Bo ten gramofon mnie cieszy ogromnie. Aaa jakie cudo
A pociag jak pociag - sto wagonów miał
dzis pociag, wczoraj auto. Az sie dzis wyżyłam na.jednym księciuniu. Jechałam na.drodze rowerowej obok drogi takiej szerokiej, jakby ekspresowa. Jade po prawej. Idzie LoLo! Idzie i mysli o niebieskich migdałach. Ja jadę dalej na drodze rowerowej. Przejscie. Ten schodzi w prawo. Ja jade po tej.prawej stronie i zeby go nie potracic przy tym jak skrecil to musialabym zjechac na ulice pod koła aut. Wydarlam sie na niego że to droga rowerowa!
Strasznie mnie wnerwiają takie księciunia spacerujace po drogach rowerowych. A to spacerek, a to z pieskiem, a to z.dziećmi. Za to mozna mandat dostac, no ale...
Przesiadlam sie na moj rower gorski z miejskiego ostatnio. Ja pierdziu... Tak szybko nie jezdzilam od 4 lat. Wpiew czułam sie jak idiotka, bo dziwna pozycja, a potem - gaz do dechy i fruu do przodu!
Czuc jakość - trzyprzerzutkowy rower miejski za pare groszy a gorski firmowy. Jestem przyzwyczajona do miejskiego. W miejskim jest tak, że siadasz, myślisz że czas ruszyc, naciskasz pedaly, zaczynasz jechac. Ciśniesz, cisniesz, żeby nabrac prędkości. A jak wsiadlam na gorski, nieprzyzwyczajona, to nie zdazylam pomyslec a juz mnie nie było
Dynamika jazdy jak w aucie sportowym. A mam porownanie mimo, że nie mam prawka
jezdzilam jednym i drugim.
Siedze sobie z kotami, slucham muzy z yt na gramofonie i mam winko czerwone. Porobilam kotom zdj, ale.tylko chwile mialam czasu. I muszę Kubiemu opędzlowac uszy. Na razie mierzymy się wzrokiem