Fajnie wracać z pracy po dziewiątej wieczorem od rana
Kuwety pełne, koty głodne, ale wątek żyje i to mnie cieszy, że nawet gdy mnie nie ma coś się dzieje
Cosia czeka na mnie w oknie zawsze, ciemno już, noc czarna, ale widzę biały krawacik, który gdy tylko zauważy, że brama się otwiera nagle znika
Cosia budzi wszystkich i mówi ona wróciła, jest, jest, wszyscy wstawać! No i mam powitanie w przedpokoju i natychmiastowy wypad do ogrodu niezależnie od pogody i pory dnia. Natychmiast też wracają, bo głodne, mam tylko chwilę na przygotowanie misek.
Dużo tych misek, bo każdy chce mieć swoją, a dodatkowo Balbisia jada w samotności czyli pod stołem w pokoju lub w szafie, a Czitka na oknie. Tylko Pasio nie je, bo wybiega szukać tej zapchlonej wywłoki
i nie wiem jakim cudem zawsze ja znajdzie i przyprowadzi do przedpokoju, bo ta dzicz dalej nie wejdzie
Więc zostawiam drzwi tarasowe otwarte, że może jednak wejdzie i chłodzę włości. Jak już mi całkiem zimno, to zamykam, ale czasem uda się ją zamknąć w mieszkaniu i wtedy jest boli, oli, oli, boli, otwieraj, wychodzę. Dzisiaj ją zamknęłam podstępem i niech ją boli albo oli, nie mam siły, zimno jest!
W międzyczasie ktoś z impetem zwymiotował całą michę jedzenia, bo jadł za szybko, ale nie wiem kto. Nie ja
Ten ktoś wymiotuje cofając się do tyłu
przez pół pokoju, bardzo ładny szlaczek powstaje, można się w nocy nieźle poślizgnąć
A na koniec zabawa z Balbisią w łóżku rolką papieru toaletowego, musi sobie poszarpać przed snem
Dzień minął. Jutro podobnie. Śpimy, bo mnie wszystko dzisiaj boli, oli, boli, byle do wiosny!