Być może tak jest. Nie ukrywam, że Feli się wręcz bałam, najpierw bardzo głośno mruczala, wchodziła na mnie, tulila się, ocierala, a potem boleśnie gryzla do krwi. Bałam się dlatego, że to było regularne, można się było tego spodziewać za każdym razem. Natomiast jak chcialam wyjść z pokoju, w którym przebywała, to też mnie ostrzegawczo gryzla, bo domagała się mojej dalszej obecności
koty naprawdę są charakterne.
Mam pytanie - jak się objawia ewentualna obraza kotów na opiekuna? Bo pamiętam, że jak rok temu wróciłam z wczasów, to Zosia albo mnie faktycznie nie rozpoznała, albo zwyczajnie udawała, że mnie nie zna.
wiecie co, z tym bratem to nie ejey łatwa sprawa - gdy do mnie przychodzi, przestraszony Plamek siedzi pod łóżkiem. Natomiast Zosia go nie lubi, bo nie miał do niej cierpliwości, gdy z nią mieszkał przez tydzień, np.zamykal ja w jednym pokoju, bo mu głośno miauczala. Za to ona kilka razy obsikala mu w nagrodę łóżko.
obawiam się, że koty nie byłyby zachwycone jego obecnością. Co innego, gdyby tylko wpadal im posprzątać, nakarmić je, rzucić pilka. Wczasy nie są jeszcze na 100% pewne, póki co rozważam różne opcje. Oprócz brata mogłaby wpadać jeszcze moja koleżanka, która akurat koty lubią. (Plamek boi się głównie mężczyzn). Może niech wpada zarówno brat, np.wieczorem, a rano koleżanka, żeby mieli częściej towarzystwo?