» Pt lip 26, 2019 11:12
Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4
Witajcie.
Byłam wczoraj na tym echo serca. Pojechałyśmy z mamą rano bo badanie miałam na 8 rano. Jak przyszłyśmy to okazało się , że już jakiś facet siedzi ale na 8,30 na badanie i za chwilę przyszła kolejna kobitka z 8,15 . O 8,00 nadal nie było lekarza . Pani dr. pojawiła się o 8,10 i zanim rozpłaszczyła się w gabinecie, uruchomiła sprzęt minęło kolejne 10 min. O 8,20 zaprosiła mnie do gabinetu na badanie. Niestety badania nie zrobiłyśmy kombinując z różnymi ustawieniami i położeniem a przeszkodziły nam w tym przyczyny techniczne. Pani doktor to pulchna kobitka ok 160 cm wzrostu z krótkimi rączkami a ja duża baba z wielkim cycem więc to się nie mogło udać. Naciskała mnie tą głowicą sprawiając naprawdę ból a i tak nic nie mogła zobaczyć więc odpuściłyśmy sobie. W zamian dostałam skierowanie na rezonans magnetyczny serca z kontrastem. Przy okazji pani doktor zasugerowała mi w związku z moimi opuchiznami nóg i gromadzeniem się wody w organizmie żebym udała się do lekarza rodzinnego i poprosiła o skierowanie na krzywą cukrową z określeniem poziomu insuliny. Podejrzewa , że mogę być insulino oporna co oznacza , że produkowana przez moją trzustkę insulina zamiast rozkładać cukier po komórkach gromadzi go i przetwarza w tłuszcz. Gdyby to się potwierdziło dostałabym leki jak przy cukrzycy jednak miałyby za zadanie stymulować moją insulinę do poprawnej pracy. Jem praktycznie dwa razy dziennie bo na więcej nie mam czasu , nie obżeram się a jednak wciąż mam dużą nadwagę i nie mogę jej zrzucić. Ona boryka się z tym więc wie jak to jest. Spędziłam u niej w gabinecie ponad 30 min ku niezadowoleniu innych pacjentów.
Wychodząc zarejstrowałam się jeszcze na ten rezonans. Najbliższy termin był na 1.10.19 . Tydzień przed badaniem muszę zrobić badanie kreatyniny.
Po 9 opuściłyśmy w końcu szpital i zamierzałyśmy jechać z mamą na cmentarz do taty. Plan był prosty - z Żeromskiego dojechać do Kilińskiego by przesiąść się na autobus 57 i dojechać do cmentarza do Smutnej. Zapomniałam jednak , że Łódź znów jest pełna remontów a komunikacja jeździ jak chce ( dziś jeździ taki tramwaj a jutro już go nie ma ) więc nasz plan by wsiąść w pierwszy lepszy tramwaj i podjechać do Kilińskiego spalił na panewce. Wsiadłyśmy w 14 ale okazało się , że ona zamiast dojechać do Kilińskiego skręca w Piotrkowską . Doczytałam się jednak na tablicy w tramwaju , że dojedziemy do Kilińskiego . Gdy tramwaj ruszał z przystanku przy Radwańskiej skojarzyłam sobie , że na Radwańskiej staje właśnie 57 w które chcemy się przesiąść więc wysiadłyśmy na następnym przystanku przy Katedrze by przesiąść się na tramwaj jadący w przeciwnym kierunku by znów dojechać do Radwańskiej. Tam za parę minut miałyśmy 57 i w końcu udało nam się dojechać do Smutnej do cmentarza. Na cmentarzu umyłyśmy pomnik , zapaliłyśmy znicze za długo nie siedziałyśmy bo zaczęło się robić tak gorąco a ja zapomniałam okularów więc słońce niemiłosiernie drażniło mi oczy. W drodze powrotnej przy Smutnej wsiadłyśmy w 60 D By na Piłsudskiego przesiąść się w tramwaj do domu. Mojej mamie zamarzyło się jeszcze wstąpić do Lidla który jest po drodze a ja marzyłam tylko o domu i czymś mokrym bo zaschło mi w ustach bo wodę którą miałyśmy wypiłyśmy na cmentarzu. Dlatego mama wsiadła w tramwaj 8 który był wcześniej i pojechała do tego Lidla a ja poczekałam na 10 A które było za 3 min i pojechałam bezpośrednio do domu do mamy. Nogi bolały mnie tak niemiłosiernie , że ledwo doszłam do domu a z tego gorąca zaczęła boleć mnie głowa i było mi nie dobrze. W domu na dzień dobry wypiłam prawie litr wody . Rozebrałam się ze wszystkiego bo nawet stanik i skarpetki mi przeszkadzały i musiałam się na trochę położyć. Po pół godzinie wróciła mama i jak odsapłyśmy trochę to zabrałyśmy się dopiero za obiad. resztę dnia praktycznie spędziłyśmy leżąc i oglądając TV każda w innym pokoju bo każda chciała oglądać co innego.
Mój wolny dzień zmęczył mnie jeszcze bardziej niż dzień w pracy a od dziś zaczynam kolejne dni tyrki w pracy włącznie z niedzielą.
Dziewczyny jak to dziewczyny. Zuzia kilka dni miała ładnego apetytu a dziś znów grymasi. Nadal obsrywa mi podłogę co kilka dni. Całe noce przesypia na balkonie albo w łóżku w nogach kiedy nie ma tam Poli.
Pola ostatnio upodobała sobie wciskanie mi się na poduszkę. Pożytek z tego taki , że mogę policzkiem przytulić się do miękkiego i gładkiego futerka , objąć ją i wygodnie mi się śpi.