Chester [*], Perełka, Scooby i Franklin cz.3 Oczka Perełki.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 02, 2019 17:19 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 D-Day.

[quote="Ziemosław"]No powiem Ci, że jak się w kąpieli zasiedzę to też wyjść ciężko :)



ile litrów ma ta wanna? kąpiele mogą nie być tanie :(
liczniki macie osobne czy po jednym (światło i woda) na dom?
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72734
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro sty 02, 2019 17:40 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 D-Day.

mir.ka pisze:
Ziemosław pisze:No powiem Ci, że jak się w kąpieli zasiedzę to też wyjść ciężko :)



ile litrów ma ta wanna? kąpiele mogą nie być tanie :(
liczniki macie osobne czy po jednym (światło i woda) na dom?

Wg strony leroya wanna ma 120 litrów do przelewu. Ale my napuszczamy ok. połowy plus kąpiemy się albo razem albo w tej samej wodzie - taki myk przynajmniej zmusza do wykąpania się póki woda ciepła :) a w ogóle po 1 i 2 zmianach Michał myje się w pracy, to ja wtedy nie napuszczam wody tylko korzystam z niej jak z prysznica na kucaka :lol:

A co do liczników, to każde piętro ma osobne, tak do wody i do prądu. Rachunek za gaz tylko jest do podziału :)

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 18:39 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 D-Day.

klaudiafj pisze:
aga66 pisze:
Hannah12 pisze:Aga66, nie zgadzam się, że po 50 ciężko schudnąć. To tylko zależy od motywacji, chęci zmiany stylu życia i odżywiania. Bo należy zmienić sposób odżywiania na całe.dalsze życie. Odpowiednio zbilansować ilości węglowodanów, tłuszczy i białka do trybu życia.
Pomyślności w Nowym Roku.


Hannah12, wiem to wszystko, teorie mam opanowaną. Gorzej z realizacją tym bardziej, że jak dotad nie musiałam stosować specjalnych zabiegow żeby schudnąć. A teraz niestety nie łączyć, jeść mniej, po 18 wcale, itp. Tylko chyba mniej mi się chce i wolę narzekać na wałki niż podjąć walkę. Najgorzej z brzuchem, zawsze miałam waską talię a teraz oponki. Choć mąż się cieszy bo jest za co złapać, wstręciuch. Choc i jemu brzuch urósł a całe życie był chudy jakm patyk.

"po 18 nic nie jeść" :wink: Jeden z największych mitów. Chyba, że idziesz spać o 20-21 to ok :) Ostatni posiłek powinien być ok 2 godziny przed snem, nie chodzi się spać głodnym. Kolacja ma być lekko strawna co oznacza że może to być węglowodanowa kolacja też, ale nie węgle proste. nie powinna być ciężkostrawna, żeby nie zaburzyć snu. Ale dla każdego co innego i trzeba wszystko testować na sobie. Jedni chudną na węglach, inni na białku, inni na tłuszczach. Ja po przebojach ze sobą wiem, że na mnie działają śniadania białkowo-tłuszczowe, a węgle na noc i trochę do obiadu. I to jest moje odkrycie życia. Ale mi jeszcze zostało trochę sporo do schudnięcia. Jednak fakt jest taki, że żeby schudnąć nie można mieć diety w potocznym tego słowa znaczeniu. Czyli mam dietę i teraz jem wg jadłospisu jak napisane i obcinam kalorie i nie jem słodyczy i tłuszczy i takie tam bzdury z lat 90tych tylko "dieta" to nowy styl życia, który ma być już na stałe. Nie chodzi o głodzenie, ale o zmianę sposobu żywienia na zawsze., bo tyjemy od złych nawyków. (i chorób)
W każdym razie tak się wtrąciłam, ale ten temat jest mi bliski. Kalorie warto znać, ale tylko żeby sobie potestować czy aby na pewno nie je się ich za dużo. Np niektórzy uważają, że jedzą mało, więc mało kalorii, a się okazuje, że jedząc "mało", można zjeść dużo kalorii, za dużo. A jedząc dużo ilościowo warzyw i owoców, możemy dostarczać sobie mało kalorii.
A jak dieta nie działa to może to być choroba. Ja miałam źle zbilansowaną dietę do swoich potrzeb i dodatkowo mam chorobę :/ Ale zmieniłam dietę i zaczęłam się leczyć i pierwszy raz od lat odnotowuję, że troszkę mnie mniej.
Dieta moja jest wspaniałą dietą :mrgreen: Bo rano jem śniadania białkowo-tłuszczowe, obiad jaki chcę, a kromy chleba na zdrowej mące i węgle jem na kolacje i owoce, bo to syci i szybko się trawi i dobrze się po tym śpi.
To są zalecenia dla mnie totalnie zmieniające moje pojęcie o jedzeniu, bo wszystko inaczej niż myślałam, ale to działa :) I nazywanie tego potocznie dietą jest krzywdzące, bo każdy sobie myśli, że obcinam kalorie, uważam co jem i takie tam bzdurki, a wcale nie. Patrzę tylko, żeby nie zaczynać dnia od węgli i na to, żebym w posiłkach miała białko po którym czuję się najedzona czyli w moim wypadku - tofu, strączki.
Ale staram się nie jeść węgli prostych. Żadne sklepowe chleby, ciasteczka, słodkie napoje, przetworzone jedzenie.

ps. dziś na kolacje mam pizze na cienkim spodzie :D zobaczę czy uda mi się ukulać na mące orkiszowej. Wtedy będzie to super pizzorina :ryk:

Aha i tez nue mozna oczekiwac, że przez jedna noc nauczymy sie zdrowych nawykow, zmienimy caly sposob jedzenia, bo trwa. Na kazdym kroku okazuje się, że cos jest niezdrowe i jednak powinno byc zdrowsze. Z czasem wychodzą kolejne rzeczy do zmiany. I tez nie oczekujmy szybkiego schudniecia. Tylko zmieniamy zycie powoli ale konsekwentnie ;)


Uważam wtrącenie za bardzo rzeczowe i co więcej - zgadzam się z nim. Ja jestem z tych, co teorię znają bardzo dobrze, mogą recytować co wolno, co nie wolno, zasady i inne. Ale z praktyką... W praktyce to wygląda tak, że moja nadwaga wynika z kilku rzeczy, mianowicie:
:arrow: niezdrowa dieta
:arrow: siedząca praca
:arrow: brak ruchu

No nie oszukujmy się. Kilka lat temu nosiłam rozmiar 34/36 i bardzo mnie boli patrzenie na cały wór ciuchów, ładnych i prawie nowych, z których "wyrosłam"... Ale wtedy było inaczej, bo mieszkałam sama i sama gotowałam, zamiast czarnej piłam zieloną i czerwoną herbatę oraz specyfik zwany Ziołami Mnicha (https://www.aptekagemini.pl/ziola-mnich ... zetek.html, swoją drogą kiedyś kosztowały 4,5 zł) oraz miałam pracę w której więcej czasu się latało po produkcji, niż siedziało przed monitorem. Do tego 2-3 razy w tygodniu latałam na treningi prowadzone przez moją przyjaciółkę, początkowo po godzinie, a z czasem potrafiłam przećwiczyć ciurkiem 2x zajęcia i jeszcze coś na siłowni podziałać. A zajęcia były typu pump - sztangi plus jakieś takie ogólnorozwojowe cardio. A przyjaciółka bardzo niewiele wymówek przyjmowała, jedynie ciężką chorobę w sumie.

A potem przestawiłam się na tryb "wszystko mam pod ręką" i pracę wybitnie siedzącą, co jest najgorszym co może być. Ale pracy nie zmienię bo mi się w niej podoba, a pracować mogę na stojąco, co czasem też czynię. Natomiast jeżeli chodzi o dietę...

