Strona 19 z 23

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 8:41
przez Chikita
Bil’u moja Duża się pyta czy Twoja Duża karkuratorem nagrywała, bo niewyraźne i mówi, że obraz skacze jak w starych telewizorach kinoskopowych.
Chiko

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 11:31
przez MaryLux
Bestol pisze:Bedem teraz miaukał ja - Bil wielka światłowodowa arystokrata, jako i Wy jesteśta.
Siem żem stęskniwował za Wami o wielkie przyjacielowce moje!!!

Gościa dzisiej w moja pałaca ja żech miał!!!! A że ja jest wielkowaty arystokrata i nie lubiejam ja żech jak cuś mi łazi po moja pałaca posadzka w brudnych łapach - to ja tego gościa przy drzwiach trzymał sem żem. Ale polazł ja i tak do tego gościa dziwnowatego łaskawie przywitować siem. Ino ten gość to jakoś takowoś dziwnowatość był żech.
Filma tegoż moja grzywacza kręciła. Gupia grzywacza, kiepsko filma nakreciła....

A oto ja - arystokrata artystowiec światłowodowy wielce i moja dziwna gościa.

https://www.youtube.com/watch?v=JvSEQGW ... e=youtu.be

To pisałem ja
Bil :flowerkitty:
Sir Bil :201415
No ten mój gościowiec to serio jakowyś dziwnowaty był, on nie umia w kuweta walić .... :20147

Moja @ mówi, że ten dziwnowatowiec to też kot, tylko że przez pomyłkę mówi hau. U sąsiadki jej rodziców też mieszka taki dziwnowatowiec, ale on umie w kuwetę walnąć

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 16:32
przez Bestol
Będę teraz pisała ja - grzywacz.
Chiko, ja się bardzo starałam ślicznie nakręcić, ale jednak filmowiec ze mnie kiepski :)
Lusia i to na bank też kot jest tylko faktycznie szczekający :)

Wiecie co, mam małą zagwozdkę. Przedwczoraj bawiłam się z Bilem na balkonie i nagle zamiast piórka, jakim się z nim bawiłam, Bilu uwalił mnie w piętę. Przypadkiem oczywiście, ale mocno i krew się polała. Mam ślady zębów na piecie oczywiście :) Problem polega na tym, że dziś mija trzeci dzień, a ta rana bardzo mnie boli i mam wrażenie, że miejsce ugryzienia trochę napuchło. Bilu jest kotkiem niewychodzącym, dlatego przedwczoraj uznałam, że wystarczy, że ranę przemyję zwykłą wodą. Teraz jednak zaczynam się zastanawiać, czy mimo wszystko nie powinnam iść do lekarza po jakiś zastrzyk na tężec. A może po prostu przesadzam i powinnam dać tej ranie samej się wygoić?

A tu mój Bil
Obrazek

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 17:02
przez Chikita
Rany po kocie przeważnie długo się goją ja mam swój własny sprawdzony sposób. Powinnaś ranę od razu przemyć.
Kiedy mnie drapnie psikam szprejem odkażającym lub Rivanolem (wg mnie najlepszy) i smaruje 2x dziennie maścią Salcoseryl. Na ranę otwartą w żelu, na zamknięta w formie kremu. Nie mówię tylko, że od razu, ale kiedy się zmobilizuję aby wstać :wink: czyli czasem od razu, ale najczęściej po paru godzinach.
Żebyś złapała jakieś paskudztwo od swojego kota nie mającego styczności ze światem zewnętrznym, odrobaczanym, szczepionym musiałabyś naprawdę być "szczęściarą". Jest zagrożenie, ale przy kanapowcach bardzo nikłe.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 17:26
przez Bestol
To w takim razie nie będę panikować i poczekam co będzie. Nie mam w domu niczego do odkażania. Mieszkam sama i z reguły jak się skaleczę przemywam ranę wodą - jakoś nigdy nic mi od tego nie odpadło :) Tak zrobiłam i w tym przypadku, martwię się jedynie, że boli mnie coraz bardziej i puchnie, ale może dlatego, że to pięta. Jakby co w piątek kupię coś w aptece, bo jutro są nieczynne. Tez mi się wydaje, że skoro Bilu nie jest wychodzący i jest zaszczepiony to nic nie powinno mi się stać.

