Wiecie, ja cały czas nie mogę rozszyfrować Lili. Ona dalej bardzo dużo chodzi po domu, zagląda w każdy zakamarek, miauczy, tak jakby szukała kogoś/czegoś. Identycznie zachowywała się moja Majka jak oddawałam wcześniejsze koty na dom stały i zostawała sama. Jest też bardzo żywa, energiczna, zabawowa.
Dostałam sporo informacji z jej poprzedniego domu (przypominam kotka mieszkała w mieszkaniu z ok 20 innymi kotami w strasznych warunkach). Podobno kilka dni przed zabraniem urodziła (podobno nie pierwszy raz), maluchy nie przeżyły. W stadzie rzekomo nie było wojen, zdarzały się czasami tylko między kocurami. Kotki ciągle chodziły w ciąży. Wszystkie były ze sobą spokrewnione. Są przypuszczenia, że właściciel bardzo ekscytował się procesem mnożenia i sam dążył do tego, żeby było ich jak najwięcej, niestety większość i tak nie przeżywała. Generalnie działy się tam straszne rzeczy, dlatego zaczynam mieć coraz większą słabość do Lili...
Z kotami, które poszły do adopcji na dokocenie powtarza się reguła- te które była bardziej odważniejsze w nowych domach dominują koty, a te wycofanie nie miały problemu z towarzystwem. Jeden podobno wrócił z adopcji. O mojej myśleli, że będzie bardziej lękliwa, tak się tam zachowywała, jednak odnalazła się błyskawicznie w nowym miejscu.
No nic, myślę, że tak czy inaczej trzeba dotrwać do tej sterylki, a potem zobaczymy.
Dodam jeszcze tylko, że nie zapominam o mojej Majce, która (mimo mojej coraz większej sympatii do Lili) jest dla mnie najważniejsza