Strona 102 z 163

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje. Cosia już w domu!!!!!

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 6:39
przez aga66
Pasio jaki ma brzuchol - jak nic to puchlina głodowa bo głodzisz koty przecież. Jak dobrze, że Cosia już :ok:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje. Cosia już w domu!!!!!

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 8:54
przez czitka
Głodzę, bedzie tego :evil:
Pół nocy nie spałam, bo szukałam kratki do kontenerka, żeby pożyczyć. Znalazłam rano.
Trzy domy dalej mamy rozmnażaczy kotów. Sąsiadka tychże betonów pożycza kontener, zgarnia wieczorem dwa śliczne maluszki, które kotka dopiero wyprowadziła i w poniedziałek rano odwozi do schronu :( Ma też zgodę tych kochających koty rozmnażaczy na zabranie ciężarnej już matki maluchów na sterylkę, przetrzymanie jej po zabiegu i oddanie potem. Fajni ludzie :evil:
A maluchów tak żal :cry: :cry: :cry: Ktoś może chce zanim trafią tam? Nie wiadomo, czy same jedzą...
U nas upał zaraz będzie, chodzę za Cosią po ogrodzie i pilnuję.
Do sąsiadów przyjechali teściowie, to Rosjanie. Cudny język, który bardzo lubię, rozbrzmiewa od rana.
Ja rozumiem, bo znam dobrze, koty 8O 8O 8O
Bardzo zdziwione! Nic nie kumają! One odróżniają języki, jestem tego pewna.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 10:53
przez małgo
Wrzuć zdjęcia maluchów i jakiś opis.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje. Cosia już w domu!!!!!

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 11:38
przez mir.ka
czitka pisze:Głodzę, bedzie tego :evil:
Pół nocy nie spałam, bo szukałam kratki do kontenerka, żeby pożyczyć. Znalazłam rano.
Trzy domy dalej mamy rozmnażaczy kotów. Sąsiadka tychże betonów pożycza kontener, zgarnia wieczorem dwa śliczne maluszki, które kotka dopiero wyprowadziła i w poniedziałek rano odwozi do schronu :( Ma też zgodę tych kochających koty rozmnażaczy na zabranie ciężarnej już matki maluchów na sterylkę, przetrzymanie jej po zabiegu i oddanie potem. Fajni ludzie :evil:
A maluchów tak żal :cry: :cry: :cry: Ktoś może chce zanim trafią tam? Nie wiadomo, czy same jedzą...
U nas upał zaraz będzie, chodzę za Cosią po ogrodzie i pilnuję.
Do sąsiadów przyjechali teściowie, to Rosjanie. Cudny język, który bardzo lubię, rozbrzmiewa od rana.
Ja rozumiem, bo znam dobrze, koty 8O 8O 8O
Bardzo zdziwione! Nic nie kumają! One odróżniają języki, jestem tego pewna.


przecież jak je wyprowadziła to moga nie miec nawet miesiąca i co z nimi z schronie zrobią, jak to trzeba jeszcze karmic :placz:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 12:03
przez czitka
Nie mam pojęcia co będzie z maluszkami, nie podejmuję się żadnej pomocy na miejscu. Jest potworny upał, mam Cosię w leczeniu, z którą muszę pojechać do kliniki, a w obiegu łącznie 6 moich i nie moich kotów, o które muszę dbać i pilnować, żeby przetrwały ten straszny dzień. Nie wychodzę poza mieszkanie i ogród, nie pomogę.
Mają wieczorem być złapane, zamknięte w kontenerze i rano odwiezione do schronu. Podobno śliczne.
Może ktoś z Wrocławia się nimi zajmie, kto ma mniej kotów niż ja i nie ma nadciśnienia :roll:
Kotki są ulicę dalej, ja jestem na Kowalach.
:(

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje. Cosia już w domu!!!!!

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 12:20
przez MB&Ofelia
czitka pisze:Czekamy na naszą kolejkę i widzę, że dwie panie asystentki jadą z wielkim stołem na kółkach, jedna pcha, druga przenosi aparaturę do kroplówek, trzecia z jakąś szmatką z troczkami pod pachą, Jezu, jakiś straszny przypadek wielkiego zwierza...A one nas proszą 8O I szykują ten cały zestaw dla malutkiej Cosi, bo ktoś powiedział, że to trudna pacjentka...Wszystko kazałam pochować, żadne torby do krępowania kota, żaden wielki stół, no nie, moja Cosia... :roll:
Szybciutko, cichutko, w kąciku, zastrzyk, kroplówka, bez najmniejszego zamieszania. Dzielna dziewczynka! :201461
Potem w nagrodę był wieczorny spacer w ogrodzie i leżenie na stole. Bardzo grzecznie.

Powiem tak - gdyby tam w klinice mieli do czynienia z moją Ofelią, to ten zestaw na pewno by nie wystarczył. Na nią nie ma mocnych. Poza dwoma w całej Polsce wetami. Niestety, obaj daleko od Koszalina...
Odrobiny ochłody wam życzę. My też dzisiaj próbujemy przetrwać.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 13:34
przez czitka
Gorąco coraz bardziej...
W tym piekle meteorologicznym zbieram dziwne słowa nowomowy, które słyszę ciągle i wszędzie.
Wczoraj też w klinice był pan po karmę dedykowaną określonej rasie psa.
To się mi ułożyło w coś takiego:
Ubogacony dyskurs dedykowany tym, którzy mogą się nad nim pochylić tak, aby się stał bardziej epicki...
Ktoś może rozwinąć? 8)

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 13:41
przez MB&Ofelia
Nie będę rozwijać... W każdym razie nie teraz.

