Już wstawiam.
Dziś nadal bardzo słabo je. Taka biedniutka. Wet dziś - nie dałam rady zapakować do transportera: syczała, w końcu podbiegała i gryzła mnie w nogę. Dałam spokój. Jutro znów próba: kroplówka, może coś p.bolowego, może pomogą mi podać jej tą laktulozę bo nie daję rady i dostaje tylko zwiększoną dawkę pasty p.kłakom. Wet coś mówił o badaniu ciśnienia. Nie wiem.
Nie mam siły. Mam dużo pracy, obowiązków, jestem podziębiona, kaszlę - wtedy gardło boli, bo i taka pogoda: rano zimno, potem cieplej, a ja szybko szybko, tu się spocę z osłabienia a tam mnie przewieje itp. Jak po południu ok. 18 tej wróciłam do domu padłam, dawno nie byłam tak bardzo zmęczona jak dziś.
Dziękuję za wszystkie przemyślenia
Z góry też przepraszam, że nie sprawdzę może wszystkich sugestii, wszystkie z uwagą przeczytam i za wszystkie bardzo dziękuję. Ja po prostu nie dam rady, jestem sama z jedną pracą, drugą, trzecią pracą, z Zunia i ze sobą. Nie mam czasu zrobić (i zjeść) porządnego obiadu. Jem cokolwiek żeby chodzić. Muszę się czegoś trzymać. Wet chce eliminować po kolei przyczyny. Wet nie ma rtg, na to badanie musiałabym ją (znów!) wieźć do innej lecznicy
Tyle wiem. Poza tym to małe prowincjonalne miasto i tego nie przeskoczę. Bo nie mam siły. Kot też nie - przykład dzisiejszy opisany powyżej...
A tutaj wczorajsze wyniki - to wszystko co mam:
dziś:
Na usg wątroba zmieniona (nie wiem na czym to polega) nie mam ani opisu ani wydruku. Opis to chyba musiałabym prosić o wydruk z karty choroby...
Zauważyłam też, że ostatnio (nie wiem ile czasu, nie daję rady sprawdzić) może w ciągu miesiąca ostatniego? Zuzia kilka razy miała czkawkę. Jej się to zdarza, ale rzadko, może z raz na kwartał albo na pół roku. A teraz kojarzę, że widziałam to ze 3 może 4 razy w ciągu miesiąca? półtora? to nie jest uporczywa czkawka, dawałam jej wtedy kilka chrupek, ona to zjadała i przechodziło jej.
w kwietniu GPT było 548
w czerwcu GPT było 257
dostaje codziennie Hepatiale forte kapsułki (od kwietnia próby hepatiale w tabletkach, hepatikrill , HepaDol- żadnego nie chciała jeść bo niesmakowało)
Może powinnam coś jeszcze napisać, już nie wiem, co? Jest kotem z alergią pokarmową, ponieważ nie chce nic jeść to łamię wszelkie zasady karmienia kota alergika i daję jej to co tylko zechce, więc w brzuszku ma teraz prawo mieć rewolucję, no niestety. Albo skubnie cokolwiek albo nic. To jest ten etap. Wczoraj zjadła może 1 saszetkę gorumet fileciki w sosie - jest na nią uczulona, w kuwecie kupa konsystencji ciasta na naleśniki...dziś jeszcze kupki nie było - bardzo mało je, może nie ma z czego tej kupki zrobić... Tego też się boję co w tej kuwecie będzie po takim mieszaniu karm
Jestem sztywna ze zmęczenia. Nie mam żadnej koleżanki ani rodziny takiej która by mi pomogła organizacyjnie realnie..
Mam jeszcze wyniki krwi z kwietnia i czerwca, jeśli trzeba to wstawię.
W tej chwili już nie mam nawet siły płakać. Zaraz pójdę na podwórko z kolacją do kotów, potem może Zuzi jeszcze raz posmaruje łapkę pastą na kłaczki (leży teraz na szafie - nie ma jak wciskać do pysia lactulozy, zawinąć w kocyk się nie da też
) może coś jeszcze zje...ten kot trzyma mnie przy życiu po śmierci mamy. To znaczy dla niej jeszcze się staram żyć..
Odpoczywajcie i śpijcie spokojnie, ja odpadam od komputera.