Fotek Normana jeszcze chwilkę nie zobaczycie, ale żeby nie było nudno, będzie coś o małych kotkach tytułem uzupełnienia Normanowej historii
Otóż, mniej więcej miesiąc po znalezieniu mojego ancymona i już po decyzji, że maluch zostaje z nami, wróciłam któregoś dnia z pracy i omal nie zemdlałam z wrażenia, ujrzawszy na tarasie trzech małych Normanów
. Co prawda kolorystycznie inni – dwa buraski i jeden czarny - ale ani przez moment nie miałam wątpliwości, że to rodzeństwo mojego gagatka
. Kocięta ewidentnie głodne zaglądały przez szybę balkonową do wnętrza domu. Domyśliliśmy się z Michałem, że mieszkają pewnie na działce letników, bo to stamtąd zabraliśmy październikową nocą rozpłakanego Normana. Gdzie one tej nocy były i dlaczego siedziały cicho, nie mam niestety pojęcia
. W każdym razie tam zanieśliśmy jedzenie i nawet nie byliśmy specjalnie zaskoczeni, gdy podczas karmienia zmaterializowała się również ich mama
. Całe towarzystwo dzikawe, ale do tzw. obrobienia i adopcji
Ponieważ w pracy trwa kalendarzowy młyn, umieszczenie ich w drukarni nie wchodziło w grę. Nie miałabym kompletnie czasu na zajmowanie się nimi i zabawę w oswajanie. Udało mi się znaleźć lokalny dom tymczasowy, co traktuję w kategorii cudu
. Pani Iwona i jej córka Iza zdecydowały się pomóc mi w tej sytuacji. I spisały się naprawdę wspaniale! Licealistka Iza ze swym anielsko cierpliwym podejściem do zwierząt, szybko przekonała maluchy, że człowiek nie jest zły
. Nadała im też imiona: Bazylek, Beza i Figiel. Mnie pozostało jedynie intensywne ogłaszanie towarzystwa
Jako pierwszy dom znalazł Bazylek:
Przyjechała po niego cała trzyosobowa rodzinka z Chorzowa i zabrała ze sobą
Jest kotem uroczej pięcioletniej dziewczynki i, sądząc po fotkach, które dostaję - świetnie się już ze sobą zgrali
Czarną Bezę i tygryska Figla ogłaszałam razem, gdyż burasek jest bardziej płochliwy i zależało mi, żeby w nowych warunkach miał oparcie w siostrze:
Ale trafił się w Krakowie tak kapitalny dom dla Bezy, że z bólem serca zdecydowałam się rozdzielić rodzeństwo. Beza od dwóch dni jest już krakowianką, a ja po wczorajszej rozmowie z jej przemiłą panią, mam cichutką nadzieję, że Figielek dołączy do siostry. Wyjaśni się to pewnie w tym tygodniu.
Potrzymajcie kciuki, bo to byłby dla mnie najwspanialszy prezent na święta
ps) Mamę kociąt dokarmiamy na jej terenie. Zajmę się nią najszybciej jak będę w stanie