Tasha, dałaś Melmanowi życie, zaopiekowałaś się nim, gdy najbardziej tego potrzebował i poza tym, że "dobro wraca" to ogromnie cieszę się, że tak szybko Melek pokazał Ci, jak wiele kot może dać nam
( przy czym z całego serca życzę, by nie działo sie to przy tak przykrych sytuacjach ).
Latem ub. roku miałyśmy z koleżanką w opiece wspólno-naprzemiennej
4 kociaki, które mieszkały w pomieszczeniu garażowym. Koleżanka miała wtedy bardzo ciężki, trudny okres, który powodował u niej sporo objawów chorobowych. Codziennie po pracy chodziła do kociaków na godzinę, dwie i je tuliła, głaskała...mówiła, że po tej godzinie spływało z niej wszystko, rozluźniało się, to mruczenie kociaków, wibrowanie powodowało, że uspokajał sie jej oddech, bicie serca i to nie chodziło tylko o sam odpoczynek- to właśnie kociaki tym, co z siebie emitowały dawały taki efekt zdrowotny na psychikę i ciało.
Koty są naprawdę cudne