O, to ciekawe. Ja do tej pory najczęściej wybierałam gorące kraje i sporo czasu spędzałam na plaży. Nie wyobrażam sobie jednak Zosi w samolocie, a potem na plaży, chyba przywiązanej do palmy.
jeśli gdzieś wyjadę, to ktoś będzie musiał się nią opiekować, innej opcji nie widzę.
ana, zaskoczyłaś mnie. Nie znam się zupełnie na gryzoniach, w życiu żadnego nie miałam. Byłam przekonana, że kot będzie próbował zjeść takiego królika...
My już po spacerku, byłyśmy godzinę. Zosia mnie zaskakuje, do niedawna przeszkadzały jej niskie temperatury, a dzisiaj jakoś nieszczególnie.