I dlatego jestem dumna, że Sierra perfekcyjnie opanowała komendę "Furgaj" (tzn. biegnij natychmiast do sypialni) . Próby przeniesienia jej skądkolwiek gdziekolwiek potrafią skończyć się łapoczynami.
Mam problem balkonowy. Z cukinią. Urosła sobie na jednym krzaczku cukinka, mogłaby jeszcze trochę podrosnąć zanim ją zerwę i zjem, ale skubana rośnie do dołu, nie chce się wykrzywić w żadną stronę. Podkładam co się da pod łodygę, a po chwili cukinia znów dotyka podłogi. Jaj jej wytłumaczyć, żeby wygięła sobie ogonek albo skręciła swoją cukiniowatość i popełzła po podłodze?
Ale po co ? Rodzice na hektarach (czyli działce) maja rok w rok urodzaj kabaczków i jedne się kręcą, a inne nie, ale rosną do kolosalnych rozmiarów. 6kg bydlę dzisiaj urwali osobiście wole proste, bo łatwiej się obiera i kroi. Ale placków kabaczkowych z jogurtem bym zjadła.
Za mała na zjedzenie (15 cm), i zaduża na zakręty? Póki co podpieram czym mogę łodygę żeby było choć trochę odstępu od podłogi. Na niczym raczej nie postawię doniczki, jest duża, a krzak rozrośnięty. Chyba że na jakiejś desce... Pomyślę.
Bywając u rodziców zauważyłam, że jeśli kabaczek od razu nie rośnie skręcony to i taki zostaje. Tylko, że to gruntowe w ziemi. Nie w doniczce wiec może ta zasada nie obowiązuje. Straciłam natchnienie ogrodnicze. Oprócz naci nic nie było z rzodkiewki. Jarmuż rośnie i nie nadążam go jeść.
Chikita pisze:Oprócz naci nic nie było z rzodkiewki. Jarmuż rośnie i nie nadążam go jeść.
Filo nac rzodkiewki z czosnkiem przyrzadza jak szpinak A mi nawet mieta nie rosnie. Chcialam miec zeby robic sobie napar, bo bardzo lubie ale gdzie tam. Jeszcze moze mam dziekowac ze wcale nie uschla