Bytomskie Łobuzy :) cz. 15 Wożą się wózkiem :D

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 28, 2019 22:57 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Właśnie szłam po kota i wróciłam bez kota.

W niedzielę patrze, a przy kamienicy na przeciwko po chodniku idzie kot i się boi. Zajrzał do góry do okna, doszedł do drzwi, zobaczył że zamknięte i poszedł dalej przy murze. Widać było, że się boi. Teraz siedzę i słyszę miałk kota. Patrzę przez okno - ten sam, bo on ma takie umaszczenie specyficzne. Idzie po chodniku. Koty zazwyczaj się chowają, a ten nie, jak zagubiony. Szybko zebrałam się i po chwili zeszłam po niego. Znalazłam go tam gdzie szedł, przy drzewie. Kucnęłam i powiedziałam cici i on podbiegł. Położyłam talerzyk, otworzyłam saszetkę animondy i zaczął jeść. Na moje oko to młody kot.Jak jadł (a wpierw powąchał ostrożnie) to przyszedł niedaleko kolejny kot! Taki jak MArysia ale szary. On się na nas spojrzał, zobaczył że ten drugi je (a ja nie miałam więcej jedzenia ani talerzyka) i popatrzał i poszedł, a ten co jadł zobaczył drugiego kota i się ożywił, odwrócił się od talerzyka i przysiadł patrząc na tamtego i jak tamten odszedł to został tak jeszcze chwile i sobie odszedł. Pojadł i poszedł. Nie ocierał się o mnie, ja go nie pogłaskałam, bo nie chciałam, żeby się wystraszył i przestał jeść. Więc tylko kucałam przy nim. No, ale on pojadł i odbiegł gdzieś w swoje rejony.

I co teraz mam z tym zrobić? Dwóch kotów nie wezmę do domu, a nawet może i tamtego też nie, bo poszedł. U nas się tyle kotów namnożyło :placz: Nie było tego, a teraz wciąż widzę :(

Wziełam ten talerzyk i zaniosłam pod krzak i będę tam co noc dawać kocie jedzenie, ale też nie chcę uczyć, że tu będzie jedzenie i nagle będzie mnóstwo kotów w centrum, bo to też niebezpieczne dla nich. Nie wiem co robić. Nauczyłam tego po którego poszłam, bo uznałam, że on jest wystraszony i wyrzucony, że może podchodzić do ludzi i jeść od nich co mu dadzą i przez to będzie mniej ostrożny i ktoś mu może krzywdę zrobić :placz:

Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie wiem co robić :placz: A Marysia już nie zniesie kolejnego kota, to już jest dla niej za dużo :placz: Co innego jakby ten kot chciał do mnie iść i się łasił, ale on uciekł. A w moim życiu były dwa koty, które chciały być moje a ja w tamtym okresie nie mogłam ich wziąć i zostawiłam i za każdym razem jak sobie wspomnę to mi się chce płakać :placz: :placz: :placz: To mnie tak dręczy, że dlatego do tego kota wyszłam ;(

Ps. Nie mam gdzie izolować i czy takiego kota na sile lapac i wpychac w transporter? Gdyby chcial byc ze mną to chyba by zostal, zostal, łasił się i za mną poszedl. A on zjadl i to nie wszystko i pobiegł dalej. Nie wiem co o nim myśleć :(
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 0:35 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Poszłam tam jeszcze raz pod ten krzak. Bo siedzę i słyszę krzyki kotów - takie jak jeden na drugiego napadnie. Wyobrazilam sobie, że jakis kot byl przy jedzeniu a drugi go zębami przegonił. Bylo tam mało jedzenia 1/3 saszetki. Pozrzucalam od moich kotow to czego dziś nie zjadly i nie zjedzą pewnie do rana i poszlam to zanieść.

Weszłam pod krzak. Talerzyk był wylizany do sucha! Tak jakby na nim nic nie bylo nigdy :placz: a ok pol metra od talerzyka w cieniu siedział wielki tlusty jeż. Juz wczesniej za pierwszym razem widziałam wielkiego jeża jak szedl na żer w innym miejscu. Obawiam się, że dokarmiam jeże a nie koty. Koty powinny mieć jedzenie na wysokości.

To wszystko jest takie skomplikowane ;( koty teraz będą glodne a ten tlusty jeż juz sie zaczaił na nowe jedzenie. Zabralam talerzyk i chcialam go dac w inne miejsce. Poczulam, że coś lekkiego jak puszek swędzi mnie na mojej głowie - wpadlam w panike, szybko położyłam talerzyk na chodniku, drugi rzucilam i zaczęłam rękami zrzucac to z glowy i spadł wielki pająk. Boże jak zaczelam sie bać panicznie i rzucać i trząść. Michal wziął talerzyk i zaniosl znowu pod krzak, gdzie stal jeż, bo nie miałam lepszego pomysłu. Nigdy juz nie wejdę pod krzaki ;((((

I z tego wszystkiego tylko ten tłusty jeż zadowolony :placz:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 6:31 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Klauduś wiem co czujesz bo mam podobny problem. Ja wyłapuję po kolei i sterylizuję i wypuszczam. Może jakaś fundacja by pomogła ze sterylkami albo urząd dzielnicy? Może są talony na karmę i wtedy nie trzeba jedzenia finansować samemu. Wiem, ze serce Cię ściska ale wszystkich do domu nie weźmiesz a jakoś trzeba pomóc. U mojej córki są dwa spod mojej pracy bo ktoś wyrzucił je jak miały ok. 3 tygodni a dorosłe to same miziaki i łagodne i spragnione człowieka i sece mnie boli, że one tak żyją :(

aga66

 
Posty: 6132
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Sob cze 29, 2019 11:04 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Ja nie mam jak pomoc. Nie będę wyłapywać. Nie ma nawet takiej opcji, bo tu nie ma w jednym miejscu stada kotow tylko czasem gdzieś jakiś mi mignie w oddali. Za tym jednym wyszlam wczoraj, bo wkręciłam sobie, że on jest wyrzucony i szuka domu. Ale chyba nie tak z nim źle skoro zjadl i bez mrugniecia okiem sobie poszedł.

Jak będę wykładać jedzenie to dopiero narobie, że mogą zaczac2 się schodzić, a tego nie chcę. Nie chce kotów w tym miejscu, bo one by tu nie były chyba bezpieczne. Nie mam tu ustronia żadnego, nie mam własnej ziemi, gdzie mogłabym karmić. Nie mam nawet żadnego miejsca w mieszkaniu żebym mogła izolować. Jeżeli jakiś kot wejdzie do mojego mieszkania to niestwty ale prosto we wszystko, więc jest ryzyko. A ja juz nie chce więcej denerwowac Marysi, ona ma wystarczajaco dużo stresu przez Kubislawa.

Mamy tutaj fundacje. Znałam dwie a okazuje się, że jest ich więcej. Zajmują sie kotami. Chcialabym sie dowiedzieć czy któraś działa w naszej okolicy.

Tutaj oprócz budynków wielorodzinnych sa też domy jednorodzinne. Właśnie talerzyk położyłam tam, gdzie zaczynały się te domy. A troszke dalej jest w ogole dzielnica domków. Byłam tam ostatnio to przy furtkach naliczylam 5 kotow, każdy przy innym domu oczywiście. Bylam przerażona ich ilością, bo nigdy nie było ich tyle, albo może ja nie widzialam. A jeszcze obok tych domow sa pola i ląki wiec chyba jedzenia nie brakuje.
Ten wczorajszy kot chyba bardzo tez glodny nie byl, bo bardzo głodny kot potrafi zjeść calą saszetke.

Może te koty są dokarmiane w wielu miejscach? A może ktoś tutaj ma je pod kontrolą.


Ostatnio w niedziele była tez taka chora sytuacja, że nagle bardzo darł się czy tez piszczał kot. Tak nagle gwaltownie i intensywnie. I nagle jakaś kobieta mowi do niego, że "tak piszczales? No juz dobrze" i tak do niego cos tam mówiła, bardzo tak milo i nagle cisza. Ja wtedy spałam i nie skojarzylam faktow a potem m. mi mówi, że jakas kobieta wyprowadzala dwa koty bez smyczy. I weszla do sklepu takiego osiedlowego w kamienicy i ten kot zaczął tak.panicznie krzyczec pod sklepem.

