» Pon cze 15, 2020 20:31
Re: Księżniczka Ofelia i M. Cz. Carmen VIII - bazierowy ksią
Dziś Czarnidełko się wzrusza bo dostała fotkę swojej córeczki, a dopiero co było tak:
- Bazierowy książyc z nieba spadł... - nuciła Carmen, patrząc w okno.
Ofelia poderwała łepek, nadstawiła uszu.
- Jakowy?
- Co jakowy? - zapytała Carmen, odwracając się od okna.
- Jakowy książyc!
- Bazierowy - miauknęła spokojnie Mała Czarna i ponownie spojrzała przez szybę.
- Bazierowy? Jakowy bazierowy! W piosenku jezd papierowy! - miauknęła z irytacją Ofelia - Czy ty Ciorna widziałaś kiedyś bazierowy książyc?
- Nie - przyznała Carmen - Ale to moja piosenku i książyc jezd bazierowy. A ty Ofelku widziałaś kiedyś papierowy książyc?
Ofelię na chwilę zatkało. Musiała zebrać myśli. W końcu miauknęła:
- Nie widziałam papierowego książycu, ale papiera widziałam. A bazierowy? Co o wogóle znaczy?
- Bazierowy książyc to takowy co spada z nieba - stwierdziła z przekonaniem Carmen, machnęła niecierpliwie ogonkiem i znów zanuciła - Bazierowy książyc z nieba spadł...
- Miauuuu! Przestań zawodzić bo cię ugryznę w dupinkę! - zamiauczała rozpaczliwie Ofelia.
- Nie możesz mnie ugryznąć, bo mam złamanie nerwowne - odparła rezolutnie Carmen - Piosenku to moja terapja.
- Ja ci dam terapję! Przez cię to ja się załamię nerwownie! - syknęła Ofelia - Sama se jezdeś winmna, miauczałam ci że to smarkot i nie warto go koffać, a ty swoje!
Carmen zachlipała, pociągnęła noskiem.
- Ja już go prawie nie koffam nic a nic - wychlipała - On mię porzucił i to nawet nie dla fejsbuku! Ale tąsknię za moją córeczku! Buuuu!
- Taaaaa... - mruknęła Ofelia - Dwa smarkoty se chciały kocię wychowywać!
Carmen nic już nie odpowiedziała. Pociągnęła jeszcze raz noskiem, machnęła ogonkiem, wpatrzyła się w dal. Po chwili znów zanuciła cichutko:
- Bazierowy książyc z nieba spadł, skączył się mięłosny film, znów koteczku sama tupta w świat w którym nie koffa jej nikt... Chlip! Chlip!
Ofelia westchnęła z irytacją. Wstała, przeciągnęła się, podeszła do Carmen i zaczęła ją lizać po łepku.
- Mrrrr... mrrrr... Koffasz mię, Ofelku? - zamruczała Mała Czarna.
- Nie - mruknęła Ofelia - Ale jak cię lizam po łepku to nie zawodzisz do bazierowego książycu.