Strona 6 z 163

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Jak żyje pchła?

PostNapisane: Nie sty 06, 2019 22:38
przez MaryLux
Gutek pisze:W ramach zaśmiecania wątku...
Kotów od Czitki nie polecam do adopcji! Obcinanie pazurów temu Synu:
1. Złapać Syna.
2. Ująć cążki.
3. Ująć syna za łapę prawom przedniom.
4. Obetrzeć się z krwi własnej.
5. Ponownie złapać Syna.
6. Usiąść na tym Synu (nie za bardzo, żeby nie przydusić, tak w sam raz, żeby nie miał pola manewru).
7. Mając Synowski łep między nogami (w miejscu startegicznym, ale jest nadzieja, że dżinsy ochronią), ponownie ująć cążki.
8. Usiąść na Synu bardziej i nie bacząc na przekleństwa ująć prawom łapę przedniom, upitolić pazury.
9. Powtórzyć operację w lewom łapom przedniom.
10. Przesiąść się na drugą stronę kota (przy czym od razu jest człowieku raźniej, bo teraz Syn może użreć najwyżej w pośladek).
11. Ująć cążki, nie bacząc na kocie klątwy.
12. Upitolić pazury u tylnych łap.
13. Uspokoić oddech, wyciszyć emocje.
14. Zejść z Syna z nadzieją, że z zemsty nie postanowi jednak użreć cię w du...ę.
15. Błagać Syna o wybaczenie.
I już :mrgreen:

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Jak żyje pchła?

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 10:28
przez czitka
Nie jest śmiesznie, wcale nie jest śmiesznie.
Zawierucha śnieżna. Będę musiała jechać taksówką na 16-tą z Balbisią na rwanie ząbka, nie odważę się samochodem. Żeby było jeszcze mniej śmiesznie w drugiej ręce drugi kontener z Bratem, potężny ropień koło ucha. Przy okazji może umówimy się na kastrację. Powiem szczerze, nie wyrabiam.
Brat jest chyba kotem bezdomnym jednak, spadło na mnie, leczę, karmię. Podobnie niczyja jest Mama. Przygarnięty Pasiek. Nie zamierzałam powiększać stada, tak wyszło. Mama i Pasio w dwupaku nie do wydania, osobno nie ma opcji. Brata muszę wydać, nie dam rady. To wspaniały kot.
Co chwilę weterynarz i koszty. Czy jest szansa, aby jakaś fundacja mnie wspomogła? Nie, nie jestem zbieraczką. Nigdy nie prosiłam o wsparcie, ale teraz już zrobiło się groźnie.
Na razie jest jak jest. Obyśmy wieczorem wszyscy znaleźli się po wizycie w lecznicy cali i podleczeni w domu.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 11:03
przez Marzenia11
O matko... :roll: tak mi przykro, ze nie moge pomoc finansowo... :cry:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 12:13
przez czitka
Marzenia 11, nie martw się, wszyscy mamy pod górkę :(
Ja się zwracam ewentualnie do fundacji, potrzebuję stałego wsparcia :(

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 16:13
przez izka53
ja sobie tylko zaznaczę, bo mnię umkło :oops:
Jak jakiś obiad zdziałam, to doczytam

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 22:40
przez MaryLux
wróciliście?

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 22:46
przez Bastet
Czitko, napisała do mnie Taya, czy nie potrzebuję pomocy w leczeniu czy finansowaniu kotków, a jeśli nie, to czy może jest ktoś kto według mnie by tej pomocy potrzebował. Odpisałam, że obecnie sobie radzę, bo teraz to już tylko moich rezydentów muszę ogarnąć, więc jest ok. Ale wskazałam na Ciebie - że dobrze byłoby Ciebie wspomóc w ogarnianiu i leczeniu trzech nie-Twoich dodatkowych kotów. Myślę, że jest szansa, że na dniach Taya wystawi bazarek dedykowany dla Ciebie :)
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 23:09
przez czitka
Bardzo dziękuję, jest teraz ciężko, ale trzeba wierzyć, że będzie lepiej.
Wróciliśmy, ale sił mi brakuje na cokolwiek.
Pierwszy kurs z Balbisią i Bratem, powrót z Bratem, Balbinka została. Okazało się, że do rwania trzy ząbki, stan zapalny dziąseł z tyłu. Zostawiłam po głupim Jasiu, przy okazji pobrano krew, wątroba nam szwankuje i oczywiście tarczyca, ale tarczyca to constans. Reszta jak na 13 lat bardzo ładna.
Brat w gabinecie miodzio. Wielki ropień koło ucha, dwie strzykawy ropy wyciągnięte, a w uszach świerzb i to taki od dawna, może od zawsze. Stary wielki świerzb :roll:
Dostał antybiotyk, przeciwbólowy, coś do zakraplania uszu do domu, w piątek do kontroli.
To jest kot, w którego można wbijać igły jak w masło, aż się pani doktor zdziwiła 8O
Jemu się tam bardzo podobało, kot miziasty i totalnie obsługiwalny. W domu mogę mu wiadro czegoś wlewać w uszy, uśmiechnie się i podziękuje, ewentualnie poprosi, ze może być jeszcze raz.
Pani doktor założyła mu kartę, w rubryce kolor napisała: bardzo ładny :P
Potem po Balbisię. Zniosła wszystko dzielnie, zaraz będziemy spać.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 23:36
przez Marzenia11
Trzymajcie się, kochani, spokojnej nocki. :ok:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 23:39
przez sibia
zdrowia kotkom!

