Kiniaaaq pisze: podejrzewam, że to dla niego forma zabawy, ale mając na uwadze to co wczoraj pisałaś, zdjęłam go z głowy nie mówiąc nic, spokojnie położyłam na kolanach, próbowałam głaskać, mówić spokojnym głosem, lekko przytrzymać żeby się uspokoił... I to był dopiero istny Armagedon! Jak nie chciał się uspokoić jednak odłożyłam go, po czym jak ruszył na mnie... rzucał się na ręce, przedramię, do tego stopnia, że nie mogłam go odpędzić od siebie...
Kiniaaaq pisze: Dodam jeszcze, bo nie mówiłam wcześniej, zawsze to pierwsze rzucanie się na nas bez powodu wygląda jak zabawa dla niego, to nie wygląda jak typowa agresja, do momentu w którym nie zacznie się go odkładać, bądź zabierać ręce żeby nie mógł drapać - wtedy wpada w furie.
tak myślę teraz, że może to nie była dobra rada, podpowiadam pewne rzeczy bazując na doświadczeniach z moimi maluchami, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że u mnie kociaki były zawsze z rodzenstwem, wiec z rodzenstwem szalały, kotłowały się, ja tylko dodatkowo dobawiałam je zabawkami. A u Was maluch szuka w Was też partnerów do takiego kocięcego szalenstwa. Zatem uspokajanie, wyciszanie wtedy, gdy maluch jest nastawiony na wariactwo i tarmoszenie sie może rzeczywiście nie wywrzeć skutku.
Zuza dobrze pisze, że najlepszym remedium bylby drugi kociak w podobnym wieku ze zbliżonym temperamentem, zapewniłyby sobie towarzystwo, wzajemne wyładowanie energii, podobne oczekiwania co do zabaw. Jesli to rozważasz, to byłoby super.
Ale jeśli nie, to chyba postępowanie z kociakiem powinno być odwrotne, niż pisałam, czyli wtedy kiedy zaczyna szaleć, wariować, skakać ( te jego :ataki: to wypisz wymaluj to, co robią ze sobą albo z mamą małe kocięta ) to wtedy warto celować z intensywną zabawą. Macie drapaki, na których mogłby poszaleć, powspinać się? Jakieś zabawki interaktywne, którymi mógłby sam się bawić typu samolatające motylki, tunele z piłeczkami, albo świetny jest koci łowca? Kociak na tym mogłby sie trochę sam powyzywać.
Ale super się sprawdzają takie tunele z budkami do zabawy ( takie usztywniane, np na drucianym rusztowaniu ) kot tam włazi, tropi, wskakuje na to- a jak się bawić wędką przy takim tunelu, chowając koncówkę w otworach budki, tunelu, za tunelem, to kociak ma możliwość właśnie takiej zabawy, jak opisujesz- czyli wskakiwania na cos w toku jakby polowania, jednocześnie jakby tarmosi się z takim tunelem.
A taką zabawką, która u mnie z maluchami sprawdza się zawsze ( zreszta z dorosłymi też ) jest karton z dziurami. odpowiedniej wielkości karton ( odpowiedniej do kota, dla którego ma być ) taśmami zaklajstrowuje na amen ( trzeba odciąć w ogóle te krótsze klapki i zostawić tylko te, które stykają się i są długości dokładnie otworu, skleić to taśmami od spodu, z góry, po bokach ( tak solidnie ) potem na każdym boku i u góry wycinam otwory na różnych wysokościach, ale tak, zeby wzajemnie tworzyły taki fajny system do przechodzenia dla kota i po 1. koty uwielbiaja same w to włazić, siedzieć na tym, a poza tym jest to super baza do zabawy wędką, końcówkę można wkładać od góry, z boków, żaden kot nie oprze się pokusie ściagania za taką wędką i naprawdę przy tym się wyzywa.
Małego trzeba oduczyć rzucania się na człowieka, myślę, że on Was traktuje jak kocich towarzyszy do zabawy i bawi się, jak bawiłby się z kociakami innymi. Nikt nie zmienił tego pewnie w tamtym domu, a może utrwalił takie zachowania.
I tak myślę, ze dopiero po takim wybawieniu, jak kociak bedzie naprawdę dętką, fajnie wziąc na ręce, wtedy głaskać, pokazywać, że ręce nie służą do zabawy, wtedy powinno go być latwiej opanować.
Naprawdę zyczę powodzenia! Mysle, ze to taki czas, ze dużo kociaka można nauczyć, ukształtować troche- ale trzeba poświęcic na to trochę czasu i robić to z głową. Niestety, zamykanie go w pokoju raczej nic nie zmieni, bo wyjdzie pewnie stamtad z jeszcze większą ochotą na zabawę, skumulowana energią.