Strona 1 z 2

Historia Luny

PostNapisane: Pon cze 25, 2018 18:30
przez Gabrysian
Cześć wszystkim. Ostatnio moja Pani postanowiła się zarejestrować ma tym forum, dlatego teraz postanowiłyśmy się przedstawić.

Zacznę ja, Lunka. Jestem roczną koteczką ze wsi. Moja Pani będąc u swojej babci na wiosce, znalazła mnie wraz z moim rodzeństwem. Przez 1 dzień obserwowała czy moja mama się nie pojawia. Niestety po mamusi śladu nie było. Prawdopodobnie umarła pod kołami samochodu :( W końcu Pani zabrała mnie i moją dwójkę rodzeństwa do weterynarza. Spędziliśmy tam 2 tygodnie. Byłam najmniejsza i najsłabsza. Nie miałam nawet sił by się bawić z rodzeństwem. Chciałam tylko spać. Rodzeństwo znalazło nowe domusie. Niestety ja musiałam jeszcze zostać. W momencie, gdy chciałam wszystkim pokazać, że dam radę i jest ze mną lepiej, przyszło okropieństwo. Tyfus koci. Ludzie nie dawali mi szans, ale ja chciałam żyć. Jako 3 miesięczny kociak walczyłam. Czułam się bardzo źle. Codziennie kroplówki, leki. Pani bardzo we mnie wierzyła. Po wielu tygodniach walki, przerażających rokowań, pokazałam na co mnie stać. Zrobiłam normalną kupę. Bez krwi, nie rzadką. Nie zwymiotowałam jedzonka i chciałam się bawić. Weterynarz powiedział, że często przy tej chorobie pojawia się krótka poprawa. Ale ja wiedziałam, że to nie jest krótka poprawa, a zwycięstwo w walce o moje życie. Pani tak się do mnie przywiązała, że nie chciała mnie oddać. Wszyscy uważali, że moje przeżycie to cud. Teraz jestem już szcześliwa. Ostatnio znowu miałam problem z jelitkami, ale to przez zakłaczenie. Jestem straszną czyścioszką i czasami przesadzam z myciem się :kotek: Kocham brykanie i zabawę z moją Panią. Pewnie zastanawiacie się czemu Pani mnie nie dokoci. A ja wiem, że nie ma potrzeby. Mam kocią koleżankę za ścianą, ponieważ mieszkamy w bloku. Moja koleżanka ma 2 latka i kiedy nasze Pancie mogą, przychodzą do siebie i możemy razem się bawić. Widzimy się razem prawie codziennie (chyba, że ktorejś z Pańć wypadnie coś). Lubię tak jak jest. Z nikim nie muszę dzielić mojej miseczki jedzonka ani ukochanego posłanka :mrgreen: Jestem 2 kotem domowym mojej Pani (Pani stara się pomagać kotom wolnożyjącym). Kiedyś moja Pani miała małego kotka. Bardzo małego. Miał tydzień. Był przemarźnietym oseskiem z piwnicy. Był na tyle zimny, że Pani go zabrała. Miał prawdopodobnie 2 dni, bo miał jeszcze suchą pępowinę. Był głodny i zimny. Pani nie wiedziała co robić. Znalazła w internecie kiedy i jak karmić takiego małego koteczka. Nadal był zimny. Masowała mi brzuszek. Karmiła co 3 godziny. Lecz tydzień po jego odnalezieniu dostał kataru. Miał zamknięte oczka. Zbyt długo wachała się z wizytą u weterynarza i gdy mu się na tyle pogorszyło, w końcu pojechała. Okazało się, że to koci katar. Leczenie, zbyt drogie, a i tak mogło by się okazać, że kociak będzie ślepy. Płacz, łzy i obietnica, że nigdy więcej nie będę zwlekać. I tu oddaje głos Pani.

Wiem, że wtedy źle zrobiłam. Przysięgłam na Boga, że będę pomagać takim kotkom, że przeze mnie żaden już nie umrze. Popełniłam wtedy mnóstwo błędów. Nie sprawdziłam czy ma matkę. Nie dogrzewałam go termoforem. Leżał po prostu w pudełku ze szmatkami. Najgorsze to było zwlekanie z weterynarzem. To powinna być pierwsza rzecz jaką powinnam zrobić.