Gorąco. Dzięki zabiegom chroniącym chłodek mam w mieszkaniu tylko 26 stopni. W kuchni. W salonie może być trochę cieplej. Na balkonie, już w cieniu, 34.
Oby do jutra. Ma się ochłodzić. A we wtorek w Koszałkowie ma być wręcz zimno (jakieś 15 stopni) i deszczowo 8O

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 16:04
przez Dyktatura
czitka pisze:Gorąco coraz bardziej...
W tym piekle meteorologicznym zbieram dziwne słowa nowomowy, które słyszę ciągle i wszędzie.
Wczoraj też w klinice był pan po karmę dedykowaną określonej rasie psa.
To się mi ułożyło w coś takiego:
Ubogacony dyskurs dedykowany tym, którzy mogą się nad nim pochylić tak, aby się stał bardziej epicki...
Ktoś może rozwinąć? 8)

Nawet Ł. skapitulował przy tym upale.

Tymczasem w innym miejscu świata
Obrazek

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje. Cosia już w domu!!!!!

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 18:53
przez Gretta
mir.ka pisze:przecież jak je wyprowadziła to moga nie miec nawet miesiąca i co z nimi z schronie zrobią, jak to trzeba jeszcze karmic :placz:

przecież wiadomo... :(

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 20:12
przez czitka
Spokojnie, właśnie dzwoniłam. Miała zostać złapana mama tych kociąt u sąsiadów. Złapała się i mama i druga rodząca bez przerwy kotka. Obie siedzą w kontenerach i jutro jadą na sterylkę na Obornicką na talony. Maluchy zostały, jedzą samodzielnie.
Schronisko nasze nie przyjęło kotek na sterylizację, bo do 9-tego coś tam.
Lecę pilnować Cosi w ogrodzie.

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 20:33
przez jolabuk5
czitka pisze:Gorąco coraz bardziej...
W tym piekle meteorologicznym zbieram dziwne słowa nowomowy, które słyszę ciągle i wszędzie.
Wczoraj też w klinice był pan po karmę dedykowaną określonej rasie psa.
To się mi ułożyło w coś takiego:
Ubogacony dyskurs dedykowany tym, którzy mogą się nad nim pochylić tak, aby się stał bardziej epicki...
Ktoś może rozwinąć? 8)

Hmm...
Urozmaicona dyskusja, przeznaczona dla tych, którzy mogą się w nią zaangażować i sprawić, by stala się jeszcze ciekawsza.
Chyba tak?

A maluchów strasznie szkoda, pewnie nie dadzą rady w tym schronie :( :( :(

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 21:07
przez czitka
Jolu, spokojnie, kuknij na post wyżej, maluchy samodzielne, na razie zostały.
Jak pięknie przetłumaczyłaś na polski!!!! :1luvu:
A my zmęczeni bardzo po całym dniu.
Taki byle jaki film z ogrodu wieczorem, już po klinice.

Cosia dała głos w gabinecie, było pierwsze miau przy zastrzyku :P
I jeszcze najpiękniejszy brzusio Cosi po usg z cechami znacznej otyłości :roll:
Obrazek
:201461

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 21:47
przez jolabuk5
Oj, rzeczywiście nie doczytałam! Fajnie, że kotki na sterylki, a maluchy zostały :201461 :ok:
Fajny film, szczególnie ścieżka dźwiękowa - słychać całą miłość, jaką dajesz tym kotom :1luvu: :1luvu: :1luvu:

A z tłumaczeniem mam trochę doświadczenia - pisałam kiedyś teksty do biuletynu klubu miłośników opery i często musiałam korzystać z angielskich czy niemieckich źródeł (niemiecki znam bardzo słabo, angielski ciut lepiej). Nie raz chciałam coś zacytować dosłownie, więc trochę się bawiłam w tłumaczenie. :D Wtedy nie było jeszcze tak sprawnych tłumaczeń on line, trzeba było siedzieć ze słownikiem i próbować samodzielnie znaleźć kompromis między przekładem wiernym a pięknym :D
Oczywiście początki tłumaczeń komputerowych już się pojawiały, ale były bardzo prymitywne, niedoskonałe. Popularnym przykladem takich translacyjnych prób bylo zdanie German jest półprzewodnikiem, co komputer przełożył na Niemiec jest połową kierownika :ryk:

Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje.Dwa maluchy do schronu...

PostNapisane: Nie cze 30, 2019 21:58
przez MaryLux
jolabuk5 pisze:Oj, rzeczywiście nie doczytałam! Fajnie, że kotki na sterylki, a maluchy zostały :201461 :ok:
Fajny film, szczególnie ścieżka dźwiękowa - słychać całą miłość, jaką dajesz tym kotom :1luvu: :1luvu: :1luvu:

A z tłumaczeniem mam trochę doświadczenia - pisałam kiedyś teksty do biuletynu klubu miłośników opery i często musiałam korzystać z angielskich czy niemieckich źródeł (niemiecki znam bardzo słabo, angielski ciut lepiej). Nie raz chciałam coś zacytować dosłownie, więc trochę się bawiłam w tłumaczenie. :D Wtedy nie było jeszcze tak sprawnych tłumaczeń on line, trzeba było siedzieć ze słownikiem i próbować samodzielnie znaleźć kompromis między przekładem wiernym a pięknym :D
Oczywiście początki tłumaczeń komputerowych już się pojawiały, ale były bardzo prymitywne, niedoskonałe. Popularnym przykladem takich translacyjnych prób bylo zdanie German jest półprzewodnikiem, co komputer przełożył na Niemiec jest połową kierownika :ryk:

:ryk: :ryk: :ryk: