I już jest zgoda
.
Poza zgodą jest burza. Piękna, prawdziwa burza
.