Czitka, Cosia i reszta. Pasio choruje, Cosia po zabiegu...

Wczoraj było przetrzymywanie kryzysu "na Pasia".
Dzisiaj, zgodnie z hasłem "zostań w domu"- "na Brata"

Cały dzień na kanapie z wywalonym języczkiem :1luvu:

Gorzej, bo zostać w domu postanowiła też Mama. Czyli w obiegu 6.
Ja za chwilę nie zostanę w domu :evil:

.
I smartfon robi mi do kitu zdjęcia.
I tak ogólnie, to zaraz się wścieknę, to dopiero dwa tygodnie...

Ach, jęzorek.

czitka pisze:Wczoraj było przetrzymywanie kryzysu "na Pasia".
Dzisiaj, zgodnie z hasłem "zostań w domu"- "na Brata"
Cały dzień na kanapie z wywalonym języczkiem

Gorzej, bo zostać w domu postanowiła też Mama. Czyli w obiegu 6.
Ja za chwilę nie zostanę w domu .
I smartfon robi mi do kitu zdjęcia.
I tak ogólnie, to zaraz się wścieknę, to dopiero dwa tygodnie...

Brat z języczkiem - no, słodki jest :1luvu:

Ich zdjęcia pocieszają Klopsa

ah jak tu słodko :twisted:

cuda cudeńka, wszystkie Twoje :twisted:

Zimno, wciąż zimno.
Zakwitły tulipany. Magnolia zmarzła. Woda w miskach w nocy zamarza.
Pasio i Brat poczuli wiosnę i śpią w piwnicy. Tam czekają na Mamę. Mama wraca do podziemi o 22.30.
Balbisia choruje.
Szczepana nie ma.
Czitusia dosypia zimę jeszcze. Cosia jak Cosia, nieznośna, ale kochana.
Jakoś tak do kitu.
Wnusio rośnie i widzę tylko na zdjęciach...

Tata i Ja.

Fajny wnusio, wygląda tu jakby nie był wiele większy od kota :wink:

Biedna Balbinka, znów jej się coś przyplątało? :201461

Co do wiosny, podobno już idzie wielkimi krokami. W poniedziałek we Wrocku ma już być całkiem przyzwoicie ciepło.

Oby Szczepan nie dał się wiośnie zaskoczyć, bo ta kroczy do nas wielkimi krokami. Po niedzieli na południu pod 20 stopni w cieniu :strach:

i fajnie i straszno, bo ludzie zaczną wychodzić masowo z domów.
Co to u Balbisi się przypelętało? Oj nie nudzisz się czitka. Dobrze, ze pozostale koty się nie dają choróbskom.
Dla rodzin ciężki czas, długo rozmawialam dzis z mamą, zastanawia się czy powinnam do nich przyjeżdżać na Wielkanoc. A normalnie nie wyobrażała sobie, żebym nie wpadla do swoich rodziców w każdy weekend. Musimy to przetrwać, trzymać się razem, wspierać, rozmawiać, być blisko siebie chociaż na odległość. Trzymaj się zdrowo czitka :201454

czitka pisze:Wnusio rośnie i widzę tylko na zdjęciach...

Tata i Ja.

Ale zdjęcie jest przepiękne...
takie...
no nie umiem nawet napisać, ale bardzo urokliwe.

Trzymajcie się.
U mnie rudy kotek uznał, że najlepsze co da się wymyślić w czasach zarazy to zachorować na pęcherz z pełną gamą problemów: posikiwanie po domu, kropelkowanie w kuwecie i masakryczne wyniki badania moczu...

Biedny rudasek

Pewnie biegasz do weta z duszą na ramieniu, bo kot, bo wirus, bo co to będzie :roll:

Koty mają dobrze, że nas mają. Ja bym się z każdym moim i nie moim zamieniła

.
No to leczymy.I musi być dobrze i już.
Balbisi nie wiem co. Bardzo mało jadła ostatnimi dniami i schudła. Mocno schudła. Maska, kontener, rękawiczki i do lecznicy. Palpacyjnie nic. Gorączki nie ma. Paszcza w porządku. Pobraliśmy krew na wszystko, biedną Balbisię w kaftan pakowali, bo ona groźna jest, ma to nawet w papierach.
Wyniki dobre, poza tarczycą, którą ma zawsze wystrzeloną w kosmos i niestety niepokojącym hematokrytem poniżej normy. W poniedziałek powtarzamy hematokryt, żeby porównać.
Dużo pije i dużo siusia. Może to zapalenie pęcherza? Chyba nas usg brzusia czeka w dalszej kolejności.
Boję się tych wizyt w lecznicy bardzo.
Dzisiaj je. Ładnie je.
Ja też jem ładnie i tyję, a najładniej i tak je Pasio.

A nerki jak? Bo jak dużo siusia to nerki mogą być. Na pewno nie zapalenie pęcherza bo wtedy się ledwo siusia.
Kciuki :ok:

Olu, a jak u Balbisi cukier. Kajtuś tak dużo pił i dużo sikał. Okazało się, że miał cukrzycę. Miesiąc podawałam insulinę, wcześniej zdiagnozowali tarczycę. Na koniec jeszcze dołączył rak płaskonabłonkowy w pyszczku. Nie ma Kajtusia już nami

W środę musieliśmy się pożegnać. Miał 16 lat. Bardzo go brakuje

Czitka, Cosia i reszta. Pasio choruje, Cosia po zabiegu...

Kto przegląda forum