Strona 10 z 74

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 16:21
przez klaudiafj
Boje się iść i już zaczynam kombinować :oops:


Jest też joga hormonalna :)
https://www.youtube.com/watch?v=XLeWa63aA3s&t=10s
https://www.youtube.com/watch?v=uHGOFvicyG0

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 17:35
przez Gosiagosia
klaudiafj pisze:Boje się iść i już zaczynam kombinować :oops:


Jest też joga hormonalna :)
https://www.youtube.com/watch?v=XLeWa63aA3s&t=10s
https://www.youtube.com/watch?v=uHGOFvicyG0

Nie kombinuj i nie bój się, nie masz czego się bać. Nie wiem czy w tej szkole jest tzw darmowa pierwsza lekcja? Jak jest to zobaczysz czy ci się podoba i czy zostaniesz w niej na dłużej. :ok:

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 18:18
przez aga66
Ja jak chodziłam na jogę lata temu to mialam bardzo ładną figurę i dobrze się czułam, także polecam.

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 20:05
przez klaudiafj
Wróciłam! Chcialam nie iść ale wszystkim nagadałam, że idę wiec wstyd teraz było zrezygnować.

Przyjęli mnie bardzo miło. Ale to byla istna rzeź! Trzęsłam się jak w delirium. Nie umiałam wszystkiego robić. Mieszały mi się ręce z nogami, i lewy z prawym ;)

Było to dziwne przeżycie! Ale czuje sie dobrze po tych ćwiczeniach.

Zajęcia dla poczatkujacych a niektorzy stali na głowie! I bylo parę facetów co bylo krępujące.

Na razie mam braki i boje się, że jak wykupię karnet to po miesiącu nadal nie będzie postępów. Będę ćwiczyć z Malgosią z youtuba w domu, z tą ktorej filmiki hormonalne tutaj zacytowalam.

Mięśnie pracują jak szalone a o to chodziło :)

Chociaż na razie mam mętlik w głowie. Ćwiczyliśmy w ciszy. Tylko instruktorka mówiła.

Ogólnie mi się podobało ale bylo to dziwne. Szkoda że są faceci :/ bo sie ich wstydzę :/

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 21:18
przez Gosiagosia
klaudiafj pisze:Wróciłam! Chcialam nie iść ale wszystkim nagadałam, że idę wiec wstyd teraz było zrezygnować.

Przyjęli mnie bardzo miło. Ale to byla istna rzeź! Trzęsłam się jak w delirium. Nie umiałam wszystkiego robić. Mieszały mi się ręce z nogami, i lewy z prawym ;)

Było to dziwne przeżycie! Ale czuje sie dobrze po tych ćwiczeniach.

Zajęcia dla poczatkujacych a niektorzy stali na głowie! I bylo parę facetów co bylo krępujące.

Na razie mam braki i boje się, że jak wykupię karnet to po miesiącu nadal nie będzie postępów. Będę ćwiczyć z Malgosią z youtuba w domu, z tą ktorej filmiki hormonalne tutaj zacytowalam.

Mięśnie pracują jak szalone a o to chodziło :)

Chociaż na razie mam mętlik w głowie. Ćwiczyliśmy w ciszy. Tylko instruktorka mówiła.

Ogólnie mi się podobało ale bylo to dziwne. Szkoda że są faceci :/ bo sie ich wstydzę :/

Brawo Ty :201494
Nie zrazaj się niepowodzeniami, dopiero zaczynasz i nie od razu "Kraków zbudowano" więc troszeczkę cierpliwości nie zaszkodzi.
Choć tyle lat minęło jak zaczynałam chodzić do Szkoły Baletowej to też pamiętam swoje przerażenie i niepowodzenia. Joga to wyciszenie i cierpliwość. :ok: :ok:

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 21:19
przez kwiryna
O to z tego co piszesz to dość ciężko było. U nas zawsze mowili, żeby nic na siłę nie robić. Pamietaj, mięśnie też mają pamięć, więc za każdym razem jest łatwiej. Co do facetów to bylo chyba dwoch, a nas ze 20 ;)

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 7:21
przez Patmol
w jodze nic na sile
nie ma co sie porównywać, każdy robi zgodnie ze swoim organizmem i tyle

dobrze, że masz braki
bo jak byś wszystko umiała, to szkoda czasu na takie zajęcia