...mieszkając z codziennie gotującą coś teściową, po przyjściu do domu po prostu nie chciało mi się gotować samej. Po co, skoro jest? No, chyba że nie było albo było coś czego nie lubię, no to wtedy sobie sama coś robiłam. A jeżeli chodzi o śniadania - wspomniana przyjaciółka i jeszcze jedna trenerka namiętnie próbowały namówić mnie na śniadania takie jak Twoje, Klaudia - białkowo tłuszczowe. Wręcz zachęcały do jajecznicy na boczku (!) albo do kiełbasek (!!), że niby to świetnie działa, człowiek się tym naje i w ogóle. No próbowałam, jajecznica z 2 jajek plus jakieś warzywka, ok... codziennie jajka, gotowane albo rozmemłane. No i ten boczek - pomijam fakt, że znalezienie dobrego graniczy z cudem, ja po prostu nie lubię tłustych mięs. No to co innego na śniadanie? Parówki? Oczywiście są takie z 90% mięsa, są nawet smaczne, czasem zjem. Ale taki Michał je na przykład tylko Berlinki, których skład jest taki - na czerwono to co zbędne:
mięso wieprzowe (71%), woda, sól, białko sojowe, skrobia modyfikowana, białko wieprzowe kolagenowe, glukoza, stabilizatory (difosforany, trifosforany), wzmacniacz smaku (glutaminian monosodowy), przyprawy, ekstrakty przypraw, przeciwutleniacz (askorbinian sodu), substancja konserwująca (azotyn sodu). Fajne, nie?

Oczywiście czytam składy produktów, staram się wybierać te jak najmniej przetworzone. No ale nie oszukujmy się, każdy lubi zjeść, ja też - za pizzę dam się pokroić, bardzo lubię kuchnie orientalne i tex-mex, a i dobremu kebabowi nie odmówię. Jednak mimo wszystko staram się wybierać bardziej zdrowo. Kalorie liczyłam, z ćwiczeniami i bez - kiedy wydawało mi się, że jem za dużo, z licznika wychodziło liche 1300, a dodawałam uczciwie. Z kolei innego dnia byłam już głodna, ale zjadłam ponad zaplanowane 2000 kalorii i co, i dupa wołowa.

Teraz natomiast, codzienne spacerki na pociąg do i z pracy - dodatkowy ruch. Własna kuchnia - żadnych weget, smalców ani innych przesolonych wynalazków uwielbianych przez moją teściową. Chleb - robiony samemu. No i ćwiczenia, póki na dworze średnio to postaram się uruchamiać orbitrek w domu, ale jak tylko zamieszka z nami Skubi, to będziemy się szlajać po okolicznych lasach. Pieszo lub rowerem. Sounds like a plan...

Ale żem się rozpisała. Idę spisać licznik gazu (robimy pomiary co 6 godzin w celach manipulowania ustawieniami, tak żeby jak najmniej żarł).

PS. Ogólnie to polecam tę książkę:
https://perelkowyswiat12.blogspot.com/2 ... yczna.html

Bardzo fajnie i rozsądnie napisana :)

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 19:47 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Ja jem wegansko na codzien, od czasem wegetariansko. Tluszcze zwierzece i mięso - przemilczę może (piszesz o tesciach, otylosci i ich chorobach i smalcu ;) (tylko bez obrazy )jednakże dodam, że nowa piramida żywieniowa mówi, że nasza dieta ma sie opierac na warzywach i owocach. Mięso, ryby, tluszcz zwierzecy jest daleko w tyle i dietetycy mówią o jedzeniu tych produktów dwa razy w tyg, a nie codziennie.
Obrazek

Śniadania bialkowo-tluszczowe nie są dla kazdego. Dla kazdego co innego. Trzeba wyprobowac na sobie. Ja jadlam zawsze weglowodanowe sniadanie, czyli kanapki do kawy. Cale zycie tak. Ale przy moich chorobach to najgorsze ze sniadan. Ciezko bylo sie przestawic na bialkowo-tluszczowe bez chleba. Ja czesto jem salatke z tofu. Pol tofu lub mniej, do tego pol pomidora, salata, no co tam mam. Tofu podsmazam bez tluszczu zeby bylo cieple. Albo tofucznice. Albo taką salatke ale do tego jedno cale awokado - niebo w gębie tofu z awokado. Dla mnie takie śniadania to jest odkrycie zycia. Nagle mam energie i jestem najedzona a brzuch plaski. (Chociaz po świętach juz nie :/) ale wracam do mojej zdrowej dietki :)

