Pomysłowy Dobromir to ja.
Po pierwsze, przypomniałam sobie, że w części kuchni pod oknem mam niewysoki podest (pozostałość po ogromnym bufecie, który tam był). Na tym podeście położyłam gruuubą książkę i jak na niej stanęłam, to już sięgałam ręką za to obramowanie kredensu. Niestety, okazało się, że tam jest jeszcze trochę wgłębienia, ale wsunęłam w tym miejscu pudełko (trochę wzmocnione, żeby się nie przesuwało) i na tym pudełku jestem w stanie (stojąc na książce umieszczonej na podeście) postawić Sabci talerzyk z jedzeniem, a potem go zabrać. Eureka! Co prawda nie jest to talerzyk podsunięty pod nosek Sabci, bo ona leży w przeciwległej części kredensu, od strony drzwi, więc na pierwszy talerzyk (miamorek w galaretce) nie zareagowała i po godzinie musialam go zabrać i dać innym kotom, ale potem, jak Sabcia po raz kolejny odstawiła swój numer z przyjściem do mnie i ucieczką na kredens, postawiłam talerzyk z pastą i po godzinie zdjęłam pusty!
Następnego już Sabcia nie ruszyła, ale zawsze to jakiś postęp!
Ale dziękuję Aniu za pomysł ze stopniem, dobrze wiedzieć, że można coś takuego kupić, chociaż Małgosia ma rację, że takie urządzenie powinno kosztować połowę