I z tego miejsca chciałam coś napisać. Jeśli widzisz, że z twoim lub jakimś innym kotem jest coś nie tak. Jest chory lub widzisz jakiś problem, to nie zwlekaj z wizytą u weta. Być może uratuje to jego życie. Nie mam ogromnej wiedzy na temat kotów, dlatego ufam weterynarzom. Może nie raz się na tym przejadę, dam się wykorzystać, ale jeśli to pomoże moim podopiecznym, to będę szczęśliwa. Nie mam warunków na posiadanie więcej niż jednego kota. Mam bardzo mały metraż, ale robię co w mojej mocy by pomóc kotom na wolności. Polecam to wszystkim, bo nawet z małym budżetem można pomóc, a sprawia to mnóstwo radochy z tego jak te koty wyglądają. Nie jestem za ich rozmnażaniem. Kontaktuję się z osobą, która odławia koty i je kastruje. Ale to już nie moja działka, nie znam się na tym. W tym miejscu chcę zakończyć mój monotonny wywód i podziękować Tobie, że dotrwałeś do tego momentu tych wypocin :1luvu: A tu łap zdjęcie mojej walecznej dziecinki.
Obrazek

Re: Historia Luny

PostNapisane: Pon cze 25, 2018 20:44
przez ewkkrem
Cześć, Luno. Jesteś do mnie podobna :P No i jesteś naprawdę dzielna i waleczna. Wprawdzie ja dużo starszy od Ciebie - mogłabyś być moją prapra...pra wnuczką - ale już wiem, że masz mój nie tylko wygląd ale i charakter. Taki, pod tytułem: walczymy do końca :201433 .
Gabrysiun, nie można zadręczać się tym, że nie zrobiło się czegoś o czym nie mieliśmy pojęcia. 2-dniowego malucha bardzo trudno utrzymać przy życiu nawet z pomocą weta.
Wszyscy (weci też) uczymy się na błędach. Ważne, żeby się uczyć. Czasami za naszą niewiedzę płacą inni ale czy nie jest tak samo u ludzi? Lekarze taż popełniają błędy za które płacą ich pacjenci. Taki jest świat. Nie jesteśmy wszystkowiedzący i nieomylni.
Jednego koteczka nie uratowałaś za to Lunie dałaś domek i bezpieczeństwo.
Uszy do góry :P
Pozdrawiamy
Drops i ewkkrem (Maciek też :lol: )

Re: Historia Luny

PostNapisane: Pon cze 25, 2018 21:43
przez Gabrysian
Dziękuję za przybycie ewkkrem :201461 Po przeczytaniu twojego wątku, mogę powiedzieć, że Dropsik też miał bardzo cieżką przeszłość. Czasami ludzie są naprawdę okrutni. Razem z Lunką ciepło pozdrawiamy w pochmurną pogodę! :1luvu:

Re: Historia Luny

PostNapisane: Pon cze 25, 2018 22:15
przez MaryLux
ewkkrem pisze:Cześć, Luno. Jesteś do mnie podobna :P No i jesteś naprawdę dzielna i waleczna. Wprawdzie ja dużo starszy od Ciebie - mogłabyś być moją prapra...pra wnuczką - ale już wiem, że masz mój nie tylko wygląd ale i charakter. Taki, pod tytułem: walczymy do końca :201433 .
Gabrysiun, nie można zadręczać się tym, że nie zrobiło się czegoś o czym nie mieliśmy pojęcia. 2-dniowego malucha bardzo trudno utrzymać przy życiu nawet z pomocą weta.
Wszyscy (weci też) uczymy się na błędach. Ważne, żeby się uczyć. Czasami za naszą niewiedzę płacą inni ale czy nie jest tak samo u ludzi? Lekarze taż popełniają błędy za które płacą ich pacjenci. Taki jest świat. Nie jesteśmy wszystkowiedzący i nieomylni.
Jednego koteczka nie uratowałaś za to Lunie dałaś domek i bezpieczeństwo.
Uszy do góry :P
Pozdrawiamy
Drops i ewkkrem (Maciek też :lol: )

