Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MB&Ofelia pisze:Święta, święta i po świętach. Ja obżarta. Ofelia obżarta. Mała Czarna nie obżarta. Tym bardziej że w środę rano się odkłaczyła. Zachlapując sobie pyś. Wczesnym rankiem zaliczyłam jogging ganiając po domu ze szmatką w ręku celem wytarcia ubabranego kociego pyska.
Ofelia nażarła się rybą. Karpiem konkretnie. Warowała przy stole przez całe święta i rzucała się na każdy rybny kąsek który znalazł się w jej zasięgu. Raz tylko została przypadkiem zamknięta w szafie, przez co załapała się na sam koniec rybnej konsumpcji. Właśnie siedzi przy misce barfa i tęsknie patrzy w dal. Chyba właśnie wypowiada w myślach życzenie, żeby mięso zmieniło się w rybuchnę...
A ja się dzisiaj wybrałam na spacer. Trochę na siłę, bo mżyło. No ale po dużej ilości spożytych pierogów trzeba rozruszać cielsko i zrzucić choć parę deko zanim odważę się wejść na wagę. Nie wzięłam lornetki, bo po co, ptaków pewnie nie będzie. Wzięłam tylko aparat i pseudo-lornetkowe coś, bardzo pseudo-lornetkowe. To było głupie. Aparat nie przydał się do niczego, bo mżyło. Pseudo-lornetkowe coś nie przydało się bo równie dobrze mogłabym patrzeć przez zwiniętą gazetę. I przez to nie wiem, co jeszcze za ptica latała w mieszanym stadku razem z sikorami bogatkami i rudzikiem. Przypuszczam że dzwoniec.
No i trafiło na mnie. Już drugi raz nie doszłam do sklepu. Doszłam tylko do śmietnika, a tam natknęłam się na małe czarne przeraźliwie i skrzeczliwie miauczące. Zaczęło padać. No nie mogłam zostawić!
Małe czarne siedzi u mnie w łazience. Początkowo wydawało się dzikawe (dwa razy wyskoczyło mi z objęć, zanim doniosłam do klatki), ale po zapodaniu posiłku zaczęło intensywnie mruczeć i barankować. Przeraźliwie chude nie jest, ale głodne było mocno. Nie wiem czy kuwetowe (i czy przeżyją dywaniki łazienkowe). Nie umie jeść chrupów (albo za mocno głodne) bo łykało. Mokre zjadło nawet z tranem i rutinoscorbinem. Płeć nieznana, po próbach zajrzenia pod ogon stawiam ostrożnie na kotkę. Wiek - dawno nie miałam do czynienia z kociakiem, ale kilka miesięcy - ze cztery? Oczy żółtawe, więc już nie błękitnookie maleństwo. Parę razy kichnęło - może być przeziębione. Na oczach trochę trzeciej powieki, więc prawdopodobnie zarobaczone. Pcheł póki co nie widziałam. Uszy brudne - może mi się uda podłubać, zobaczę czy to brud czy coś więcej. Mam coś do czyszczenia kocich uszu (ale nie ze świerzba - odpukać żeby to nie było to ). Jutro wizyta u weta (dziś czynne tylko gabinety, do których bardzo nie mam zaufania).
Dochodząc do sedna - moja Ofelia siedzi na szafie. Tak zszokowana, że nawet nie syczy. Mam nadzieję że do jutra zejdzie. Ale znając jej "miłość" do innych kotów, muszę szybko "wypchnąć" malucha. Czy jest ktoś, kto marzy o czarnym małym kotku? Albo ma chętnych na takowego? Albo ma miejsce w dt? W tym ostatnim przypadku podsponsoruję pobyt maleństwa.
HELP
MB&Ofelia pisze:Pamiętacie?No i trafiło na mnie. Już drugi raz nie doszłam do sklepu. Doszłam tylko do śmietnika, a tam natknęłam się na małe czarne przeraźliwie i skrzeczliwie miauczące. Zaczęło padać. No nie mogłam zostawić!
Małe czarne siedzi u mnie w łazience. Początkowo wydawało się dzikawe (dwa razy wyskoczyło mi z objęć, zanim doniosłam do klatki), ale po zapodaniu posiłku zaczęło intensywnie mruczeć i barankować. Przeraźliwie chude nie jest, ale głodne było mocno. Nie wiem czy kuwetowe (i czy przeżyją dywaniki łazienkowe). Nie umie jeść chrupów (albo za mocno głodne) bo łykało. Mokre zjadło nawet z tranem i rutinoscorbinem. Płeć nieznana, po próbach zajrzenia pod ogon stawiam ostrożnie na kotkę. Wiek - dawno nie miałam do czynienia z kociakiem, ale kilka miesięcy - ze cztery? Oczy żółtawe, więc już nie błękitnookie maleństwo. Parę razy kichnęło - może być przeziębione. Na oczach trochę trzeciej powieki, więc prawdopodobnie zarobaczone. Pcheł póki co nie widziałam. Uszy brudne - może mi się uda podłubać, zobaczę czy to brud czy coś więcej. Mam coś do czyszczenia kocich uszu (ale nie ze świerzba - odpukać żeby to nie było to ). Jutro wizyta u weta (dziś czynne tylko gabinety, do których bardzo nie mam zaufania).
Dochodząc do sedna - moja Ofelia siedzi na szafie. Tak zszokowana, że nawet nie syczy. Mam nadzieję że do jutra zejdzie. Ale znając jej "miłość" do innych kotów, muszę szybko "wypchnąć" malucha. Czy jest ktoś, kto marzy o czarnym małym kotku? Albo ma chętnych na takowego? Albo ma miejsce w dt? W tym ostatnim przypadku podsponsoruję pobyt maleństwa.
HELP
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 106 gości