Działkowa Czarna Armia topnieje ... a nieczarna sie trzyma

Wszystkie piękne :1luvu:

Cieszę się, że tak szybko się oswoiły z nową sytuacją. :ok:

Cudnie wyglądają razem Senioreczki i Lucynka

Dużo zdrowia dla Nich i dla całej Kociej Ekipy - Domowej i Działkowej :1luvu:

, a dla Dużej pozdrowienia :1luvu:

A mnie się zdjęcia nie otwierają.
Ale fajnie, że dziewczynki zaakceptowały nowy dom :ok:

Śliczności :1luvu:

Lucynka jaka szczęśliwa

Babunie dobrze się trzymają. Krzepkie starowinki :wink:

Oby zdrowie dalej dopisywało :ok:

jolabuk5 pisze:A mnie się zdjęcia nie otwierają.

Nie wiem dlaczego u niektórych osób nie widać fotek

Jak nie zapomnę, zapytam lrafała w niedzielę

Jak ktoś fotek nie widzi - inna przeglądarka, albo prawym klawiszem, otwórz w nowym oknie.

Ostatnio wiecej tu info o pozadziałkowych, gagatkowych kotach i tymczasach niż o Czarnej Armii

Chyba trzeba zmienić tytuł i charakter wątku na ogólnie gagatkowy? Hmmm ...

W każdym razie mam w domu teraz małą Czarną Armię Bis - no bo i Kondziu czarny, i seniorka Pela tymczaska, i Fredzia, jej siostra tez właściwie czarna :201461

No to o tymczasach - Lucy, Pela, Fredzia. Wszystkie po jakichstam przejściach, które właściwie ograniczają ich możliwości adopcyjne do zera... No i co było robić? Czas uznać je za wieczne tymczasy, czyli nie-tymczasy :lol:

Zostają, choć zaczyna mi sie robić gęsto od kotów w domu :roll:

Pela i Fredzia już od kilku tygodni uznają nowy dom za swój, wiec jest znów normalnie. Bo że Lucy już daaawno uznała nowe życie domowe jako najlepsze na świecie, nie musze wspominać. Boję sie tylko co powie jesienią, jak balkon przestanie być udostępniany. Na razie cały dzień spędza na balkonie, rozwalona na kocykach jak księżniczka :kotek:

Jak ktoś fotek nie widzi - prawym klawiszem, otwórz w nowym oknie albo inna przeglądarka

Śliczności :1luvu:

Piękne zdjęcia

Wątek połączony o Gagatkach i Czarnej Armii - pewnie ze tak!

Serdecznie pozdrawiam, pamiętam wątki ☺️

Dawno nie zaglądałam i nie pisałam, trochę się zadziało ...

W piątek pozegnałam Batonika - pobiegł do Brzydala. Wytrzymali bez siebie niecałe 9 miesięcy, nie mogli żyć bez siebie. Teraz już są razem. Musiał to po cichu zaplanować, a ja nie miałam pojęcia co mu po głowie chodzi. Tydzień temu miał pełne badania krwi, bo w przyszłym miał mieć wyrywane zęby i może przy okazji usuwany guzek z łapki. Wyniki super, zielone światło na zabieg, a w środę jak mu podawałam lek, oddychał dziwnie pyszczkiem. Ale zjadł, więc uznałam, ze się zdenerwował. W czwartek oddychał jak ryba, wiec pędem do weta. Po RTG - płyn w płucach i biegusiem do całodobowej do szpitala. Tam po ściągnięciu płynu już było widać na RTG przyczynę - rozsiany duży guz w płucach ... Do rana znów naszło płynu. Nie było innego wyjścia, pojechałam do niego do szpitala, zeby nie odchodził sam ...

Jak widzicie, nic nie dało, że miał badania kontrolne na bieżąco, wyniki dobre - wystarczyły dwa dni i nie ma kota

We wtorek zachowywał sie normalnie, a w czwartek pół szklanki płynu w płucach ...
Takie życie :roll:

Batonik był ostatnim przedstawicielem tej starej Czarnej Armii. Miał 15 lat.
Z czarnych na działce jest jeszcze Miziak i Kali, ale oni (szczególnie Kali) doszli później.
Skończyła sie pewna era ...

Przykro mi, bardzo

Gdy pisałaś o Brzydalu, to aż mnie ściskało na mysl o jego towarzyszu...
Szkoda, ze tak szybko i...na swój sposób dobrze, że tak szybko, że nie cierpiał długo i nie mógł/musiał mieć długotrwałego leczenia.

Tak, dokładnie tak pomyślałam - że dobrze, że tak szybko, ze uniknął stresu leczenia. Mam nadzieję, ze nie cierpiał w milczeniu, bo bał się pokazać, że coś nie tak. Ja mimo tego, że znałam go tyle lat, nic nie zauważyłam dziwnego w zachowaniu. No i te rewelacyjne wyniki! Szok, ze to tak nagle się stało!

Bardzo mi przykro.

Iza, mój Gucio chorował wprawdzie od dawna, ale astma wydawała się być pod kontrolą. Wyniki cały czas super, na pogorszenia miałam koncentrator tlenu i tak "se żyliśmy". Cztery tygodnie temu jak zwykle smarki, w poniedziałek (09.01) gwałtowne duszności, których "mój tlen" nie uspokoił, biegiem do lecznicy, gdzie już czekałą komora tlenowa. Pod tlenem był po 15 minutach. Po kolejnych 10 się zatrzymał. Reanimacja się powiodła, USC T Fast - płuca czyste, poza starymi zmianami żadnego płynu. Dzień w Vet Medzie, na noc do szpitaliku na Mieszka, cały czas pod tlenem. Tam stwierdzili, ze stracił wzrok. Odebralam go z Vet Medu we wtorek przed 20, w stanie nie najgorszym - kontaktował, reagował na głos...W domu wyszedł z transportera, pobiegł do drugiego pokoju, do łazienki, do salonu i umarl. Ja nawet nie zajarzyłam, kiedy się przewrócił, wzięłam na ręce i pod tlen. Dopiero następnego dnia sobie uświadomiłam, że on już nie żył :placz:

Pierwszy raz to napisałam, mówić - jeszcze z nikim nie rozmawialam. Nie mogę się pozbierać, że to TAK zaszło

Izka, zawsze ciężko - czy nagle, czy po przewlekłym leczeniu. Czy wyniuniany domowy, czy dzikusek widywany raz na pare tygodni. I zawsze myśl, czy coś przegapiliśmy …
Przytulam, Gucio już szczesliwy, a Twoje serducho musi jakoś posklejać dziury …

Batonik [*][*][*]
Smutno...

Działkowa Czarna Armia topnieje ... a nieczarna sie trzyma

Kto przegląda forum