Tak, pasożyty są wśród nas i niewielka ich ilość nie musi niepokoić, bo układ odpornościowy trzyma ich liczbę w szachu. Schody natomiast zaczynają się wtedy, gdy zwierzak zapadnie na jakąś chorobę, czy to metaboliczną, czy infekcję, etc. Wówczas może się okazać, że układ odpornościowy ne radzi sobie z podwójnym obciążeniem i mamy kota nie dość, że ciężko chorego na przypadłość podstawową, to jeszcze z robaczycą, która pogarsza jego stan. Zresztą robaczyce to pól biedy. Niebezpieczniejsze są pierwotniaki.
Objawy robaczycy to nie zawsze rzyganie glistami, człony tasiemców w kale, chudnięcie, itd. Bywają bardzo dyskretne. Ile razy widziałam, jak rodzice podpowiadają sobie w Internecie nazwiska pediatrów, którzy potrafili powiązać fakty i orzekli, że dziwne przypadłości dziecięce to objaw obecności pasożytów!
Btw. wiecie jaka jest skuteczność metody badania kału?
15-20%.
http://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-d ... 21192.htmlhttps://dziecisawazne.pl/pasozyta-objaw ... zytniczej/Co do dyskretności objawów obecności pasożytów.
Mam koty niewychodzące. Jeden z nich miewał krew w kale. Raz na parę tygodni kleks na kupie, która miała normalną konsystencję. Poza tm okaz zdrowia. Jak reszta stada. Odrobaczyłam wszystkich, solidarnie, w zasadzie na wszelki wypadek, bo stadko wyglądało kwitnąco. Jakież było moje zdumienie, gdy po tej akcji spożycie kociego żarcia spadło mi o 1/3, a wonie z kuwety zdecydowanie zelżały. Czyli jednak zwierzom coś bruździło we flaczkach.
Nam się przypomina o myciu warzyw i owoców przed jedzeniem, po to żeby spłukać z nich jaja pasożytów zalegające la roślinach i w glebie. Wychodzący kot zbiera ja na futerku, a potem - myjąc się - wprowadza do swojego przewodu pokarmowego. Jeśli poluje i przekąsza ofiary, też zjada zawarte w ich ciałach robale. Nie macie pojęcia, co taki dziki np. gryzoń ma w środku.
Ja mam. Widziałam. Dlatego znane mi wolno żyjące koty pilnie odrobaczam. Rutynowo przed zimą i na wiosnę. A jeśli mam podejrzenia, że coś jest nie tak -- częściej.