Na mnie to tak dziala. Bialkowo- tluszczowe to dla mnie strzal w 10tke. Ale czesc osob będzie sie super czuła po węglowodanowym sniadaniu, np po owsiance. I to daje im sytosc i plaski brzuch na pol dnia. Ja bylam szybko glodna i śpiąca na weglach a po BT nie potrafie jeść. Normalnie mam problem żeby zmusic sie do nastepnych posilkow :)

Zanim nie przetestowalam na sobie to nie rozumialam co znaczy, że sniadanie to najwazniejszy posilek dnia i że ma dawac sytosc na reszte dnia np w pracy. Myslalam że żeby to uzyskac to musze zjesc bułę. Ale po tym czulam sie glodna i w koncu śpiąca. A te węgle tez powodowaly że moja choroba była rozchulana na dobre.

Ranyy, pamietam jak chcialam sie w domu najesc na caly dzien zajec w Krakowie w szkole. Od 6 do 20 nic nie chcialam jesc. Zjadlam sniadanie zeby sie najesc na zapas i tak mi brzuch wyealilo, spuchalam że tylko plakac mi sie chcialo. Teraz, po tym co wiem, to wrecz nie do uwierzenia, że jak moglam sie do tego doprowadzic. Dzis zjadlabym 4 plasterki tofu, salate, pomidor, dwie pieczarki podsmazone i latalabym z plaskim brzuchem i bez glodu.

Warto przetestowac na sobie. Bo kazdy jest inny. Ja sie ciesze, że doszlam do tego wszystkiego, bo od razu inna jakosc życia :)

Ale to co chce powiedziec to to, że nie trzeba miec typowej diety odchudzajacej, żeby schudnąć :) wystarczy na początek wprowadzic zmiany i zlikwidowac zle nawyki.

I jeszcze slyszalam jak deitetyk mowil, że 90% diety ma byc zdrowe a reszte się wybaczy ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro sty 02, 2019 20:07 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Zgadzam się :) przecież nie chodzi o to w życiu żeby płakać wtedy kiedy idziesz z koleżankami z miau na miasto, one jedzą pizzę z frytkami a Ty gryziesz liść sałaty :ryk: :ryk: wszystko jest dla ludzi, dlatego jak najbardziej racja z tym że trzeba po prostu zmienić styl życia, a nie dietę do schudnięcia a potem nara :D

A co do teściów to winą ich otyłości jest "tradycyjna" polska kuchnia. Obiad bez mięsa? Zdarzają się, ale takie o:
:arrow: kotlety z jajek - ja to pierwszy raz widziałam więc się podzielę: gotujesz jajka na twardo, rozdrabniasz je i robisz jak mielone: w głębokim.
:arrow: smażony kalafior - jak dla mnie również profanacja tego pysznego warzywka - gotowany kalafior obtaczasz w maśle i bułce tartej i jeb na patelnię, w głębokim.
:arrow: jajko sadzone - niby zwykłe i niewinne, ale smażone oczywiście na smalcu.

Do wszystkich zup i sosów: nie dość, że na tłustym mięsie, to jeszcze łycha soli i kostka rosołowa. Albo 2. Ewentualnie 7. Ostatnio na obiad zaproponowałam coś pieczonego - bo ile można jeść smażone w święta - to zrobiła pierś z kurczaka. Niestety wysmarowana taką ilością "jarzynki", że musiałam to ziemniakiem zagryzać bo tak słone było.

Wszystkie surówki: z majonezem.
Wszystkie sosy: zabielane mąką.

Chyba starczy bo aż mnie zemdliło...

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 20:57 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Rozumiem doskonale, bo moja mama podobnie gotuje. Ale przeze mnie juz troszkę poznała alternatywy.

