Ależ oczywiście, niedziela bez wizyty w gabinecie, to dzień stracony
To wygląda tak:
Ja: Brat, jedziemy, pakuj się.
Brat się pakuje i układa w kontenerze.
Jedziemy. Brat ani mrumru.
W poczekalni wszyscy oglądają Brata i się zachwycają
Jaki duży
Jaki piękny, rasowy?
A jakie ma futro! A jaki włochaty, norweski leśny? Na wszystko odpowiadam, że tak.
Wchodzimy, Brata na stół, doktor mówi dzień dobry, Brat też.
Kontener się zacina, doktor sam wyjmuje Brata. Brat się przytula. Doktor:jaki ciężki
Oglądanie ropnia, Brat nic. No to jeszcze spróbujemy przepłukać. Doktor rozszerza ranę i płucze, leje, wyciska, grzebie, wyciska, leje. Brat nic
Doktor: jest dobrze, już prawie nic, ale damy jeszcze antybiotyk. Doktor odwraca się, żeby przygotować zastrzyk.
Brat rozkłada się na stole kołami do góry
, potem przewraca na bok, zwija w wygodny kłębuszek i mówi: to ja sobie może tutaj pośpię, róbta co chceta
Doktor:
Żegnamy się wylewnie, Brat dziękuje i mówi do widzenia
Doktor : niesamowity kot, takiego nie spotkałem
Komu Brata?????
Doktor ma kota w domu, parter, osiatkowany balkon. Myśli o towarzystwie dla jedynaka. Popracujemy nad tym