A to jeszcze jeden filmik z wczoraj. Psiak mojej mamy ciągle biedak na wycieraczce. Reakcja Bila na Rockiego (imię psa) jest dla mnie totalnym zaskoczeniem. Bardzo rzadko się widzą - prawie wcale, ale Bil zawsze tak na niego reaguje, czyli stresem zerowym. To bardziej psiak mojej mamy się boi Bila. Bilu absolutnie nie ucieka i nie chowa się - wręcz przeciwnie.
https://www.youtube.com/watch?v=a_HnAg09kJg

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 19:40
przez MB&Ofelia
Bil. Popaczałyśmy w Ofelku na to cosik z filma i Ofelku miauczy że jej to wygląda na piesa ino okropecznie dziwmnego. Ale skoro Lusia miauczy że to okropecznie dziwmny kot to mozie to faktyczmnie kot?
Ale takowego dziwmnego kotu to jeście nie widziałam 8O
Mała Ciorna Carmen


Jak mnie kiedyś dawno temu uchapała Mała Czarna (jak jeszcze była małym kotkiem i miała zęby) to poradzono mi wymoczyć łapy w gorącej wodzie z mydłem. Nie wiem czy pomogło, czy bardziej pomogło odkażenie przez weta, ale przeżyłam. A wet mnie odkażał bo mnie pogryzła w gabinecie.
Gdyby się paprało to lepiej iść do lekarza, tylko jakby co nie mów, że to kot, bo będą musieli zgłosić do sanepidu i kota czeka kwarantanna lub wizyta u weta celem potwierdzenia że nie ma wścieklizny.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 19:54
przez ewkkrem
Bilu, Ty jesteś baaardzo odważnym kawalerem 8O. Aż mi żal, że z Tyciulką nie wyszło :placz: . Trzym się, niedoszły zięciu i pozwól dziwnej istocie na trochę luzu :201494 . Pies, to też kot!
Drops.
Bestol, każdy zwierz (a więc i człowiek) ma swoją florę bakteryjną. Jak nic w domu "ni ma" to odkażam choćby dezodorantem lub czymś z alkoholem. Nieważne czy kot wychodzący.
Pozdrawiamy
Ewkkrem i reszta stada.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 20:08
przez jolabuk5
Z zębów i pazurow kota w ranie często rozwija się zakazenie bakteryjne, zwłaszcza bakteriami beztlenowymi, nie żaden tężec. Jeśli boli i puchnie, może być potrzebny antybiotyk - metronidazol, albo augmentin. Na przyszłość - po zranieniu ja smaruję kremem z hydrocortisonem (zapobiega obrzękowi, w aptece bez recepty) i maścią z antybiotykiem (ja stosuję maść detreomycynową, niestety na receptę, ale zawarty w niej antybiotyk nie jest stosowany wewnetrznie, więc bakterie rzadko są na niego uodpornione :D - ale może być inna z antybiotykiem ). Ale teraz to nie wiem, czy taki zestaw pomoże, bo bakterie wniknęły głębiej. Dlatego może być potrzebny antybiotyk.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Śro sie 14, 2019 21:57
przez Chikita
Jeśli to pięta i jest narażona na ucisk przez buty to zaklej to miejsce plastrem, a że pięta to możesz i okład z Rivanolu sobie zrobić na noc tylko ostrożnie, bo ciężko pościel potem odprać, bo farbuje piekielnie. Najlepiej jednak gdyby pięta przez parę dni nie była uciskana, a skóra oddychała.
Tych maści na rany jest od groma. Ja sobie chwalę Salcoseryl, bo dobrze sobie radzi z wszelkimi ranami. Pękające kąciki goi mi w ekspresie.
Rivanol mam zawsze ! bo w razie urazu mojej mogę go użyć, bo dezynfekuje i nie piecze.

