Ja jednak uparcie twierdzę, że choroby zaczynają się od diety i warunków środowiskowych jak stan powietrza. Mnie przekonuje ten argument o jodzie. Bo jeżeli nasze polne koty mają jeść myszy, nornice, małe ptaszki, a dostają w puszce krewetki to jest tak za pewne za wiele jodu, a zbyt duża ilość jodu odpowiada za nadczynność. Choć wiem, że jest to pewnie bardziej złożony problem, bo tak naprawdę teorii jest wiele i na razie nie ma jednej wiodącej.
W każdym razie ja wrzuciłam na luz. Już podczas mojej nieobecności na forum. Postanowiłam przestać się zamartwiać o koty. Tak samo z alergią. Długo kombinowałam, do niczego nie doszłam tak naprawdę. Odpuściłam. Raz Marysia się wylizuje a raz nie. Od czego to zależy? Skłaniam się do tego, że od nerwów. A nerwy od tarczycy. Skoro diety do żadnych wniosków mnie nie doprowadziły, a Marysię doprowadziły do tego, że nic jej nie smakowało w końcu, bo bez przerwy te pasztety i indyk, to kupiłam jej filety, wołowe i nawet kurczaka. Apetyt naprawiony w mig. I nie wylizuje się. Nerwy i wylizywanie się może być od tarczycy też. A tarczyca może dawać objawy nawet jak w badaniach jest ok. Kot nam nie powie, ale jak nie mówi, to nie znaczy, że wszystko jest ok.
Ale tak jak pisałam wrzuciłam na luz. Nadczynność to nie choroba śmiertelna. Marysia ma za każdym razem badania oraz usg modelowe. Więc po cóż sączyć czarne myśli? Tłuszczak zmalał razem z Marysią. Choć mam nadzieję, że Mani ciut przytyje, chociaż chuda nie jest. Jest idealna.
A co do tabletek ja mam taką nienajmniejszą, którą muszę dzielić na 4 części i jedna cześć jest na dobę, więc jeszcze na dwa trzeba ją podzielić. I wetka mi od razu powiedziała, że to są hormony, więc podajemy przez rękawiczkę, żeby nie zaszkodzić własnej tarczycy, bo tabletka może wchłonąć się przez skórę. I myślę, że sucha nie, ale jak ja wciąż myje ręce to one są wilgotne, a dodatkowo jak podaje palcem w pasztecie wprost do pysia to też mokra tabletka jak krem może się nawet i minimalnie, ale jednak wchłaniać w skórę i przedostawać do organizmu. A 2 razy na dobę takie manewry w roku mogą dać już jakiś wynik. Ale zapytam o to endokrynologa na wizycie niedługo.
No, ale nie marwię się. To nie koniec świata a początek, bo liczę że Marysia przestanie się wylizywać i będzie spokojniejsza i jedzenie będzie jej smakować jak nigdy
Aha a tych kropelek nie wzięłam, wolałam tabletki, ze względu na cenę. 85 zł a tabletki 15 zł. Z czego te krople starczą pewnie na 20 dni, bo zauważcie że wszystkie leki kocie starczają na 20 dni
Może minimalna dawka byłaby na dłużej, ale jednak tym razem wybrałam niższą cenę. Poza tym co tabletka to tabletka i wiem, że znalazła się tam gdzie miała, czyli w brzuchu