Ja pracuje z domu. Ciorny mnie nie opuszcza Dzisiaj pracuje z lozka. Siedze w lozku i pracuje, nawet nie mam weny sie ubrac Ciorny lezy ze mna moje kochane. Serduszko mi trzepoce jak widze ze on tak do mnie lgnie. Moj czarny kocur. A wiecie jaki on juz duzy?
Kupy sa ladniejsze, bez krwi. Stabilizuje sie. Kupy sa duzo bardziej stabilne, zwarte i suchsze.
Dzisiaj jest taka pogoda ze... serio pracuje z lozka. Tv robi jako zagluszacz.
Ale pwiem wam ze jestem ostatnio jakas taka wyssana z zzycia. Za mna ciezki miesiac... taki rollercoster emocjonalny. NIe tylko ze wzgledu na Nicke ale tez troche na rzeczy osobiste. Czuje sie jak by ktos mnie wykrecil. Jak bym dostala po glowie. Nie umiem sie zebrac w sobie. Najgorsze ze jestem juz podejrzliwa... co do intencji innych ludzi. A to nie pomaga czuc sie lepiej.
Ciorny to chyba czuje i nie odstepuje mnie na krok.
Dziś leżę do góry brzuchem. No Prawie. Musiałam męża zwiezc do teściów i potem wrócić do domu. I po 20 chwilę popracować. Za to w przyszłym tygodniu se to odbiorę bo idę o nieprzyzwoitej porze do fryzjera (potem w niedzielę moja chrześniaczka ma komunię i muszę się zafarbować żeby chociaż trochę przyzwoicie wyglądać)
Czytam książki. Pochłaniam wręcz. Nadrabiam zaleglosci. Jedna połknęłam w dwa dni. Dziś zaczęłam kolejna i już 1/3 mam przeczytana. Taka moja odskocznia.
Nicku nie chce jeść gastro mokrego. Strajkuje. Przychodzi potem na zebry jak by nic nie dostała. A po prostu nie zjadla
Ćiorny goni Coco za co dostaje permanentny ochrzan.
A pixior jak to pixior. W ogóle 2 dni temu mnie ugryzł!! Tak ugryzł mnie. W palec do krwi!! Bo mu coś odpaliło. Aż palec mi lekko spuchł. Paskuda.
Ćiorny to zboj. Najbardziej charakterny z naszych kotów. Ale Pixiora się boi. Pixior obronił swoją pozycję herszta.