Nel - wspomnienie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 01, 2018 18:59 Re: Nel - wspomnienie

Dziekuję :) To był przypadek przypadków
Klon Rudusia wyświetlony losowo mężowi na fb. Trafiło go. Dla mnie to było jak na karuzeli, za szybko, na wariata :mrgreen: Nie żałuję.
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25004
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pon lip 02, 2018 7:48 Re: Nel - wspomnienie

W naszym przypadku musi upłynąć znacznie więcej czasu, ze względu na planowaną przeprowadzkę i remont, ale już teraz snujemy takie wstępne marzenia o naszej przyszłej kotce (raczej kotce bo nasze dotychczasowe kocie doświadczenia to były dziewczynki, chociaż nie wykluczamy innego scenariusza).
Grozę odejścia Neli pogłębia nagłość i brutalność jej śmierci. Wspólnie z mamą opłakiwałam kilka lat temu odejście jednego z jej kotów, ale to było przewidziane już na długo wcześniej (wiekowa astmatyczka, od małego na sterydach, to i tak cud, że dożyła swojego wieku). Tu sytuacja zupełnie inna - raz, że Nela była naprawdę zdrowym i radosnym kotem, wyglądającym na młodego (w lecznicy, dzień przed śmiercią, ludzie zaglądali do transportera i mówili "aa, to taki młodziutki kotek"!), dwa, że była wyjątkowo delikatna, taka bezbronna. Zdjęcie z linka, zrobione miesiąc temu, chyba to pokazuje. Gdy patrzyłam jak ogromnie cierpi chciało mi się wyć. Nigdy też nie usypiałam zwierzaka. To był szok, jakby jakieś upomnienie, że los bywa absolutnie nieprzewidywalny, okrutny, bezwzględny. Opłakując Nelę, staramy się z TŻ - o ile to możliwe - wyciągnąć jakąś lekcję, z tego co się stało.
Dodam, że błagałam weta o jak najłagodniejsze uśpienie, takie które będzie dla niej już tylko ukojeniem. Nie wiem jak to standardowo wygląda, ale tu podano do wenflonu trzy preparaty, jeden po drugim. Nela najpierw jakby uspokoiła się całkiem, potem zasnęła, a na końcu odeszła. :(

bluevega2

 
Posty: 19
Od: Pt cze 29, 2018 10:24

Post » Pon lip 02, 2018 8:52 Re: Nel - wspomnienie

Ja drugi raz usypiała zwierzaka :(
Tak, tak to standardowo wygląda. Żałuję, że dla ludzi tak nie ma....sobie bym życzyła gdyby co...
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25004
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pon lip 02, 2018 9:15 Re: Nel - wspomnienie

To zawsze jest trudne. NIestety czasem nic wiecej po prostu zrobic nie mozna...

A dobre domy po prostu nie moga sie marnowac. Dlatego powinnismy ofiarowac swoje serce komus potrzebujacemu nastepnemu.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84877
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon lip 02, 2018 10:12 Re: Nel - wspomnienie

I nasz nie będzie się marnował, niech tylko nadejdzie odpowiedni czas - wtedy, przy wsparciu forum...

bluevega2

 
Posty: 19
Od: Pt cze 29, 2018 10:24

Post » Pon lip 02, 2018 10:57 Re: Nel - wspomnienie

Oczywiscie.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84877
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon lip 02, 2018 22:30 Re: Nel - wspomnienie

Tak, to standard. Z moich kotów tylko 2 odeszły w lecznicy: Pigułka (pierwsza moja kotka rezydentka) i Mania (pierwsza tymczaska: ta miała szczęście, lecznica była już wtedy dosłownie o 3 piętra i 20 metrów od domu), pozostałe zasnęły w domu

MaryLux

 
Posty: 159720
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 03, 2018 8:31 Re: Nel - wspomnienie

MaryLux - myślałam o tym, już po wszystkim, że gdyby kiedykolwiek jeszcze przyszło mi uśpić kota (oby nie!!! :!: :!: :!: ), to postaram się, żeby stało się to w domu. W ogóle zaczęłam mieć jakieś ponure myśli, że niepotrzebnie wiozłam ją drugi raz do lecznicy, że to tam doznała jakby ponownego szoku, tam zaczęły się duszności, że może w domu doszłaby jakoś do siebie (zwłaszcza, że jadła, niewiele, ale jadła), że pobyt w lecznicy nic nie pomógł, a tylko pogłębił ten koszmar, że może mogłabym potem sprowadzić jakiś wózeczek-protezę dla niej i jakoś z tą protezą mogłaby funkcjonować poruszając się tylko po podłodze.. Wiem, to tylko gdybanie, bo gdybym jej nie zawiozła to miałabym takie same obiekcje, tylko w drugą stronę.
W lecznicy spotkałam panią, która miała kota po podobnych przejściach (guz przy kręgosłupie i paraliż) - i wyleczyła go, przynajmniej częściowo, stać ją było na niezwykle wprost kosztowną operację za granicą, a potem długotrwałą rehabilitację, poza tym kot musiał być bardzo odporny psychicznie, "twardziel". Nela tragicznie reagowała na wszelkie lecznice i terapie, zawsze tak było, była bardzo nieśmiałym i wrażliwym kotem. Każda wizyta u weta była dla niej traumą.