Kotlety z jajek tez znam - mama mi robi raz na rok jak zapomni, że nie jem jajek i jem wtedy. I pyszne to jest ;) Ale moja mama jest slodka, bo wie, że preferuje weganskie jedzenie to robi mi kotlety z pora (ostatnio ma faze, żeby robic mi pora) wiec gotuje pora i wie, że nie jem jajek (na ogół) to opanieruje w samej bułce tartej i usmaży a do tego daje salatke jarzynowa na majonezie :ryk: kiedyś się denerwowalam i mowilam, że nie zjem czegoś co nie jest wegańskie, ale w koncu uznalam, że się stara i jak zjem raz na jakis czas (bo i tak jestem wegetarianką mimo diety weganskiej na co dzien) i to nie umre od tego. Ale te jej przygody kulinarne i przełamywanie wlasnych ograniczeń i wymyslanie potraw, ktorych nie zna, jest urocze. Juz i tak nauczylam ją diety wegetarianskiej przez 20 lat, więc nie bede wymagac, żeby teraz zaczela uczyc się gotowania weganskiego. Ale to sprawia, że sama je zdrowiej i poszerzyla repertuar wlasnych dań :) a ja przynoszę do niej własne potrawy i je i jej smakuje. Mimo, że weganskie.

A raz zrobila krokiety. Rozgryzam krokieta a w srodku.... ugotowany por w całości :ryk: śmiać mi sie chcę z tego :ryk:

Kalafior w panierce smazony - pychaaaa :ryk:

Ale swoją krucjate u niej tez robie. Bo wiem, że wpędzają sie do grobu. Moja mama narzeka na choroby i twierdzi, że dieta.nic nie da, podczas kiedy dieta to fundament zdrowia i przede wszystkim jak nie sprobowala to nie może sie odzywac. Już jestem nudna z tym. Ale moja mama tez zna tylko parę przypraw - wegeta, sol, pieprz i lubczyk do rosolu.
Smalec je ale na chlebie a do smazenia uzywa margaryn - to tez mnie bierze cos jak to widze.

I tez od rana do nocy w kazdym posilku mieso - kanapki z szynka, zupa miesna (bo dla mnie warzywna to warzywna a warzywna z miesem to miesna), zasmazka, smietana. Drugie z miesem. Kolacja mieso. I jeszcze cukry proste we wszystkim. Jest piprawa jej diety, nie powiem. Ma większą świadomość. Jednak jak nie widze to wiem, że sobie folguje.

Ja nie jestem tez żadnym wzorem. Mam jeszcze minimum 10 kg do zrzucenia. Ale juz tak duzo sie naczytalam, nasluchalam przeróżnych dietetykow, wprowadzilam w zycie wiele zaleceń i mam przekonanie, że się da wyleczyc dietą z wielu chorob a wiele zminimalizowac. Ale to trzeba samemu spróbować.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro sty 02, 2019 21:04 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Wtrace się w tą dyskusje, BTW mądra. Każda ma rację.
Najważniejsze jest nawodnienie organizmu, ponad 2.l wody dziennie. No i ruch Ruch ruch. Minimum 3x w tygodniu.
Jestem teraz w temacie, nawet bardzo. Bo od początku grudnia jestem pod opieką dietetyka. I to było racjonalne z mojej strony. Bo diety i próby zrzucenia wagi na własną rękę czasami są nieskuteczne, a wręcz moga zaszkodzić.
Ja zaczęłam od badań. Krew mocz. Bardzo dużo badań musiałam zrobić. Niektóre to takie o których nie myślałam że zostaną mi zlecone.
Nie mam rozpisanej diety, co mam jeść o jakich godzinach. Nie mam przepisów nie mam nic co jest kojarzone z dietetykiem. A wiem co mam z czym łączyć i odkąd stosuje sztywne reguły mam - 4kg
Żadne to osiągnięcie. Ale przede mna kilka miesięcy, nie walki. To naprawdę jest przyjemne.
Zjeść 2 kg frytek z batatow na noc :smokin:

Ale na pizze z Tobą nie pójdę :ryk:
Ale węglowodany na noc bardzo chętnie zjem :mrgreen:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro sty 02, 2019 21:23 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Po tych wielkich elaboratach pozostaje mi tylko napisać, zgadzam się z moimi przed mówcami. Ja nie mam węglowodanów na noc, tylko białko i warzywa. Posiłki zawsze sama sobie robiłam, mam tylko ustalone tyle wegli, tyle białka tyle tłuszczu i podane np. 70g pierś z kurczak, tyle a tyle chudej wędliny itp
Ostatnio edytowano Śro sty 02, 2019 21:32 przez Hannah12, łącznie edytowano 1 raz

Hannah12

 
Posty: 22926
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Śro sty 02, 2019 21:27 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Moli25 pisze:Wtrace się w tą dyskusje, BTW mądra. Każda ma rację.
Najważniejsze jest nawodnienie organizmu, ponad 2.l wody dziennie. No i ruch Ruch ruch. Minimum 3x w tygodniu.
Jestem teraz w temacie, nawet bardzo. Bo od początku grudnia jestem pod opieką dietetyka. I to było racjonalne z mojej strony. Bo diety i próby zrzucenia wagi na własną rękę czasami są nieskuteczne, a wręcz moga zaszkodzić.
Ja zaczęłam od badań. Krew mocz. Bardzo dużo badań musiałam zrobić. Niektóre to takie o których nie myślałam że zostaną mi zlecone.
Nie mam rozpisanej diety, co mam jeść o jakich godzinach. Nie mam przepisów nie mam nic co jest kojarzone z dietetykiem. A wiem co mam z czym łączyć i odkąd stosuje sztywne reguły mam - 4kg
Żadne to osiągnięcie. Ale przede mna kilka miesięcy, nie walki. To naprawdę jest przyjemne.
Zjeść 2 kg frytek z batatow na noc :smokin:

Ale na pizze z Tobą nie pójdę :ryk:
Ale węglowodany na noc bardzo chętnie zjem :mrgreen:


Jak to nie pójdziesz ze mną na pizzę? Ani na burgerka? :201489 :201489 :201489 :201488 :201488 :201488 :201488 :placz: :placz: :placz: :placz: :201495

Żarcik taki. Nawet na pizzę i burgerka można skoczyć, byle nie za często (mea maxima culpa) ;) I gratuluję bardzo sukcesów! :1luvu: :1luvu: :piwa:

A jak przyjedziesz w odwiedziny to zrobię taką tortillę jak Anna ostatnio :ryk: :ryk: :ryk:

klaudiafj pisze:Rozumiem doskonale, bo moja mama podobnie gotuje. Ale przeze mnie juz troszkę poznała alternatywy.

Kotlety z jajek tez znam - mama mi robi raz na rok jak zapomni, że nie jem jajek i jem wtedy. I pyszne to jest ;) Ale moja mama jest slodka, bo wie, że preferuje weganskie jedzenie to robi mi kotlety z pora (ostatnio ma faze, żeby robic mi pora) wiec gotuje pora i wie, że nie jem jajek (na ogół) to opanieruje w samej bułce tartej i usmaży a do tego daje salatke jarzynowa na majonezie :ryk: kiedyś się denerwowalam i mowilam, że nie zjem czegoś co nie jest wegańskie, ale w koncu uznalam, że się stara i jak zjem raz na jakis czas (bo i tak jestem wegetarianką mimo diety weganskiej na co dzien) i to nie umre od tego. Ale te jej przygody kulinarne i przełamywanie wlasnych ograniczeń i wymyslanie potraw, ktorych nie zna, jest urocze. Juz i tak nauczylam ją diety wegetarianskiej przez 20 lat, więc nie bede wymagac, żeby teraz zaczela uczyc się gotowania weganskiego. Ale to sprawia, że sama je zdrowiej i poszerzyla repertuar wlasnych dań :) a ja przynoszę do niej własne potrawy i je i jej smakuje. Mimo, że weganskie.