Zastanawiam sie co to mialo byc? Czy ona wziela wlasne koty niemauczone chodzic po dworze na spacer bez smyczy i one tak się jej trzymały bo się baly czy może to była jakaś osoba, ktora się zajmowała kotami bezdomnymi.

Nie będę brać na siłę kotów do domu, bo w ten sposob mogloby sie okazac że trafi się takich sporo i zostanę zbieraczką ale jak któryś sobie mnie wybierze i mi to pokaze to chyba będę wiedzieć. Może taki pojdzie do mnie pod drzwi z budynku jak to bylo z innymi kotami o ktorych słyszałam, że nie dawaly wiele wyboru czlowiekowi i musial je wziąć.

I nie wiem czy nosic te resztki jedzenia skoro to chyba jeż wyjada, bo koty już dawno sobie poszly. Tylko czy jeż wylize talerzyk? I czy jeż duzo zjada?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 11:44 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Wysłałam Michala z jedzeniem pod krzak. Bo moje koty zostawily animonde, ktorej nie lubią i nawet tego smaku nie chcą liznąć. Wiec zrzucilam to co z nocy zostalo i kazalam zanieść. Talerzyk pod krzakiem byl pusty, a wczoraj byl pelny. Kazalam dostawić drugi talerzyk i rozdzielic jedzenie. Ale znowu te talerzyki leżą na trawie :/ Może wczorajsze drugie jedzenie zjadl ten jeż. Bo było to tak, że zostawiłam resztkę saszetki a o 2 w nocy wróciłam znowu z kolejnym jedzeniem i siedział tam jeż. Tak 50 cm od talerzyka. I dziś mi Michał mówi, że on jak wszedł wczoraj pod ten krzak to widział tego jeża i jeż na niego buczał i zwijał się w kulkę a jak ja siedziałam pod krzakiem to jeż nic się nie odzywał, mało tego - wyglądał na agresywnie nastawionego do jedzenia, w sensie, że był gotowy do skoku na zdobycze niczym przyczajony smok :ryk: Wszystko jego, wszystko jego!
Kocham jeże, ale tutaj nie ma litości - jeż ma jedzenia z brud, do tego nie chce mieszkać z człowiekiem i nie jest bezdomny. Dlatego nie mam zamiaru karmić jeży. A wejście pod krzak jest możliwe teraz, bo skosili trawę, jak krzak zarośnie to już tam nie wejdę i nie będę miała gdzie zostawiac jedzenia. I tak jak mówię nie chcę kotów przyzwyczajać, że tu jest jedzenie, ale znowu nie umiem wysiedzieć wkręcając sobie wyrzuty sumienia i wielkie płaczące kocie oczy. I w tej wizji mojej gdzieś z tyłu chichocze wredny jeż.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 12:24 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72786
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 29, 2019 12:41 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

mir.ka pisze:


ja też mam podobny, w rudym kolorze :wink:

Ale beznadziejny przycisk - kartki nie fruwają, ale za to futro fruwa :ryk: Teraz też mi leży na biurku. Nie wiedziałam, że będę musiała w mojej pracy uwzględniać miejsce na kota, żeby mu było wygodnie spać na mym niewielkim biurku ;)


Napisałam do dwóch fundacji z Bytomia - Chatul i Miaukot. Zapytałam czy jest tutaj jakaś opiekunka, ktoś kto ma pod kontrolą koty i czy jest jakaś stołówka, bo wtedy mogłabym i wolałabym dostarczać jedzenie w wyznaczone miejsce a w przypadkowe. Zaproponowałam pomoc też gdyby trzeba było nagłosić jakąś sprawę to na mojej stronie bytomskiej bym to zrobiła i na tym forum.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, stresuje się.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 12:43 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

klaudiafj pisze:
mir.ka pisze:


ja też mam podobny, w rudym kolorze :wink:

Ale beznadziejny przycisk - kartki nie fruwają, ale za to futro fruwa :ryk: Teraz też mi leży na biurku. Nie wiedziałam, że będę musiała w mojej pracy uwzględniać miejsce na kota, żeby mu było wygodnie spać na mym niewielkim biurku ;)


