Tak, Dropsie
, sytuacja jest trudna
.
Ja sobie tu czasami piszę dla relaksu, bo i odreagować trzeba, ale jest bardzo trudno. Moje dziewczynki się starzeją, zaczynają chorować, wymagają troskliwszej opieki i uważniejszej obserwacji. One były zawsze, są i będą najważniejsze. Jak tu dzielić trudno emocje i czas, nie wspominając o funduszach? I skąd siły na to stado? Pasio, Brat i Mama to koty trudne. Bo są nierozdzielne, Mama dzika, Brat czasem chorujący a Paś urodą nie grzeszy
I kto je przygarnie?
Opiekuję się nimi najtroskliwiej jak mogę, tylko czasem już ręce opadają. Ale to wspaniała trójca, przekochane, dobre, mądre. Nie o to chodzi, że nikt na forum nie zapewni im lepszych warunków, u mnie nie są bezpieczne przecież, nie jestem z wielu względów w stanie przychylić im nieba na ziemi. Forum to nie tylko osoby z pierwszej strony Naszych Kotów, nas tu są dziesiątki tysięcy. Tych, którzy obserwują, podczytują,milczą, ale są. Czasem marzy mi się cud, że nagle pojawi się ktoś, kto je już pokochał i zabierze do siebie na zawsze. Dobry, odpowiedzialny, kochający dom. Oddam. Razem. I ten ktoś nie będzie żałował, to wiem na pewno.
A i takie tam gaworzenie nocą, spać trzeba.
Najbardziej boli mnie to, że moje dziewczynki straciły ogród. Ich od kilkunastu lat ogród. Już nie wychodzą. Boją się. Siedzą na schodach i w popłochu uciekają do domu, gdy zbliży się Brat, w którym już zero agresji. Czitusię wynoszę w koszyku na dach Hiltona, bo sama boi się przebiegnąć przez ogród.
Nie tak miała wyglądać ich starość
Edit: środa rano:
A to wypłosz Mami, rano na schodach tarasu. Kulka jest puchata już.
Nie moje w ogrodzie, moje pochowane w domu...
Przyszły chłopaki i już zaległy na z góry upatrzonym miejscu
My sobie tutaj cichutko pośpimy, tam jest zimno i pochmurno, będziemy grzeczni...
Brat jeszcze przytomny, ale po minucie...trzy, czte....ry i...
spanie symultaniczne, oddech równy, bok w bok, tył w tył...
Zmiana pozycji, ale dalej jak w lustrzanym odbiciu
Ja za godzinę do pracy, wrócę przed szóstą. I co z nimi zrobić?