Zakończyłam leczenie Czitusi ostatnim antybiotykiem w zastrzyku i kontrolą w klinice.
Wczoraj popołudniem mocno już się niepokoiłam, że nie ma kupy trzeci dzień. Dodzwonić się nie można było do wetów, pojechałam zapytać co robić, no-spa, parafina, coś innego i dlaczego jest tak
Tak, ćwierć no-spy i czekamy do rana. Wracam a po drodze do apteki. I co? Jest kupa. Ładna.
Jesteśmy na prostej, kichania jakby mniej, ale Tuta osłabiona i śpi, śpi i śpi.
Kończą się moje wakacje. Od powrotu z tygodniowego urlopu pod koniec czerwca do dzisiaj odwiedziłam gabinety weterynaryjne dokładnie 46 razy
Kolejno chorowali: Brat, Balbinka, Cosia, ponwnie Balbinka, ponownie Cosia i teraz Czitka.
W poniedziałek Pasio do kliniki okulistycznej, w czwartek Balbisia do kontroli u doktora Hildebrandta.
Chcę jak Czitunia. Spać, spać i jeszcze raz spać. I niech się chociaż przez moment nie dzieje nic.