Napisałam do dwóch fundacji z Bytomia - Chatul i Miaukot. Zapytałam czy jest tutaj jakaś opiekunka, ktoś kto ma pod kontrolą koty i czy jest jakaś stołówka, bo wtedy mogłabym i wolałabym dostarczać jedzenie w wyznaczone miejsce a w przypadkowe. Zaproponowałam pomoc też gdyby trzeba było nagłosić jakąś sprawę to na mojej stronie bytomskiej bym to zrobiła i na tym forum.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, stresuje się.


dobrze zrobiłaś

u mnie też pełno rudego futra, teraz tez leży przede mną i się myje
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72786
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 29, 2019 14:45 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Nie dostałam jeszcze żadnej odp. M. poszedl na rower i po paru godzinach wracając poszedl zajrzeć do misek. Chyba się wkręcił, bo jedzenie też sam zaniósł. I jedna miska była pusta a druga nadal pelna. Dziwne, że równo jedna porcja zjedzona a druga nie ;)
Może było podzielone karmami i ktoś wybrał to lepsze ;)
Mam nadzieję, że to nie ten jeż żarłok. Jeże chyba śpią w dzień.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 15:04 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

klaudiafj pisze:Nie dostałam jeszcze żadnej odp. M. poszedl na rower i po paru godzinach wracając poszedl zajrzeć do misek. Chyba się wkręcił, bo jedzenie też sam zaniósł. I jedna miska była pusta a druga nadal pelna. Dziwne, że równo jedna porcja zjedzona a druga nie ;)
Może było podzielone karmami i ktoś wybrał to lepsze ;)
Mam nadzieję, że to nie ten jeż żarłok. Jeże chyba śpią w dzień.


to być moze są koty domowe, wypuszczane samopas, bo wolnożyjace raczej by zjadły wszystko
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72786
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 29, 2019 15:12 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Hmm za duzo bylo na jednego kota ;)

A patrzcie co znalazłam https://www.bytom.pl/powstana-domki-dla ... cych-kotow
Czyli w tym Bytomiu coś się dzieje jednak.dla kotów :)
Tylko martwią mnie takie domki, że każdy tam może wsadzić rękę :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 15:48 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Każda pomoc dla kotow jest cenna.
A co do karmienia - rozumiem Twoje argumenty przeciw, ale wiem, ze ja bym nie wytrzymała i stawiała jedzenie!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60345
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 29, 2019 16:17 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Tyle, że pomoc również może być szkodliwa. Uczenie kotów, że tu jest jedzenie sprawi, że one tu zaczną się schodzić. A tego nie chcę, bo to środek miasta. Ten krzak jest w ruchliwym miejscu. Mam nadzieję, że gdzies tu jest jakieś ustronie - stołówka kocia. A też dokarmianie kotow latem uczy ich, że nie muszą polować, a na pewno mają tutaj na co skoro są domki i pole.
Gdyby tu byla regularna stolowka gdzieś to bym dokladala się do zywienia i pomocy na moją miarę. Ale odpowiedzi jeszcze nie dostałam. Na razie będę znosić jedzenie jezeli będę miala co. Bo ktokolwiek to zjada to chociaz zjada a sporo jedzenia wyrzucalam od moich kotów, bo smak im się nie spodobał albo coś.

Może jest tu jakas opiekunka, która ma wszystko ogarnięte. Nie wiem nic, ja tu jestem przyjezdna :/ (moze nie sporo ale czasem cos się.trafi nietrafionego i wyrzucalam a tak.to co.jakis czas zaniose pod krzak)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 29, 2019 16:34 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

O jejku przeczytałam o kotach i jezu. Do nas też przychodzą i bardzo lubią jedzenie kocie. Ostatnio widziałam mamę z maluszkiem.
:201461

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25551
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 29, 2019 17:43 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 15

Klaudia a może postaw tam też miseczkę z wodą. Przy tym, co się dzieje na zewnątrz, to nich skorzysta z wody jakiekolwiek stworzenie.

Dyktatura

 
Posty: 11911
Od: Pon paź 12, 2009 8:40
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MainecoonHitman, Meteorolog1 i 134 gości