Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Koki-99 pisze:Kizia już nigdy nie obdarzy mnie swoim zaufaniem. Ucieka ode mnie, patrzy wciąż na ręce czy czegoś nie mam co zrobi jej krzywdę. Jadę po południu do weta, muszę jej wyjąć ten wenflon, który na wszelki wypadek zostawili. Ona ma chęć do jedzenia, ale tak jak wczoraj, tylko liźnie. Muszę znaleźć zaraz końcówkę do miksera, którą można robić papki. Takie rozgniecione widelcem jedzenie jednak jej nie pasuje. Na razie dałam jej lekarstwo, a ten gazik czymś nasączony, którym miałam smarować, zabiorę do weta, niech się sami męczą. Ja nie wiem jak to zrobić żeby jej te dziąsła przetrzeć
Koki-99 pisze:O, jak fajnie, że do nas zajrzałaś Nie wiem czy robią rtg, bo nie pytałam. Wetka raz mi odpowiedziała na moje pytanie o wyrwaniu wszystkich zębów, skoro taki problem się powtarza, że zdrowych się nie wyrywa. Teraz po zabiegu ta sama mówi mi, że jak Kizia będzie miała tak z 16-17 lat, to trzeba pomyśleć o wyrwaniu wszystkich, bo może być problem z narkozą u starszego kota. Muszę się rozejrzeć czy w okolicy jest jakiś koci dentysta.
A Kizia znów mi numer wywinęła. 13.20 umówiona wizyta kontrolna. Ok. południa zobaczyłam jak śmiga z domu do stodoły. Pomyślałam, że mam dość czasu i na pewno wyjdzie zanim naszykuję transporterek. 20 min. przed wyjazdem chodzę, szukam kota, wołam, obiecuję, a nawet grożę. Kizi nie ma. Albo śpi, albo ma mnie głęboko gdzieś. Musiałam zadzwonić do weta, że odwołuję wizytę, zresztą Kizia czuje się dobrze, zaczyna jeść, a z wenflonem w łapie będę musiała sobie sama poradzić. Nigdy czegoś takiego nie wyjmowałam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz Po pół godzinie Kizia przyszła do domu jakby nigdy nic, ale za późno by dojechać do weta. Od razu się za nią zabrałam i wyjęłam jej ten cholerny wenflon. Nawet była spokojna. Dałyśmy radę
mir.ka pisze:Koki-99 pisze:O, jak fajnie, że do nas zajrzałaś Nie wiem czy robią rtg, bo nie pytałam. Wetka raz mi odpowiedziała na moje pytanie o wyrwaniu wszystkich zębów, skoro taki problem się powtarza, że zdrowych się nie wyrywa. Teraz po zabiegu ta sama mówi mi, że jak Kizia będzie miała tak z 16-17 lat, to trzeba pomyśleć o wyrwaniu wszystkich, bo może być problem z narkozą u starszego kota. Muszę się rozejrzeć czy w okolicy jest jakiś koci dentysta.
A Kizia znów mi numer wywinęła. 13.20 umówiona wizyta kontrolna. Ok. południa zobaczyłam jak śmiga z domu do stodoły. Pomyślałam, że mam dość czasu i na pewno wyjdzie zanim naszykuję transporterek. 20 min. przed wyjazdem chodzę, szukam kota, wołam, obiecuję, a nawet grożę. Kizi nie ma. Albo śpi, albo ma mnie głęboko gdzieś. Musiałam zadzwonić do weta, że odwołuję wizytę, zresztą Kizia czuje się dobrze, zaczyna jeść, a z wenflonem w łapie będę musiała sobie sama poradzić. Nigdy czegoś takiego nie wyjmowałam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz Po pół godzinie Kizia przyszła do domu jakby nigdy nic, ale za późno by dojechać do weta. Od razu się za nią zabrałam i wyjęłam jej ten cholerny wenflon. Nawet była spokojna. Dałyśmy radę
koty potrafią wyczuć nasze niecne zamiary
Koki-99 pisze:Teraz po zabiegu ta sama mówi mi, że jak Kizia będzie miała tak z 16-17 lat, to trzeba pomyśleć o wyrwaniu wszystkich, bo może być problem z narkozą u starszego kota. Muszę się rozejrzeć czy w okolicy jest jakiś koci dentysta.
Koki-99 pisze:Taa, żeby jeszcze wiedziała, że to dla jej dobra
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 300 gości