No i bylo tak pieknie
Dzis rano Tigi jakis taki niemrawy chodzil.
Pokladal sie na kazdej miekkiej, niewysoko polozonej powierzchni, przykurczony, osowialy.
To niepodobne do Tigusia, ktory zawsze ma tyle do zalatwienia, kolejki w urzedach, strajk gornikow,ciagle gdzies sie spieszy i ma za malo czasu
Zatrzymany w drodze pokazuje lapa na zegarek i odburkuje:pozniej, nie widzisz, ktora godzina,a ja musze jeszcze zakupy zrobic
A dzis...nic....
Nie przyszedl na poranne karmienie,pokladal sie, w koncu poszedl do lozka...
Telefon do weta:podac no spe.
Podalam i nic.
Lezal ponad 4 godziny pod kocykiem i spal.
Nie reagowal na moj glos, zjadl co prawda odrobiene,ale zupelnie bez entuzjazmu.
Kuweta tez nie byla miejscem godnym odwiedzenia.
Wiec jedziemy do weta.
Goraczka 40 stopni,brzuszek miekki, pecherz pusty,pomimo ze od rana nie byl w kuwecie.
Dostal 120 ml kroplowki,zastrzyk przeciwzapalny i zastrzyk antybiotyku.
Jesli do jutra nie bedzie poprawy, morfologia i dalsze badania.
Nie mam pojecia, co to moze byc.
Jeszcze wczoraj byl na dyskotece, a dzis nie chce mu sie zyc.Siedzi biedny, przykurczony, a ja nie moge mu pomoc