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 7:23
przez Sihaja
Super, że poszłaś. Na początku jest trudniej, ale z czasem mięśnie się przyzwyczają i będzie git. Pamiętaj nic nie robić na siłę. No i pamiętaj o oddechu, bo mi instruktor musi czasem przypomnieć, że mam oddychać :mrgreen: Nawet robi ćwiczenia oddechowe, a ja i tak jak się skoncentruje potem na pozycji to oddech mi gdzieś umyka :mrgreen:
Nie patrz na innych. Twoja joga jest Twoja. Ze mną w grupie jest dziewczyna która była w balecie, masz pojęcie, jak ona jest rozciągnięta? Co ona robi? Zakłada nogę za głowę i robi takie rzeczy, że jakbym spróbowała się tak zakręcić, to bym się pewnie już nie odkręciła :ryk:

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 7:44
przez kasia.winna
Klaudia, nie zwracaj uwagi na innych, oni tez na Ciebie nie zwracają uwagi. Fajnie jest jak człowiek zaczyna zauważać u siebie postępy.
Ja chodzę na zajęcia pod tytułem izolacje. Na początku niektóre ruchy jak np. podniesienie klatki piersiowej czy przesunięcie jej w bok
(nie ramion, nie bioder a samej klatki) bylo równie abstrakcyjne jak próba poruszenia uszami, a teraz wszyscy wywijamy ósemki klatą że hej. :D

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 10:32
przez sabianka
Klaudia, super że zdecydowałaś się na jogę.
Nie zrażaj się po pierwszych zajęciach!
Ja ćwiczę od lat i uwielbiam. W jodze zawsze robi się tyle ile daję się radę. Asany są tak rozbudowane i przechodzą jedne w drugie, że zaawansowani mogą robić jakąś bardziej złożoną pozycję a początkujący zostają w podstawowej. I zawsze robisz tyle ile możesz.
U nas zajęcia trwają półtorej godziny i na koniec zawsze jest relaks. :D

Czasem też chodzimy z Piotrkiem na takie koncerty relaksacyjne do szkoły jogi. To się nazywa Muzyczna Przestrzeń Medytacji. Polega to na tym, że leżysz na macie pod kocykiem i godzinę słuchasz muzyki relaksacyjnej na misach, gongach i czym tam jeszcze. Ja z reguły zasypiam :roll:

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 10:44
przez klaudiafj
Właśnie też miałam taką refleksję, że ta joga minęła a ja niewiele widziałam ludzi. W tych ćwiczeniach tak się skupiamy na patrzenie w nasze wnętrze, że nie widać nic co jest na zewnątrz. Choć może inni patrzeli i kpili - kto wie.

Dziś też jest joga, a mnie bolą mięśnie. Zaczęły boleć wczoraj na wieczór. I zastanawiam się czy iść czy odpocząć i coś w domu może spróbować. (tak, to jest znów kombinowanie, choć naprawdę nie wiem czy dam radę dziś robić te ćwiczenia, a może właśnie dam, bo mięśnie się rozpracują)

I jak to jest "nic na siłę" - niby to każdy powtarza, ale jak była asana (nie pamiętam jaka dokładnie), że całe ciało oparte było na prostej ręce i tułów i nogi pod skosem i mnie ręka na której ciało się opierało tak latała na boki, że myślałam, że mi się wyłamie w odwrotnym kierunku do zgięcia, to jak mogę to zrobić inaczej? Miałam ochotę tego wcale nie robić, bo nie dawałam rady a w pewnym momencie cała się się trzęsłam i już nie miałam na nic siły. Bo były asany podobne do siebie jedna po drugiej takie podobne do siebie - nie wiem jak to opisać a nie umiem znaleźć w necie - że miałam wrażenie, że za duże tego i powinno być coś innego już, a potem mieliśmy stać i robić asanę "drzewa" to ja się tak trzęsłam, że nie umiałam nawet ustać na dwóch nogach i miałam ochotę usiąść i odpocząć. Ale wszyscy robili to i ja robiłam.

Miałam wrażenie, że jestem tam największą pokraką, choć nie powiem - pewne partie ciała mam rozciągnięte całkiem nieźle i mam wrażenie, że nawet wiele mi szło bardzo dobrze z tych asan, skromnie mówiąc ;p Choć nie było wyjaśnione jak oddychać, a tego nie wiem.