bluevega2

 
Posty: 19
Od: Pt cze 29, 2018 10:24

Post » Wto lip 03, 2018 12:02 Re: Nel - wspomnienie

Leczenie trzeba dostosowac do kota. One sa najwazniejsze i ich samopoczucie. Ja mam teraz kota, ktory ma chore nerki. Powinien miec kroplowki, byc regularnie badany, ale... kazda wizyta w lecznicy to dla niego trauma nie na jeden dzien tylko wiele. Po tygodniu wizyt potrzebowal dwocgh czy trezch tygodni, zeby przestac na mnie syczec. Bawic sie znow zaczal po dwoch miesiacach... Leczony jest wiec tylko tyle, ile moge w domu. Czuje sie dobrze, przytula, bawi, je. Nie wiem jak jego nerki. Pewnie kiepsko. Ale kot na pewno dobrze... Wiem, ze w ktoryms momencie przegramy, bo z takimi wynikami bez kroplowek szanse sa marne, ale... Filek jest szczesliwy. I tego musze sie trzymac.

Doskonale wiec rozumiem Twoja decyzje, nie wolno im fundowac leczenia, ktore byloby dla nas, nie dla nich.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84877
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Wto lip 03, 2018 12:08 Re: Nel - wspomnienie

bluevega2 pisze:MaryLux - myślałam o tym, już po wszystkim, że gdyby kiedykolwiek jeszcze przyszło mi uśpić kota (oby nie!!! :!: :!: :!: ), to postaram się, żeby stało się to w domu. W ogóle zaczęłam mieć jakieś ponure myśli, że niepotrzebnie wiozłam ją drugi raz do lecznicy, że to tam doznała jakby ponownego szoku, tam zaczęły się duszności, że może w domu doszłaby jakoś do siebie (zwłaszcza, że jadła, niewiele, ale jadła), że pobyt w lecznicy nic nie pomógł, a tylko pogłębił ten koszmar, że może mogłabym potem sprowadzić jakiś wózeczek-protezę dla niej i jakoś z tą protezą mogłaby funkcjonować poruszając się tylko po podłodze.. Wiem, to tylko gdybanie, bo gdybym jej nie zawiozła to miałabym takie same obiekcje, tylko w drugą stronę.
W lecznicy spotkałam panią, która miała kota po podobnych przejściach (guz przy kręgosłupie i paraliż) - i wyleczyła go, przynajmniej częściowo, stać ją było na niezwykle wprost kosztowną operację za granicą, a potem długotrwałą rehabilitację, poza tym kot musiał być bardzo odporny psychicznie, "twardziel". Nela tragicznie reagowała na wszelkie lecznice i terapie, zawsze tak było, była bardzo nieśmiałym i wrażliwym kotem. Każda wizyta u weta była dla niej traumą.

Na pewno podjęłaś najlepszą z możliwych w tym momencie decyzji. Ja też do tej pory (a minęło już 12 lat) zastanawiam się, czy słusznie postąpiłam tak długo biegając z Pigułką do lecznicy, czy nie należało jej uśpić kilka dni wcześniej...

MaryLux

 
Posty: 159720
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 03, 2018 12:52 Re: Nel - wspomnienie

Doskonale Cię rozumiem, Zuza. Też nie byłabym za tym, żeby fundować kotu piekła zamiast życia (za wyjątkiem sytuacji, gdy jest duża szansa na trwałe wyleczenie).
Dzięki, MaryLux.

bluevega2

 
Posty: 19
Od: Pt cze 29, 2018 10:24

Post » Pt lip 06, 2018 11:53 Re: Nel - wspomnienie

Garść obiecanych wspomnień, ilustrowanych...

Gdy przybyłam z Ursynowa do mojego stałego domku byłam taką zdziwioną kruszyną (moje pierwsze dni w nowym miejscu, mam około 3 miesięcy)

https://zapodaj.net/7332b2b02510c.jpg.html

https://zapodaj.net/9a1aa15db1155.jpg.html

Po miesiącu zyskałam trochę pewności siebie,

https://zapodaj.net/1c167d431fa45.jpg.html
Ostatnio edytowano Śro sie 08, 2018 5:43 przez bluevega2, łącznie edytowano 1 raz

bluevega2

 
Posty: 19
Od: Pt cze 29, 2018 10:24

Post » Pt lip 06, 2018 12:38 Re: Nel - wspomnienie

Jaka slodka kudlatka :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84877
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue, zuza i 296 gości