Kotka 2 letnia, wychowywana od 6 tygodniowego kocięcia. Raczej do tej pory spokojna, choć z charakterkiem.
Mieszkamy na parterze- oczywiście w lecie uwielbia wychodzić na balkon.Do tej pory nie uciekała- czasem tylko wyłaziła na dach klatki która przylega do balkonu- nie mogliśmy sobie poradzić z tym problemem a nie chcieliśmy nawoływać ją smakołykami by specjalnie nie uciekała by dostać coś dobrego. W końcu znaleźliśmy sposób, że jak wyjdzie na klatkę to bierzemu spryskiwacz taki do kwiatków i pryskamy na nią wodą- jak to kot, nie lubi wody i od razu ucieka do domu.
Natomiast pojawił się problem, że zaczęła nam wyskakiwać na zewnątrz przez balkon i jak się zbliżamy do niej na dworzu to "dziczeje" nie chce się dać złapać tylko próbuje drapać i ugryźć. Czasowo zbiegło się to z przyjazdem na 3 dni teściów- jak wszystkich ludzi toleruje nasza kotka, tak ich wyjątkowo nie- nie da się pogłaskać i drapie. Podczas ich pobytu w domu nastąpiła pierwsza ucieczka za balkon. Nie jesteśmy natomiast pewni czy jest to związane ze stresem z ich wizytą czy jednak też my nie zrobiliśmy błędu- bo dwa razy podaliśmy kota przez balkon dzieciom naszym aby chwilę poleżała na trawie, pogryzła ją sobie- może się przyzwyczaiła?
Co Wy na to? Kotka jest sterylizowana. Jak jeszcze dzieciom w miarę się da złapać za balkonem to dorosłemu już ciężko. Mąż gdy próbuje go podrapać czy ugryźć nie daje się tylko przemawia do niej łagodnie "nie bój się" i jakoś daje się w końcu ułaskawić i brać na ręce do domu.
Czy jest jakiś sposób by nie uciekała tylko siedziała na balkonie jak do tej pory? Bo wejść z powrotem na balkon z zewnątrz nie umie. A może oblewać ją wodą gdy jest na zewnątrz by kojarzyła to z nieprzyjemnościa?