Co wymyśliła ostatnio Kira.
Otóż mieszkam teraz w mieszkaniu na drugim piętrze. Kot jest gruby, stary i znudzony zyciem, skakać grubym doopskiem
nie da rady więc, zabezpieczyłam do wysokości 110 cm. Wszystko układało się dobrze przez rok. Na balkonie stał należący do mieszkania stolik, na którym były doniczki z kwiatkami.
Wszystko zaczęło się od tego, że ja i TŻ pojechaliśmy na konferencje, a z dziećmi ludzkimi i kocim zostali moi rodzice. I kot się rozwydrzył
Okazało się, że kota dała radę wskoczyć na stolik! Kota dała radę przeskoczyć na balkon sąsiadów!!!
i wrócić, bo sąsiedzi mieli odpowiednio ustawiony stolik.
Problem się zrobił, kiedy pewnego dnia, sąsiedzi zjedli sobie na balkonie obiad i przestaili rzeczony stolik! KOt mi nawiał! I nie mógł wrócić
.
Szpara między balkonami ~80cm. Kot na balkonie miauczy. Ja panikuje. Sąsiadów nie ma
. Kot zaczyna ziać ze stresu no i było bardzo ciepło (tzn. jakieś 22 stopnie, czyli w Szkocji wetdy umieramy z gorąca).
Zrobiłam most.
Z krzesła ogrodowego
Krzesło przykleiłam taśmą do obu balkonów
Kot nie chiał o tym mysleć!
Bo ona za dużo nie myśli. To jest kot o małym rozumku, lat 12.
Zaapelowałam zatem do jedynej aktywnej części Kirowego mózgu, czyli żołądka
Skusiałm szynką parmeńską. Chwyciłam za kark i przeciągnęłam po "moście" do domu
Op&^%&^$%^$%^łam kota
Jakiś tydzień później, nie dała sie już skusić szynką i podejść. Musiałam przeleźć na rzeczony balkon ku uciesze innych sąsiadów
P.S. Stolik przestawiony. Kot ma zakaz balkonowania bez nadzoru