A raz zrobila krokiety. Rozgryzam krokieta a w srodku.... ugotowany por w całości :ryk: śmiać mi sie chcę z tego :ryk:

Kalafior w panierce smazony - pychaaaa :ryk:

Ale swoją krucjate u niej tez robie. Bo wiem, że wpędzają sie do grobu. Moja mama narzeka na choroby i twierdzi, że dieta.nic nie da, podczas kiedy dieta to fundament zdrowia i przede wszystkim jak nie sprobowala to nie może sie odzywac. Już jestem nudna z tym. Ale moja mama tez zna tylko parę przypraw - wegeta, sol, pieprz i lubczyk do rosolu.
Smalec je ale na chlebie a do smazenia uzywa margaryn - to tez mnie bierze cos jak to widze.

I tez od rana do nocy w kazdym posilku mieso - kanapki z szynka, zupa miesna (bo dla mnie warzywna to warzywna a warzywna z miesem to miesna), zasmazka, smietana. Drugie z miesem. Kolacja mieso. I jeszcze cukry proste we wszystkim. Jest piprawa jej diety, nie powiem. Ma większą świadomość. Jednak jak nie widze to wiem, że sobie folguje.

Ja nie jestem tez żadnym wzorem. Mam jeszcze minimum 10 kg do zrzucenia. Ale juz tak duzo sie naczytalam, nasluchalam przeróżnych dietetykow, wprowadzilam w zycie wiele zaleceń i mam przekonanie, że się da wyleczyc dietą z wielu chorob a wiele zminimalizowac. Ale to trzeba samemu spróbować.


Mówiłam Michałowi że dieta jego rodziców pozostawia wiele do życzenia. Widziałam kiedyś kartkę z zaleceniem dla teściowej: ograniczenie cholesterolu, regularna aktywność fizyczna. Pytam: będzie? Nie, nie będzie. Bo jak to obiad bez schabowego i zupa bez mięsa? Ja wiem że to jest dobre, no bo jakby nie było to by nikt tego nie jadł. No ale ludzie...

Anegdotka: kiedyś paczyłam w mieszkaniu czy wystarczy chleba na rano - było jakieś 3/4 bochenka. Wstaję rano i co widzę? Pustki w chlebaku... Tak, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że teść tyle zabiera do pracy. A wszystko to grubo posmarowane specjałami typu kiełbasa ze słoika, pasztet (taki wyciskany z folii co nie ma ani 1% mięsa) i podobne.

Hannah12 pisze:Po tych wielkich elaboratach. Pozostaje mi tylko napisać, zgadzam się z moimi przed mówcami.


Trochę nas poniosło :D

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 21:29 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Nie narzekaj że u Ciebie cisza na wątku :wink: :lol:
Dyskusja jak ta lala :mrgreen:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro sty 02, 2019 21:33 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Mamy swoje momenty :D

Kto by wciągnął?
https://img-9gag-fun.9cache.com/photo/a ... svvp9.webm

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 21:38 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Ja nie :strach:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro sty 02, 2019 21:40 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Pokój teścia ładnie wyszedł, do tego fajne kontrastowe meble i będzie cud miód, malina, ale ja już 60, więc teraz lubię bardziej stonowane kolory.

Hannah12

 
Posty: 22926
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Śro sty 02, 2019 21:42 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

Hannah12 pisze:Pokój teścia ładnie wyszedł, do tego fajne kontrastowe meble i będzie cud miód, malina, ale ja już 60, więc teraz lubię bardziej stonowane kolory.


Jak go znam to kupi białe łóżko i cały pokój zagraci swoimi akcesoriami wędkarskimi...

Moli25 pisze:Ja nie :strach:

Ja też nie, żeberka to nie jest moja rzecz :D

Zjadłabym sałatkę z kozim serkiem i karmelizowaną gruszką... jadłam kiedyś taką w gruzińskiej restauracji. Była mega pyszna.
Obrazek

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro sty 02, 2019 21:45 Re: Chester [*], Perełeczka, Scooby i Franklin cz.3 Nowy Rok

:ryk:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości