Raz jeszcze bardzo dziękujemy za życzenia, pamięć, obecność, za to, że jesteście, jesteśmy, za całokształt
Dzisiaj był sądny dzień, miałam być z Balbsią przed dziewiątą w lecznicy. Wstałam o siódmej, żeby stado ogarnąć, patrzę za okno- kooooniec świata
Więc niestety zamawiam taksówkę, Balbina w kontenerek i czekamy. Czekamy ponad godzinę, Wrocław rano był unieruchomiony. A potem jazda w korku godzinę. Jedna wielka ślizgawica, auta po prostu albo stały albo jechały z prędkością 3km/godzinę, tak mi wyszło z obliczeń.
Frontline nie działa na nikogo, dobrze, że Mama dostała Stronghold. Balbisia płacząca i zapchlona, w kontenerze mnóstwo pchlich odchodów po trzech godzinach.
Zmieniamy wszystkim kotom teraz na Vectrę, ma inny skład, zobaczymy.
W sobotę badanie krwi, w środę rwiemy jeden ząbek.
Teraz podobno już się nie robi tego w narkozie pełnej tylko głupi Jaś a potem znieczulenie kanałowe.
Ok.
I nie chce brać tabletek. Nie i już
To pani doktor chciała mi pokazać jak to się robi za pomocą specjalnego urządzenia, takie coś jak długa strzykawka z tabletką na końcu i to podobno prosto do gardła i proste w ogóle
Noooo..., we dwie plus to urządzenie nie dałyśmy rady
Ale czy ktoś może mi powiedzieć jak działa pchła
?
Jest na kocie, znosi jajka i się rozmnaża. Wiem. Po użyciu środka odpchlającego teoretycznie jest trupem.
A te co zostają w mieszkaniu to się dalej mnożą? Podobno pchła bytuje i żyje na żywicielu, czyli na kocie.
Ja od tygodnia latam z odkurzaczem i ścierami po mieszkaniu, czekam na zamówiony na sobotę środek do ubicia ich gdyby zostały poza żywicielem. Ale one sobie żyja dalej bez kota?
Kto się zapchlił i coś wie na ten temat?