Już się wyspała i patroluje dom. A tu się dzieje...
Wieczorem trzeba to całe moje stado wyłapać i dodatkowo Brata, który rano ma być u weta. Jest Balbinka, nie ma Cosi, ale za to jest Paś, a Czitka nie wiadomo gdzie. Szukam Czitki, jest jednak Cosia, ale wychodzi, bo nie zamknęłam drzwi. Idę po Cosię z koszykiem do ogrodu, bo można iść na grzyby, albo na Cosie. Cosia włazi sama do koszyka, niosę do domu, pod nogami wychodzi Balbinka a pod drzwiami kręci się Brat, który powinien wejść. Ale nie wchodzi, bo pilnuje Mamy na schodach, która udaje, że się boi. Czitka znalazła się sama w szafie. W końcu zamykam drzwi, moje w domu, Paś też. Nie ma Brata a z Mamą na drzewo.
Zamykam wszystkich w obiegu wewnętrznym i oglądam sprawozdanie z oczekiwania na koniec negocjacji w temacie strajku nauczycieli. Ok., jest strajk, ale Brata nie ma. Mam uchylone drzwi z przedpokoju, bo tam kotowi dziura. I czekam. Napięcie rośnie. Przemawia Szydło. I co? I w tym momencie wchodzi do pokoju delegacja rządowa
Przodem Mama, a jakim krokiem, wali przez cały pokój do kuchni obok mnie, a za nią bardzo dumny z siebie Wielki Brat
Przyprowadziłem, no o co chodzi? Idzie mi lepiej niż Pasiowi
Ja za chwilę zwariuję, całkiem serio. Sześć kotów w domu
Dobranoc