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Czw sty 10, 2019 9:43
przez Zazusia
Olu, ja Ciebie podziwiam.
Za to co robisz dla kotów :1luvu:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Czw sty 10, 2019 9:46
przez JoasiaS
Za całokształt :ok: :ok:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Czw sty 10, 2019 10:18
przez czitka
Dzięki.
Ja nie robię nic wielkiego, po prostu od 20 lat koty, które są w moim domu lub ogrodzie, moje albo nie moje, gdy potrzebują pomocy, to ta pomoc musi być udzielona, no bo kto jak nie ja? :roll:
Chyba tu wszyscy tak..
Tylko, że już mi coraz trudniej z wielu względów, ale chyba wszystkim tak...
Balbisia je musiki, ale taka spłoszona jest dzisiaj.
Bratu wlałam w uszy co trzeba, o 17.05 :wink: ma dostać przeciwbólowy, ale wyszedł, wróci albo nie.
Teraz ja wychodzę do pracy i po musiki dla Balbinki.
Jutro oba do kontroli.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Czw sty 10, 2019 19:27
przez Chikita
Ja pmiętam jak kiedyś Bąblowi usuwałam. Stres piekielny jak to zniesie. Następnego dnia śmigała jak nówka. I pomyślałam sobie, ze też pójdę swoją 8 urwać skoro trzeba i chyba takie straszne nie jest. Wyłam z bólu przez tydzień ze szczękościskiem w pakiecie, bo chirurg rozerwał mi dziąsło.
Z czasem wyrwałam Bąblowi praktycznie wszystkie i jak gryzła to to było takie delikatne, wręcz przyjemne :D

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce.Fundacje-pomożeci

PostNapisane: Czw sty 10, 2019 19:50
przez czitka
Bałam się Bardzo, Balbisia ma słabe serduszko przez tarczycę. Dwa lata temu miała usuniętych 7 ząbków i sześć korzeni w narkozie wziewnej, przeżyła dzielnie. Teraz miał być rwany podejrzany jeden ząbek namierzony w zeszłym tygodniu. Kicia leży już po głupim Jasiu, pan doktor zagląda, a ząbka nie ma 8O
Sam wypadł :roll: Ale znalazły się trzy inne do usunięcia. Bidulka.
Teraz to się robi na głupim Jasiu plus znieczulenie miejscowe, bez głębokiej narkozy.
Wychodziła powolutku, morfinę też dostała. Pani doktor powiedziała, że można kota szybko wyprowadzić z narkozy, ale wtedy wypłukuje się leki przeciwbólowe, więc czekaliśmy spokojnie.
Apetyt dopisuje dzisiaj, właściwie już od nocy, jemy na razie musy.
Natomiast Brat zniknął :roll: Zostawiłam go po zabiegu w domu i chyba mu się nie spodobało. Dał sobie rano zakroplić uszy, zjadł tonę i powiedział, że wychodzi i że wróci jak wróci. A miał o 17.05 dostać przeciwbólowy do pysia i nie dostał :evil: I pytanie- gdzie jest cały dzień Brat? U siebie w domu?
Jutro ma pojechać do kontroli, a Brata nie ma. Do jutra chroni go antybiotyk.
No i tak...
A najważniejsze w tym poście jest to, że chciałam bardzo serdecznie podziękować za propozycje pomocy, które otrzymałam :201494 Jest naprawdę ciężko, ale będzie mniej ciężko!
Idę szukać Brata.