O jak miło od rana, dzień dobry maczkowa, dzień dobry wszystkim!
No można czytać do tyłu, ale to trochę czasożerne, tych wątków było kilkanaście, ja bałaganiarz jestem i pojęcia nie mam, która to już część i nijak tego sama nie mogę ogarnąć. A tygrysy? Biegają po forum od chyba dziesięciu lat, może ktoś ma i przeczytał i odda? Może ostatecznie ja wygrzebię z zakamarków szafy, ale to ostatnie egzemplarze.
Ale idźmy do przodu, aczkolwiek tego przodu jakby coraz mniej, przód mi się kurczy jak Tayi marynarki do rozmiaru 36...
Z biegiem czasu to człowiek coraz mniej pasuje do siebie, ale nic, nic...
Martwiłam się trzy ostatnie dni, bo Brata nie widziałam
Zamarzł, umarł, przepadł, mrozy...
Ale ponieważ sama siebie też nie widziałam od niedzieli, to iskierka nadziei się tliła, że wróci.
I dzisiaj rano biegnie murkiem na końcu ogrodu, jest, jest, jest! Biegnie i narzeka. Bo Brat to maruda taka płacząca i wołająca jest. Wołam na śniadanie, a on dużym łukiem omija drzwi do domu jak również i mnie, nie chce mnie znać, to niewdzięcznik jest.
Maczkowa, to dla Ciebie:
Uwaga, to nie jest moja sypialnia, to słynna piwniczna izba
Miejsce kaźni i torturowania kotów niczyich, przechowywania Mamy z podejrzeniem wścieklizny i innych ekscesów
A ta butelka co koło Brata, to kaloryfer, wrzucam do spania z gorącą wodą, bo mrozy ostatnio.
Brata udało się dotknąć. Ciepły był
I pychol obmacać, czy ropień nie nabiera. Jest ok., Brat ma się dobrze
Za często i za głośno mówiło się w lecznicy o kastracji, chyba zrozumiał
Miłego dnia!