Dropsie, Luna jest podobna także do mnie. Z wyglądu i charakteru.Adoptujemy ją na wspólną prapra..prawnuczkę?
Lusisława

Re: Historia Luny

PostNapisane: Pon cze 25, 2018 23:18
przez Kinnia
nic madrego nie powiem
kazdy popełnia błedy
ale nie każdy na nich sie uczy
jak widać a raczej czytać :) - Ty tak

fajną minę ma Luna
moj Marcelino stroi podobne
:mrgreen:

Re: Historia Luny

PostNapisane: Wto cze 26, 2018 7:19
przez kwiryna
Czesc dziewczyny, brawo waleczna Luna!!! Kurka Zlotopiorka
Podoba mi sie imie Luna, sama tak chcialam kota nazwac :) kwiryna

Re: Historia Luny

PostNapisane: Wto cze 26, 2018 7:49
przez Gosiagosia
Witaj Lunko na kocim forum, jesteś śliczna i waleczna koteczka. Hugo, Pusia, Migotka i Emi która co prawda nie jest kotem ale czasami się tak zachowuje naśladując Nas.
Duża Was też pozdrawia.

Re: Historia Luny

PostNapisane: Wto cze 26, 2018 9:23
przez Gabrysian
MaryLux pisze:Dropsie, Luna jest podobna także do mnie. Z wyglądu i charakteru.Adoptujemy ją na wspólną prapra..prawnuczkę?
Lusisława

Ojj to Lunka będzie miała dużo praprapradziadków i prapraprababć :mrgreen: Rodzinka walecznych!
Kinnia, takie miny stroją tylko silni zbójcy!
Pozdrawiamy Was Marcel i Lusisławo. Waszych Dużych też pozdrawiamy :1luvu:
Kurka jesteś prześliczną koteczką :kotek: Jacy wy wszyscy jesteście do mnie podobni 8O - Luna
Pozdrawiamy Was dziewczynki :201461
Dziękujemy za pozdrowienia od twojej ślicznej gromadki Gosiugosiu i również pozdrawiamy <3

Re: Historia Luny

PostNapisane: Wto cze 26, 2018 11:56
przez MaryLux
Gabrysian pisze:
MaryLux pisze:Dropsie, Luna jest podobna także do mnie. Z wyglądu i charakteru.Adoptujemy ją na wspólną prapra..prawnuczkę?
Lusisława

Ojj to Lunka będzie miała dużo praprapradziadków i prapraprababć :mrgreen: Rodzinka walecznych!
Kinnia, takie miny stroją tylko silni zbójcy!
Pozdrawiamy Was Marcel i Lusisławo. Waszych Dużych też pozdrawiamy :1luvu:
Kurka jesteś prześliczną koteczką :kotek: Jacy wy wszyscy jesteście do mnie podobni 8O - Luna
Pozdrawiamy Was dziewczynki :201461
Dziękujemy za pozdrowienia od twojej ślicznej gromadki Gosiugosiu i również pozdrawiamy <3

Bo my, koty z miau, jesteśmy rodziną :)
Lusia

Re: Historia Luny

PostNapisane: Śro cze 27, 2018 4:38
przez Moli25
A dla mnie kim Jest Luna? Chudsza siostra bliźniaczka????!!!!!! :smokin:

Re: Historia Luny

PostNapisane: Śro cze 27, 2018 10:37
przez Dorota
Przycupnę tu

Re: Historia Luny

PostNapisane: Śro cze 27, 2018 16:27
przez Gabrysian
A jaka duża ta rodzinka Lusiu! Moli25 mogę być dla Ciebie kim tylko zechcesz :) - Lunka
Rozgoście się, czujcie się tak, jak na swoim wątku :D

Re: Historia Luny

PostNapisane: Śro cze 27, 2018 20:40
przez MaryLux
I do naszych wątków zapraszamy

Re: Historia Luny

PostNapisane: Śro cze 27, 2018 22:10
przez Gabrysian
MaryLux piękny pamiętnik. Bardzo miło się go czyta. Masz talent do pisania i nawet trochę go zazdroszczę :P

Re: Historia Luny

PostNapisane: Czw cze 28, 2018 6:25
przez zuza
Witaj na forum. Miała Lubna szczęście że na Ciebie trafiła.