czitka pisze:(...)
Tu jest kot zadymiarz. Chodzi i patrzy komu przywalić. Ładny. Przywala najczęściej małemu rudaskowi.
Rudasek znika, a zadymiarz szuka następnej ofiary, to mama rudaska chyba. A potem okazuje się, że wszyscy żyją i mają się świetnie. Bez niczyjej interwencji. Hm...
A pamiętasz rudego w Port Barton?
W nocy dostawał łomot o resortowych kotów, a w dzień przychodził w odwiedziny jakby nic się nie stało.