No, ale jeśli będzie się dalej paskudzić to będziesz musiała pójść do lekarza. Tylko właśnie nie mów, że to rana po Twoim własnym kocie.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Czw sie 15, 2019 18:18
przez MB&Ofelia

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Sob sie 24, 2019 1:46
przez Bestol
Będę pisała ja - grzywacz.
Coś dziwnego dzieje się z moim Bilem. Jak kiedyś pisałam na początku był nieustraszony, miał w pupie moich gości, albo do nich nie podchodził, albo z zaciekawieniem podchodził i dawał się pogłaskać. Potem przeżył dwa starcia z dwiema małymi córkami moich znajomych i od tego czasu wszystko się zmieniło. Zaczął bać się obcych, chował się po kątach. Generalnie zostało tak, że tolerował tylko moją mamę i sąsiadkę.
Dziś zaczął prychać na moją mamę. Jak do ataku - prychanie z otwartym pyszczkiem, mam nadzieję, że wiecie o czym mówię. Prychał tylko dlatego, że przeszła koło niego, potem zwiał i się ukrył. Tego samego dnia wcześniej sam do mojej mamy podchodził i dawał się miziać. Zignorowałyśmy to jego prychanie i chowanie, żeby go nie denerwować. Pomyślałam wtedy, że może jest chory, że coś mu jest, tym bardziej, że absolutnie nigdy nie miał problemów z moją mamą i nawet nie bał się jej psa (filmik z psem pokazałam wcześniej).
Odprowadziłam moją mamę do jej mieszkania i wróciłam do domu. A on jak gdyby nigdy nic - wyszedł z ukrycia, pewny siebie, biega, skory do zabawy, zaczepia mnie, bawi się, ma apetyt, kładzie się brzuchem do góry do głaskania - tak jak zawsze.
Może ta reakcja do mojej mamy dziś wynikała z tego, że był u mnie dziś wcześniej elektryk i Bilu standardowo schował się.
Martwię się jego stosunkiem do ludzi. Martwię się tym co będzie, jak mnie zabraknie (absolutnie nie zamierzam, aby mnie zabrakło). Ale coś dziwnego z nim się dzieje.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Nie sie 25, 2019 7:10
przez a.m
Bestol pisze:To w takim razie nie będę panikować i poczekam co będzie. Nie mam w domu niczego do odkażania. Mieszkam sama i z reguły jak się skaleczę przemywam ranę wodą - jakoś nigdy nic mi od tego nie odpadło :) Tak zrobiłam i w tym przypadku, martwię się jedynie, że boli mnie coraz bardziej i puchnie, ale może dlatego, że to pięta. Jakby co w piątek kupię coś w aptece, bo jutro są nieczynne. Tez mi się wydaje, że skoro Bilu nie jest wychodzący i jest zaszczepiony to nic nie powinno mi się stać.


Mnie Kreweta zarysowała pazurem przy czesaniu jakiś czas temu i do tej pory mam ślad. Mało widoczny, ale nadal tam jest. Potwierdzam co piszą dziewczyny - kocie ranki goją się długo.

Co do prychania, niestety nie pomogę, ale mam nadzieję, że to nic poważnego. Na forum często przy zmianach zachowania czytałam porady o wizycie weterynaryjnej, bo przyczyna zmiany może być zdrowotna. Ale poczekajmy na bardziej doświadczonych.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Pon sie 26, 2019 18:29
przez Bestol
Rana na pięcie zagoiła się. Zostały mi dwa ślady ząbków, ale poza tym brak stanu zapalnego, opuchnięcie zeszło całkowicie, zero bólu.

