Wczorajsza wizyta u pani doktor od alergii przebiegla troche straszno, troche smieszno...
Najpierw było,że Ninka nie moze jeść żadnego drobiu, żadnych ryb, wołowiny, cieleciny ani wieprzowiny. Potem padło, że moze jeśc kangura, co właczyło mi czarny humor, że gdzie ja jej teraz kangura złapię...
W końcu okazało się, że może jeśc dziczyznę, koninę i króliczynę.
Odczulona zostala na kurczaka, bo on jest prawie we wszystkim, ale mam wprowadzac bardzo powolutku, ech... No nic, od kilku dni je akurat przypadkiem to co jej wolno (na czuja kupilam trovet dziczyzne i konine) i... drapie sie wyraznie mniej... Czyli jest szansa, ze po 2 tygodniach bedzie juz calkiem oki