» Wto wrz 17, 2019 23:35
Re: Moje koty -Sabcia Usia Kitek Calinka Mini i Kitka 3
Może Pafcio wróci w innym wcieleniu...
Historia Pafcia przypomina mi historię Malutkiego, kotka z mojego podwórka. Ja też wtedy dopiero zaczynałam się opiekować kotami, Malutki był najmłodszym z grupy kotów, zrodzonych z kotki, zanim zaczęłam dawać jej proverę. Ich losy były różne, ale Malutki został na podwórku najdłużej, karmiłam go, leczyłam, początkowo dawał się brać na ręce, ale z czasem wydoroślał jak Pafcio i już nie dawał się głaskać, ale reagował na swoje imię. Był takim miejscowym kocim Królem, wszyscy w okolicy go znali i lubili, nie gonił innych kotów, był raczej przyjazny, za to polował na szczury. Żył naturalnym, kocim życiem, miał ciepłą piwnicę do spania, jedzenie, nikt go nie atakował. Przeżył jakieś 9 lat, zachorował na nowotwór, ale kiedy koleżanka pomogła mi go złapać i trafił do weta, stan był już taki, że można było tylko pomóc mu odejść. Gdybym w czasie jego młodości była tak obyta z kocimi sprawami jak teraz, pewnie życie Malutkiego potoczyłoby się inaczej - kastracja, adopcja... Czy byłoby lepsze - nie wiem, może dłuższe, ale i tego nie jestem pewna. Myślę, że na swój koci sposób był tu szczęśliwy, miał kocich przyjaciół, radził sobie znakomicie, korzystał z kociego tarasu na dachu jednego z budynków, chyba czuł się bezpiecznie. Tak jak Pafcio, też stołował się u kilku karmicielek, chociaż wydaje mi się, że ja karmiłam najlepiej... Nie był to zły los i to samo można powiedzieć o Pafciu.