Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
SabaS pisze:Wszystko się zgadza, ale Tereska nie wie, że ma jeszcze płyn do smarowania skóry i za 2 tygodnie kontrola. Ja bardziej podejrzewam alergię na jakąś mokrą karmę. Szukałam dla Kropki karmy, którą by zaakceptowała. Od karm z najwyższej półki do fastfoodów. Niestety większość z tego dojadały Tereska z Szajbuskiem. Otwierałam dziennie po 10 saszetek różnego rodzaju. Automatycznie jadły niewiele mięsa. Myślę, że ta wymuszona zmiana żywienia jest powodem problemów skórnych u Tereski, co wetka też wzięła pod uwagę szykując zastrzyki. Zmiany powinny się cofać w ciągu kilku dni.
SabaS pisze:Dropsiku, dziękuję za troskę. Miałam stresów, bo Szajbusek nie miał się z kim bawić, a Kropeczka już nie miała ochoty, i koniecznie chciał się bawić ze mną. I musiałam się chować do mojej kryjówki, takiego legowiska od Cioci ewar, które leży pod fotelem. A ja lubię leżeć pod kaloryferem, bo jest cieplutko i tak fajnie grzeje. I się stresowałam, bo musiałam być czujna i uważać na kocura. Duża mówi, że ten płyn to Dermallay.
SabaS pisze:Pewnie masz rację ewkkrem, bardzo dziękujemy.
Jak już wspomniałam, w ramach zwiększenia zainteresowania futrami, zabrałam dziś do weta Tereskę. Bardzo się przez kilka dni rozdrapała przy uszach, aż do krwi. Natomiast u nasady ogona, tak dookoła, wyczułaś jakieś dziwne zgrubienia na skórze, jakby grubą warstwę łupieżu.
Ale resztę to niech przekaże Tereska, bo mnie już łapki opadły.
Głupia Dużą zabrała mnie dziś do dr Kariny, no dobra, dzięki Niej jeszcze tu jestem, bo mnie zdiagnozowała i leczył, ale nie muszę Jej lubić i cieszyć się, że będę ją oglądać, a ona mnie. I się zastanawiałam, po co mnie ta Duża pakuję do plecaczka. Różowego fujjj! No to jej pokazałam, co o tym myślę. Najpierw, już w drodze, puściłam pawika. Ale Pancia niezrażona szła dalej. No to walnęłam klocka. Dużego Ale tego nie przemyślałem, bo potem nie miałam gdzie się odsunąć i mi śmierdziało. Miauczałam do samej lecznicy, to wywalczyła tylko tyle, że Duża poszła że mną do ludzkiej toalety i kupale wzięła z plecaczka. Ale kocyk i tak był troszkę mokry od pawika. Pani dr mnie obejrzała, mało dotykał a, bo już zna moje możliwości. Nie na darmo mam ksywkę kobra kąsam pazurkami aż krew tryska. I powiedziała, że się zaokrągliłam. A ja schudłam. Z 4,30 kg do 4 kg. Duża mnie głodzi. I powiedziała, że mam zapalenie skóry i że to może być od pchełek. No ale jak? Na dwór nie wychodzę, obcych futer nie było, no chyba że ta małpa przywlokła. Mamy z Szajbuskiem zjeść o tabletce Credelio, podobno pyszne są. I dostałam trzy kuje. Trzy! Byłoby mniej, ale ta wredna małpa musiała wspomnieć o pawiku. Teraz odpoczywam. Tyle stresów mnie spotkało. Tereska
SabaS pisze:Aaa to Bratu niby z Ibd, ale chłopaki są jak jedno ciało. Dobrze, że teraz to choróbsko omija Twoje i powiedzmy, że Nietwoje koty.
ja też nie nastawiałam się na uporczywe leczenie. Postanowiłam sobie, że będziemy walczyć, dopóki Kropka będzie chociaż próbowała sama jeść. Jeśli Kropka dała sobie zrobić kroplówki, to jej robiłam. Leki bez problemu mogłam jej podawać. Jeszcze w poniedziałek wydawało się, że jest poprawa, zaczęła troszkę sama jeść. We wtorek zupełny zjazd formy, bardzo osłabła, nie chciała nic jeść. Śliniła się po napięciu wody, której piła już malutko☹️ po południu nie było poprawy, doszły delikatne drżenia łebka i całego ciałka. Oczka były przymknięte, czułam że już z tego nie wyjdzie. Była bardzo słabiutka. Ale sierść miała piękną, błyszczącą. Mogłam iść na kolejną kroplówkę dożylną, ale czy poprawiłoby to jej komfort życia? Wątpię. Dlatego nie chciałam odwlekać decyzji, bo z każdym dniem byłoby mi pewnie coraz trudniej ją podjąć. Zawsze są wątpliwości, czy to był już ten moment, ale przynajmniej na koniec nie dołożyłam Kropce bólu i cierpienia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jolabuk5 i 128 gości