Wiem natomiast, że oprócz standardowych zajęć są też organizowane dodatkowe, które wysyłają na maila i np teraz będą z medytacji. To może na tych dodatkowych zajęciach są szczegóły, a na tej jodze standarodwej są rożni ludzie więc jadą po prostu z ćwiczeniami.

A ja też wolę być ze swoją pokraczną naturą przy instruktorce, bo z daleka to bym jej nawet nie słyszała.

Był tak taki chłopak, może ciut mlodszy ode mnie, trochę taki nieszczupły. Jak zanosiłam koc - mój był złożony na prostokąt a innych na kwadrat - to on ten koc, który odłożyłam wziął z taką miną, że "nowicjusz" i rozłożył go na kwadrat i ja już uciekłam, więc nie wiem co robił. Serio?? Odłożenie koca to też jest filozofia?
A może to taki lizus co wszystkiego dopilnuje za nauczycielkę ;)


A na Wielkanoc będę robić paschę - nigdy nie jadłam. Mam przepis na bazie tofu, ale myślę, że zrobię na bazie budyniu z kaszy jaglanej. Ale nie wiem czy na bazie tego budyniu będzie to bliskie oryginałowi. Nigdy nie jadłam czegoś takiego. Będę też robić te kotleciki z tofu, na które przepis był ostatnio. Kołocz wegański :D Ogólnie wszystko wegańskie, ale pewnie całkiem wegańsko nie będzie. I marzę o domowym barszczu białym i co roku próbuję zrobić, ale zabieram się za to po chińsku i na bazie żuru, co w ogóle jest pomyłką, a ponoć w biedronce jest zakwas. Więc zaczynam polowanie na ten zakwas, bo swojego nie umiem i nawet już nie zdążę.
Ogólnie byle przetrwać, bo nie znoszę wielkanocy :/



No własnie odpowiedziałaś mi Sabianko na to co napisałam tutaj zanim przeczytałaś :mrgreen: "W jodze zawsze robi się tyle ile daję się radę. Asany są tak rozbudowane i przechodzą jedne w drugie, że zaawansowani mogą robić jakąś bardziej złożoną pozycję a początkujący zostają w podstawowej. I zawsze robisz tyle ile możesz." Telepatia :ryk:

Ja się dziś chyba wybiorę, bo normalnie mnie korci żeby iść. O ile nie stchórzę. Kiedyś chodziłam na fitness, ale wyciągała mnie siostra m. I niby fajnie, ale tylko patrzyłam, żeby już się skończyło. Czas stal w miejscu a ja robiłam pierdylion brzuszków, skłonów i takich tam nudząc się okropnie. Ta joga moja trwała 1,5 godziny właśnie i patrzałam na zegarek przy ciężkich ćwiczeniach, ale czas leciał bardzo szybko. Więc może jednak ta joga jest dla mnie ;) Wczoraj też wskoczyłam na dywanik i próbowałam odtworzyć te asany z pamięci trudne i od razu jakoś tak serce trzepocze z radości jak się wykonuje choć jedną asanę.

ps. powiem Wam szczerze, że ja chciałam iść na jogę już od paru lat, ale zobaczyłam taki filmik, w którym pokazywali zajęcia jogi i co chwila ktoś puszczał bąka :strach: i ja się tego tak bałam, że przez to właśnie nie poszłam wcześniej na jogę. :ryk: :ryk: :ryk: I to nadal mnie przeraża. A jeszcze tam jest cisza przy ćwiczeniach. Aż mi wstyd to pisać.

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 11:15
przez klaudiafj
A czy zmieniło się Wasze ciało po tym jak zaczęłyście praktykować ;) joge?
I czy kazde zajęcia z jogi są takie same czy zawsze jest inny zestaw ćwiczeń?

Ps. Odnośnie jeszcze weganizmu/czy wegetarianizmu polecam Weganona. Tu wywiad z nimhttp://stowarzyszenieweganskie.pl/wy ... -ochmanem/
Jest starszy odemnie i od 26 lat jest na weganizmie. A na jego blogu mozna znalezc odpowiedz na kazdy przepis!
Wyrasta na mojego idola :) <3

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 12:59
przez sabianka
klaudiafj pisze:A czy zmieniło się Wasze ciało po tym jak zaczęłyście praktykować ;) joge?
I czy kazde zajęcia z jogi są takie same czy zawsze jest inny zestaw ćwiczeń?