a.m., też się przestraszyłam, że Bilu może chory. Ale ma apetyt, szaleje w zabawie, włazi mi na głowę. Pewnie taka już jego natura, że nigdy nie będzie zbyt przyjacielski dla ludzi. Starałam się go delikatnie obmacać, żeby sprawdzić, czy go nic nie boli, ale on za każdym razem kładzie się brzuchem do górny, daje się miziać, mruczy i od razu chce się bawić.
Bardzo rzadko przyjmuję gości. Jestem przekonana, że wizyty dzieci moich znajomych (dwa razy) zmieniły stosunek Bila do ludzi. Te dzieci latały za nim, krzyczały, waliły wędką w prysznic, gdy ukrył się na nim. Moja wina, że nie byłam na tyle asertywna, żeby zwrócić uwagę rodzicom tych dzieci, żeby zareagowali. Wcześniej Bilu raczej był zainteresowany ludźmi. Od tamtego czasu unika ich jak ognia. Jak pisałam wcześniej, akceptował tylko moją mamę i sąsiadkę. Na mamę ostatnio prychnął, ale dziś znowu byli jak dwa kumple :)
Czasami myślę o tym, co by było gdyby mnie zabrakło. Boję się, że Bilu mógłby mieć bardzo duży problem z zaakceptowaniem innego opiekuna. Ale tak myślę tylko czasami, bo przecież nigdzie się nie wybieram i zawsze będę grzywaczem mojego arystokrata światłowodowa artystowca :)

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Pon sie 26, 2019 18:39
przez MB&Ofelia
Cóż... Koty z reguły nie lubią dzieci. Moja Ofelia niedawno drapnęła wnuka sąsiada moich rodziców - nie było mnie przy tym, nie sądzę żeby robił jej jakąś krzywdę, ale Ofelia potrafi drapnąć nawet jak chce się ją głasnąć wbrew jej woli.
Bilowi może przejdzie, może nie. W każdym razie jednorazowe zachowanie moe być jednorazowe - kot też ma prawo mieć zły humor. Co innego jak się ma taką wredną @ jak moja Ofelia.

Dobrze że kopytko się zagoiło :D

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" i PRZYJACIELOWIE

PostNapisane: Pon sie 26, 2019 19:42
przez Chikita
Moja szczerze nienawidzi, tak nienawidzi mojej chrześnicy. Za Chiny nie zostawię ich samych i jak potwór chce popatrzeć na kota to ja muszę być żeby w porę zareagować. Na szczęście dziecko rozumie i prosi abym z nią poszła jeśli mojej nie ma z nami. Tyle dobrego, ale to i tak męczące jak muszę pilnować jednego i drugiego. Zwłaszcza tego drugiego- czyli moją. Nie sądzę aby zrobiła jej jakąś wielką krzywdę, ale biorąc pod uwagę, że to 6-latka mogłaby się wystraszyć i instynktownie oddać kotu co tylko by pogorszyło całą sytuację.
Moich rodziców traktuje jak powietrze.
Kolega zawsze dostaje z sierpowego w stopy. Nawet teraz, jak jest na antybiotyku który jej nie służy musi spełnić swój obowiązek i przywalić. A że w piątek źle się czuła dostał ze zdwojoną mocą.
W naszym przypadku to jest kwestia zazdrości. Trochę źle ją pokierowałam w pewnym momencie naszego wspólnego pożycia i mam teraz skutki, ale wtedy się nad tym nie zastanawiałam.

Jeśli to był jednorazowy to mogło stać się coś co go wystraszyło, a nie zdajecie sobie sprawy. Jakaś niezauważalna dla Was pierdoła. Może taki skutek jest po wizycie dzieci. Na przyszłość- bądź bardziej asertywna :wink: Możesz wziać przykład ze mnie 8) zwracam się bez ceregieli, że do kota i psa nie można. Rodzice niech myślą co chcą, ale kot walnięty, a pies szurnięty i nie zamierzam brać odpowiedzialności za rozkapryszone dziecko :wink: