O, dzięki
A żeby nie było, że mówiąc o odczuwaniu różnicy przy trzech kotach: nie chodziło mi o finanse! pewnie, że to kosztuje więcej, no ale trudno, wzięłam Bezię i już, przynajmniej na razie, natomiast chodziło mi o to, że porcja, która normalnie wystarczała na dłużej, teraz wystarcza na krócej... Ale jak to... Już koniec mięska? Przecież kupiłam taki kawałek jak dawniej... Ale zaraz zaraz... dno w żwirku prześwituje? Ale przecież wór był duuuży
Cała puszka karmy już rozparcelowana? Co to, mniejsze puszki robią czy cuś???
Najnowszy eksperyment jest taki, że z Bezią na rękach daję kotom przysmaczka typu pasta Miamora. I wszystkie trzy futra liżą talerzyki, tyle że Bezia nie na podłodze, a trzymana na rękach, podołku czy gdzieś tam, sięga tylko pysiem do swojego talerzyka. Bajka i Fel zjadają swoje porcje, patrzą sobie na Bezię spokojnie i na razie tyle. Baja wtedy nie ucieka, tylko po prostu siedzi i paaatrzy... I na razie tyle mi wystarczy, na żywioł chwilowo nie puszczę (hm, ostatnio mnie kuzynka nastraszyła, jak to jej znajda niestety uśmierciła choróbskiem jej dwuletniego kocurka, ocalała tylko starsza, nastoletnia kotka...) - wolę jeszcze trochę poczekać...
A z Bezi taaak tulasia! Chyba nawet większa niż Fel na początku - bo on był tulaśny stacjonarnie, w końcu chłop był już z niego mocno dorosły, więc się zachowywał statecznie - właził na kolana, podstawiał się do miziania i mruczał. A Bezia jest tulaśna ruchliwie
tak więc nawet jeśli nie włazi na kark w roli kołnierza, to plącze sie po kolanach/brzuchu usiłując się zwijac i odwijać, a przy tym tak śmiesznie macha łapkami - całkiem jakby pływała
I sprawdza tymi łapkami na przykład, co to są zwisające ludzkie włosy... albo niezwisające ludzkie okulary...
I mruczy narawdę głośniej niż Fel! NO i niż Bajka - u Bajeczki to raczej głównie wibracje się wyczuwa, niekoniecznie donośny odgłos
Oj kotełki kotełki
Obyście tylko zdrowe były! Miau!