Ebi, Milo i Kizia. Żegnaj Kiziutku :(
Napisane: Nie lip 14, 2019 12:45
W piątek przyszła sąsiadka pytając czy nie uciekł mi mały kot. Zaprzeczyłam, moje są stare, żadnego małego, nigdy więcej. Pytała na całej ulicy, nikt nie szukał, nikomu nie uciekł. Wzięła go do domu, ale jej koty na noc są puszczane na dwór. Ten mały też. Było już ciemno, mąż gdzieś wychodził, otworzył drzwi i mówi, że jakiś kot nam wlazł do domu. Przyszedł na pokoje i został. Nie wiem co z nim zrobię, może jak podrośnie pójdzie do adopcji. Córka nazwała go Ebi, po jap. krewetka. Na moje oko to kotka. W przyszłym tygodniu pojedziemy na przegląd do weta. Na razie je, kuwetkuje, bawi się i wydaje się zdrowa, ale ma wzdęty brzuszek i puszcza pierdziołki, więc na pewno trzeba ją odrobaczyć. Kupki takie bardziej miękkie. Czasem też kichnie. No ogólnie trzeba sprawdzić co w kocie siedzi. Moje koty syczą na nią. Są niezadowolone, szczególnie Pako, bo pcha się do niego jak śpi.
W maju odeszła nasza Koki po 19,5 roku życia. Powiedziałam, że żadnego więcej kota już nie chcę, wystarczą dwa czarnuchy. Teraz mam mieszane uczucia, w domu znów napięcie. Mąż mówi żeby ją wypuścić do ogrodu, ja się nie zgadzam, nie takiego malucha. Stare wychodzą, są przyzwyczajone, rozsądne.
A tak wygląda:
W maju odeszła nasza Koki po 19,5 roku życia. Powiedziałam, że żadnego więcej kota już nie chcę, wystarczą dwa czarnuchy. Teraz mam mieszane uczucia, w domu znów napięcie. Mąż mówi żeby ją wypuścić do ogrodu, ja się nie zgadzam, nie takiego malucha. Stare wychodzą, są przyzwyczajone, rozsądne.
A tak wygląda: