No i gówniano nam się tydzień zaczął
Zuzia jak zwykle poszła do kuwety na kupę a później ostemplowała pół pokoju i zakończyła resztką kupy w kuchni. Na domiar złego własny smrodek jej chyba przeszkadzał bo dostała torsji jak powąchała kleksa i jeszcze zwymiotowała śliną. Ja znów sprzątając wdepnęłam kapciem i postemplowałam kuchnię . Od rana musiałam umyć kapcia i podłogi .
Później jak się ogarnęłam dałam śniadanko które nie zostało przyjęte. Wzgardzono nim .Obie z Polą urządzają dziś protest głodowy . Trudno jak głodek do dupek zajrzy to się przeproszą z jedzonkiem.
Moja mama dziś miała pojechać na echo serca na 10,30 do szpitala. O 11 zadzwoniła do mnie bo myślała , że ja dzwoniłam do niej bo coś jej brzdękło w telefonie . Pytam czy była już a ona do mnie , że niby gdzie miała być ?
Okazało się , że całkiem zapomniała . Mnie się przypomniało wczoraj koło północy ale stwierdziłam , że o tej porze to nie będę dzwonić zresztą na lodówce miała kartkę z terminem to na pewno pamięta . Okazało się , że jednak nie. Szybko skończyła ze mną rozmowę i miała pojechać. Oby jej jeszcze zrobili bo 31 maja idziemy do kardiologa i musi mieć wyniki.
Zuzi głodek zajrzał do dupci bo 1/3 musika zjadła.