Ja nie wiem czy mi się zmieniło, może tyle że jestem bardziej elastyczna.
U nas są różne ćwiczenia, czasem jest cała sesja poświęcona np. na otwieranie bioder, innym razem na stopy, czasem całą sesję robimy pod wykonanie mostka na koniec.
Zresztą do różnych pozycji jak jest Ci za ciężko to możesz sobie wziąć klocki i coś tam sobie odciążyć. Klocki w niektórych asanach ułatwiają a w niektórych utrudniają więc też wszystko zależy.

Aha, u nas też grupa jest mieszana, na różnych poziomach zaawansowania i zawsze Danka mówi, że np. osoby początkujące zostają w tej pozycji a bardziej zaawansowane robią coś tam :D

I ku uśmiechowi jeden z moich ulubionych filmików
https://www.facebook.com/s3beauty/video ... YxNzMzNDM/

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 13:04
przez klaudiafj
Dostałam klocek i instruktorka mówiła, kiedy mamy go użyć. A tak to nie wiedzialam, kiedy mogę go brać. ;)

Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 foty str. 1

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 13:51
przez klaudiafj
Aaaa jaki ja dziś zrobiłam booski rosół! Kiedyś nie wyobrażałam sobie rosołu bez wegety, choćby minimalnej ilości. Potem moje rosoły były koślawe jak oduczałam się używania wegety. A im bardziej upraszczam przepis tym bardziej jest efekt WOW! Teraz używam do niezwykle aromatycznego rosołu tylko z przypraw lubczyk i sól, pieprz oraz kawałek pomidora, który jest przyprawą i dodaje go tak w połowie gotowania lub dalej i na koniec jeszcze lubczyki i odrobina estragonu.
Dziś przygotowałam sobie magii do doprawienia - troszkę sobie czasem kapnę, choć ostatnio zaczęła mi śmierdzieć i nie smakować.
Więc chciałam doprawić, ale skosztowałam i WOWWW - nie trzeba było nic dodawać! smakuje tak jakby i wegeta i magii już były w zupie i niczego absolutnie niczego nie brakuje. Tak aromatyczny i intensywny smak.
Testowałam też moje rosoły na dzieciach i mówiły, że przepyszne. Ogólnie powoli przemycam zdrowe posiłki do diety moich siostrzenic i one nie dość, że jedzą to jeszcze chwalą :D A mówią, że nigdzie nie jedzą tyle co u mnie :D

Obrazek

Więc może napiszę jak robię ten rosół najprostszy i najbardziej pyszny na świecie :)

- Marchewki
- pietruszka
- kawałek selera
- por
- parę kulek ziela angielskiego
- parę kulek pieprzu
- liść laurowy
- łyżka lubczyku suszonego

Obieram i wkładam w całości do wody. Gotuję tak długo aż będę mogła przekroić z trudem marchewkę łyżką w garnku - to znak, że warzywa nico zmiękły.

- 1 ziemniak
- cebula
- olej

Dodaje jeden ziemniak w całości lub przekrojony na pół - ziemniak to mój tajny składnik, dodajcie a nie uwierzycie jak zaokrągli i połączy smaki. I opaloną na ogniu cebulę. I dodaje olej - albo i później dodaje. Zależy jak mi się przypomni.

Dalej gotuję aż marchewka łatwiej da się łyżką przekroić.

- Pomidor

I dodaję pół pomidora. Gotuję jeszcze trochę aż marchewki da się łyżką przekroić bez trudu (ale nie do rozgotowania, bo tego nie lubię), przekrawam dużo marchewek łyżką i inne warzywa, żeby uwolnić ich smak - można wyjąć i pognieść widelcem i wrzucić z powrotem, wtedy ewentualnie przez sitko można lać rosół na talerz. Ale ja łyżką przekrawam w garnku i wystarczy. Dodaje jeszcze łyżkę lubczyku i szczyptę lub dwie estragonu, dosalam jak trzeba i jeszcze z 5 min podgotowuję. Całość zajmuje mi ok 1h 15 min na wieli gar.

I nie uwierzycie jakie to jest pyszne!

Dziś zrobiłam do rosołu kostkę z kaszy mannej - mniam!

I ogólnie taki lekki posiłek przed jogą właśnie chciałam.