Hej
Wczoraj pojechałam po zapasy dla kotów i kupiłam im udka kurczaka. W domu dałam po kawałku surowego i Marysia i Kubisław zjadły, a Tosia nie chciała. Tosi trzeba ugotować, wymieszać z saszetką i podać. Wtedy Tosia myśli, że to mięso wypadło z saszetki i jest pyszne
To nie były udka tylko takie jakieś kawałki, ale pisało udka i była kość w nich przekrojona. Więc dla Tosi głownie gotowałam to mięso z kością (żeby potem dać kotom jeszcze rosół z tego) i potem pokroiłam, tą kość też okroiłam. Tosia jadła aż uszy jej się trzęsły. Maryś woli surowe i została mi ta kość. I przyszło mi do głowy, żeby dać to kotu, bo nie mogłam sobie wyobrazić wyrzucenia tego do kosza. Nim pomyślałam to tak zrobiłam. Dałam na talerzu Kubisławowi. Na pewno w środku była gorąca. Ten się rzucił do jedzenia a ja spanikowałam. Nie wiedziałam czy może kot jeść kość. M. mnie ochrzanił, że nawet psu się kości z kurczaka nie daje. Napisałam do Moli25, ale nim napisałam i dostałam odpowiedź to kości już nie było
Kubisław ją rozgryzł i schrupał i zniknęła w jego brzuchu i nie został nawet okruszek. W życiu nie wiedziałam żeby kot schrupał kość
No, ale cóż
Kubisław wie lepiej co dla niego dobre
Oczywiście mam z tym problem... ale co zrobić A tak to zamówiłam szafę w Ikea w końcu. Będzie w piątek. Jutro wynosimy meble i starą wersalkę i naprawdę myślę czy nie machnąć podłogi na biało...