Zanosi się na burzę. W Świdwinie już była, pewnie i do Koszałkowa dojdzie. Ja odpoczywam po basenie i wczorajszym dniu. Bo gdyż albowiem najpierw pojechałam do Mielna na ptaszki, tym razem ścieżką po zchodniej stronie jeziora, wzdłuż wałów przeciwpowodziowych. I nawet trochę ptaków było, chociaż dla mnie żadna sensacja (ale płaskonosy mnie zainteresowały, nie wiedziałam że po Jamnie pływają). Do tego... żółw!
Wróciłam, chwilę odpoczęłam i potuptałam na noc muzeów, na której tym razem robiłam nie za wolontariusza, ale za zwiedzacza. Z tym że za dużo nie zwiedziłam bo utknęłam w Gildii Rycerskiej ćwicząc strzelanie z łuku. Załapałam. Jeszcze trochę poćwiczę i może mnie do Gildii przyjmą?