Nie nie nie, nie w pracy tylko w domu. Dziś rano byłyśmy na kroplówce w lecznicy. Dostałyśmy leki na wynos - 4 strzykawki z antybiotykiem i 3 z kroplówką na jutro. Dziś dostała steryd bo dostaje co drugi dzień. Jutro powinna dostać oripural ale ja nie zrobię jej podskórnego zastrzyku bo boję się wbić jej igłę w to chudziutkie ciałko więc dostanie go w poniedziałek. Dziś była dr. Justyna która robiła Zuzi kilka lat temu ząbki i powiedziała , że jeden dzień różnicy nam nie robi. Nadal mam Zuzi podawać Ursocam bo to nie koliduje z lekami które dostaje a skoro zaczęła jeść to znaczy , że jest jej z czym podać bo do tej pory z mokrym żarełkiem zjadała.
Przyszła po nas do lecznicy moja mama więc weszłyśmy jeszcze do sklepu. Mama zabrała mi Zuzię twierdząc , że źle ją niosę bo za bardzo bujam i na pewno kotku się w główce po tym kręci i jest jej niedobrze
Poszłyśmy do mamy. Zuzia oczywiście pierwsze co nasikała ale mama była przygotowana i jak Zuzia kucnęła mama podłożyła jej pod dupkę ręcznik papierowy unikając za siusiania dywanu. Niestety kupki już nie złapała
Zuzia zjadła chrupki które zabrałam jej do lecznicy , usnęła ze mną na kanapie na godzinkę a gdy weszła za kanapę był to znak , że pora wrócić do domu do Polci.
Dziś Zuzia wygląda lepiej. Pewniej stoi na łapkach i widać , że jest silniejsza. Podjada co trochę różności - rano trochę felixa z sosikiem, w lecznicy i u mamy chrupki , po powrocie do domu zjadła troszkę tuńczyka a teraz słyszałam jak chrupała chrupki . Częściej łazikuje po mieszkaniu , wskakuje i zeskakuje na fotel i na kanapę i jest zdecydowanie inna niż w zeszłym tygodniu.