Tosienka, biedactwo maleńkie!
Ale się u nas działo Ciocie! Godzinę temu , ok 22.30 duża siedziala przy komputerze i usłyszała straż pożarna. Patrzy a to jada do naszego bloku. Duża uchylił drzwi na korytarz a tam dym
Zamknęła mnie w pokoju wzięła klucz i otworzyła okna na klatce schodowej, chciała otworzyć piętro niżej ale nie dała rady dojść bo było tyle dymu. Wróciła do nas do mieszkania , ręcznikami jak mogła uszczelnila drzwi wejściowe. Uszczelnila ręcznikiem drzwi do pokoju w ktorym byłam ja. Potem spakowała pieniądze i kartę bankomatowa, ubrała spodnie (była w dresie). W domu było coraz bardziej czuć dym. Duża chodziła od okna do okna z nadzieją ze strażacy ugasza to szybko no robiło się mocno nieprzyjemnie. Palilo się od strony naszych okien gdzieś nisko duża myśli ze na drugim piętrze lub niżej a my mieszkamy na 6 tym (otwierała i zamykala co rusz okna i balkon bo w domu było dużo dymu (w moim pokoiku prawie go nie bylo). Tumany dymu leciały wysoko duzo powyżej naszego 6 go piętra. Duża miała pietra....pierwszy raz w życiu był tu taki mocny pożar. ... teraz juz za oknami jest czysto a w domu można oddychać. Pewnie jeszcze smród zostanie , firany pewnie będzie trzeba od tego dymu wyprać. ...wypuściła mnie już z pokoju i chodzę po domu nerwowa.....
Miauufff , jesteśmy uratowane. Jutro duża dowie się więcej. Ciśnienie wody w kranie mizerne pewnie brali wodę strażacy. Ręczniki z drzwi wejściowych wisieć na drzwiach będą do rana - tak zarządziła duża. Ciekawe jakie kontrole spółdzielnia zarządzi po tym wszystkim....
Wasza Zunia całą i zdrowa ale mocno wystrachana....