Koty dość brutalnie się potrafią ze sobą bawić, jeden drugiemu potrafi też dość brutalnie pokazać, że sobie tego nie życzy. Jeśli to są zwykłe zapasy, podgryzanie, kopanie po głowie, turlanie się, gonitwy, rzucanie sobą nawzajem to jest to zabawa.
Problem zaczyna się gdy jeden kot wyraźnie drugiego się boi i jest prześladowany. Mam kocura, który nie łapie, że drugi może chcieć skończyć zabawę, jest tak nakręcony, że po zwykłych przepychankach i gonitwach nie przestaje kotki ścigać i atakować (nie jest to chęć mordu, jest zbyt nakręcony żeby przestać) i wtedy wkraczam i je rozdzielam. Na początku miał z tym duży problem, potem zaczął kumać, że jak matka z kanapy ruszy tyłek to ma przestać
I podpinam się: kastrować jak najszybciej. Kotka może już iść do cięcia, spory odsetek kotek wpada w ruję permanentną (ja dostałam takową od fundacji, przywieźli mi kotkę w rui, mój kastrowany kocur mało nie dostał świra), którą sztucznie trzeba przerywać hormonami. Kotka 5 miesięcy jest już zapewne sporym kotem.
Dodam tylko, że kastrowanie przed pierwszą rują/przed zaawansowanym dojrzewaniem kocura eliminuje sporo problemów behawioralnych i dzięki temu unikniesz ich huśtawki hormonalnej.
A co do kastrowania po tym jak zmieni się zapach moczu - koty, które znaczą moczem czasem nawet po kastracji zostają z tym nawykiem. Kotki w rui potrafią znaczyć (moja obsikiwała cały dom, musiałam czekać 3 miesiące po kastracji na uspokojenie hormonów żeby przestała to robić). Serio - ciąć jak najszybciej.